Wolni i wyzwalający

(227 -czerwiec -sierpień2019)

Człowiek wolny, czyli jaki?

Maksymilian Kuźmicz

Człowiek wolny nie polega ślepo na autorytetach, czy to urzędowych, czy też osób, które zasłużyły sobie na uznanie

Wolność jest chyba jedną z najistotniejszych wartości naszej cywilizacji. Jej rozumienie zmieniało się na przestrzeni dziejów, podobnie jak waga tego zagadnienia. Przynajmniej od czasów rewolucji francuskiej, która na swoich sztandarach wypisała wolność, równość i braterstwo, wolność stała się jednym z najistotniejszych tematów życia społecznego. W imię wolności do walki stawali powstańcy listopadowi i styczniowi, jak też lud Paryża czy Budapesztu. W imię wolności strajkowali robotnicy, a sufrażystki wybiegały na tory wyścigowe. Wolność porwała narody naszego kontynentu do próby tworzenia własnych państw w XX wieku i walki z totalitaryzmami. Wolność jest też jednym z fundamentów jednoczącej się Europy. 

Nie dziwi zatem fakt, iż dziś za istotne uważamy, aby człowiek był wolny. Co do tego panuje raczej powszechny konsensus. Różnice zaczynają się jednak gdy przechodzimy do realizacji tej wolności. Tu często mamy odmienne poglądy – okazuje się, że inaczej wolność rozumiemy. Nie mam ambicji proponować powszechnej, pełnej i jedynie słusznej definicji. Chciałbym raczej podzielić się tym, jak rozumiem bycie wolnym.

Nie ma wolności bez…

Kiedy myślę nad tym, co stanowi o wolności, to wciąż wraca do mnie słowo „możliwość”. Właściwie każdy aspekt wolności, każdy kontekst, w którym możemy o niej mówić, wiąże się z posiadaniem przez osobę możliwości. Spójrzmy chociażby na polski Kodeks karny i karę pozbawienia lub ograniczenia wolności. Ich istotą nie jest zamknięcie człowieka w określonym miejscu czy zmuszenie do wykonania prac społecznych, ale pozbawienie go możliwości decydowania o sobie, o swoim czasie, o tym gdzie jest i co robi. Być może dana osoba na tym etapie swojego życia chciałby pobyć w odosobnieniu. Być może widzi sens w malowaniu ławek i nie odczuwa tej czynności jako dotkliwej. Dotkliwe jest jednak to, że nie dzieje się to z jej woli, ale jest narzucone, a osoba ta nie ma możliwości uchylenia się. Tymczasem człowiek wolny sam decyduje, co robi; jak się ubrać, co zjeść, gdzie pójść. Mogą go w jakiś sposób ograniczać czynniki zewnętrzne, np. pogoda zmniejsza mój zakres swobody w doborze ubrań, jednak człowiek wolny może postąpić wbrew nim – mogę wyjść na dwór w upalny dzień ubrany w zimowy płaszcz albo odśnieżać dom w samych szortach. 

Możliwości mogą dotyczyć różnych aspektów życia. Zanim przyjrzymy się im dokładniej warto jednak zauważyć drugi warunek wolności, jakim jest odpowiedzialność. Wolność, jeśli ma być prawdziwa, musi być powiązana z odpowiedzialnością. Gdyby bowiem nasze decyzje czy działania  nie przynosiły żadnych konsekwencji, tzn. ich skutki nie oddziaływałyby na rzeczywistość, to wszelkie akty ludzkie nie miałyby sensu. Dopiero, kiedy działanie zmienia coś w nas lub w otaczającym nas świecie, możemy mówić o racji (celu) bytu naszej decyzji. 

 

Te dwie cechy wolności, możliwość i odpowiedzialność, można by analizować na niezliczonej liczbie przykładów. Chciałbym przywołać tylko kilka, które wydają mi się najbardziej czytelne, a jednocześnie ważne.

Wątpienie

Słynne Kartezjuszowskie cogito ergo sum moglibyśmy właściwie tłumaczyć jako „wątpię, a zatem jestem”. Dla Kartezjusza wątpienie było ostatecznym potwierdzeniem istnienia, bo skoro doświadczał wątpienia, i tego jednego był pewien, to znaczyło, że jest ktoś, kto wątpi – czyli on sam. Jak jednak wątpienie, którego zapewne wszyscy jakoś doświadczamy, świadczy o wolności? 

