„Każdy uczony w Piśmie, który stał się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare” (Mt 13,52). To zdanie Pana Jezusa mi się przypomina, gdy myślę o trwającym właśnie synodzie. Czy synod jest rzeczywistością nową? Oczywiście że nie – synody zwoływano niemal od początku Kościoła. Jednak papież Paweł VI tej starej instytucji nadał nowy wymiar powołując ogólnokościelny synod biskupów odbywający się regularnie co kilka lat. Te synody miały i mają dla Kościoła bardzo duże znaczenie. Wystarczy przypomnieć posynodalne adhortacje – po „Evangelii nuntiandi” papieża Pawła VI ks. Franciszek Blachnicki przebudował całkowicie program formacyjny naszego Ruchu. „Familiaris consortio” Jana Pawła II stała się jednym z fundamentów nauczania katolickiego na temat rodziny. W ostatnich latach szerokim echem odbiła się „Amoris laetitia” Franciszka dając nowe spojrzenie na duszpasterstwo rodzin. To tylko trzy, najbardziej może wyraziste przykłady.
Ten synod ma być jednak inny od dotychczasowych synodów biskupów. Zaczyna się bowiem na poziomie parafii i poprzez diecezje, kraje, kontynenty ma dojść do poziomu ogólnokościelnego. Taki szeroki zasięg synodu jest oczywiście czymś nowym, ale też nie do końca. Wystarczy przywołać synod krakowski zwołany przez kard. Karola Wojtyłę – on właśnie zaczynał się na poziomie parafii przynosząc autentyczne ożywienie życia całej diecezji. Papież Jan Paweł II często pytał o to, czy w Polsce pamięta się o synodzie krakowskim. Taki styl synodu próbowały potem naśladować synody w innych diecezjach, mniej lub bardziej udanie.
Tematem tego nowego synodu ma być sama synodalność – czyli taki styl życia Kościoła, w którym jest więcej wzajemnego słuchania, w którym decyzje nie są autorytarne a wynikają z szerokiego rozeznania wśród wierzących. W którym nie ma podziału na lepszych i gorszych a każdy może rzeczywiście czuć się pełnoprawnym członkiem Kościoła. Ten styl ma być już na stałe obecny w Kościele. Czy tak się stanie?