Na kartach Biblii znajduje się wiele opisów objawienia Boga. Tylko niektóre z nich są pełne jego mocy i grozy: np. pod górą Horeb (Wj 19, 16nn) czy w wizji Izajasza (Iz 6). Większość z nich mówi o widzeniu, powiewie, śnie, zjawisku przyrody. Są to znaki, które nie narzucają się człowiekowi w zupełności, ma on możliwość zignorowania ich. Co więcej, często przesłanie, które otrzymuje dana osoba, nie jest jednoznaczne i nie ma charakteru kategorycznego – zależy od działań człowieka. Boże objawienie staje się możliwością, wobec której człowiek jakoś się ustosunkowuje. Nie jest przytłoczony mocą intelektualnych argumentów, których raczej nie znajdziemy w Biblii. Człowiek wolny nie polega też ślepo na autorytetach, czy to urzędowych, czy też osób, które zasłużyły sobie na uznanie. Nie przyjmuje też argumentu siły. Apostoł Paweł pisał bardzo jasno: „gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty!” (Ga 1, 16). Tym, z czym dialoguje człowiek wolny jest prawda Ewangelii, powoli odkrywana, oczyszczana z kontekstów i naleciałości, aż dochodzi do dialogu osoby z Bożym ziarnem zawartym w słowach pisma. Dialog ten ma miejsce w sumieniu, które soborowa konstytucja „Gaudium et spes” nazywa „najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium”, gdzie rozbrzmiewa głos Boga (KDK 16). W dialogu tym osoba jest wolna w dawaniu odpowiedzi, pozostając pod wpływem subtelnego oddziaływania Słowa. 

Dialogu z Bogiem w głębi sumienia nie zastąpi żadna argumentacja czy autorytet. Człowiek wolny stając przed wyborem ma możliwość pójścia za głosem sumienia, które może być bardzo przekonujące, ale nigdy nie pozostaje absolutne. Brak pewności co do woli Bożej gwarantuje, iż człowiek nie zostanie przytłoczony tą wolą, co zmusiłoby go do wyboru jednej możliwości, a przynajmniej znacząco na to wpłynęło. W kontekście wątpienia ciekawa jest interpretacja postaci Jezusa, jaką proponuje w swoim filmie „Ostatnie kuszenie Chrystusa” Martin Scorsese. Sportretowany przez niego rabbi z Nazaretu nie ma od początku wiedzy co do swojej misji. Podczas nocnych modlitw, a czasem także przy okazji różnych wydarzeń, dochodzi on do zrozumienia, czego w danej chwili oczekiwałby Ojciec. Scorsese kapitalnie pokazuje jednak, iż nigdy, aż do tytułowego kuszenia na krzyżu, Chrystus ma możliwość przyjęcia danej myśli jako woli Ojca i możliwość pójścia za nią. Czego konsekwencje ponosi i Jezus, i cała ludzkość wraz z nim. 

Integralność

Człowiek wolny jest człowiekiem integralnym to znaczy całościowym, gdzie poszczególne sfery jego życia są ze sobą powiązane, niesprzeczne. Jego przeciwieństwem jest osoba zdezintegrowana, pełna sprzeczności i wewnętrznych napięć. Wynikają one często z braku możliwości bycia sobą. Przyczyną pośrednią mogą być czynniki zewnętrzne, takie jak prześladowania polityczne, presja społeczna czy doświadczana nienawiść. Wpływają one na wolność, mogą ją znacznie ograniczyć i utrudnić aż do granic pozbawienia wolności. 

Przejawem braku integralności jest dwulicowość, działanie niezgodne z własnym sumieniem, zakładanie masek zależnych od sytuacji. Osoba, która postępuje w ten sposób zazwyczaj nie ma możliwości wyboru. Paraliżuje ją strach, wdrukowane jej schematy myślenia i zachowania, czasem niewiedza. Wydaje się, że problemu braku wolności na skutek dezintegracji doświadczali uczeni w Piśmie, którzy nie znajdywali argumentów przeciwko Jezusowi, a mimo to nie zdecydowali się uznać w nim mesjasza. 

Brak integralności wynika często z niedostatecznej refleksji nad sobą, nad wszystkimi aspektami swojego życia. Drugą przyczyną jest większa moc strachu, opinii, przymusu, niż głosu sumienia danej osoby. Człowiek wolny, integralny, może, świadom wszelkich konsekwencji, powiedzieć sobie i innym: „tak stoję – inaczej nie mogę”. Ma w ten sposób możliwość ocalenia swojej integralności – inaczej ulega ona erozji.

Prawo do życia

W ostatnim czasie często słyszymy o prawie do życia, którego, jako chrześcijanie, chcemy bronić, a które gwarantuje chociażby Konstytucja RP. Słusznie podkreśla się, iż życie jest dobrem szczególnym, gdyż stanowi warunek konieczny korzystania z innych dóbr – bez życia nie ma własności, nie ma sprawiedliwości itd. Warto jednak pamiętać o tym, iż choć życie jest dobrem podstawowym, to nie absolutnym. 

Absolutyzowanie życia zniewala człowieka. Jest to bardzo naturalny odruch, zakorzeniony w naszej biologii. Gdy doświadczamy zagrożenia życia, instynkt samozachowawczy każe nam je ratować. Za wszelką cenę. Instynkt pcha nas do pozbycia się drugiego (np. zepchnięcia go z deski po rozbitym statku), a nawet do poświęcenia części siebie, jeśli pozwoli to na uratowanie życia (np. amputacja). Jak wiele rozpaczliwych wysiłków, niekiedy na granicy absurdu, albo i za nią, ludzie są w stanie podjąć, aby przedłużyć swoje życie. W takiej sytuacji nie jesteśmy jednak wolni, gdyż wolność wymaga możliwości rozporządzenia swoim życiem. Człowiek wolny jest w stanie zgodzić się na ryzyko utraty swojego życia dla ratowania drugiego – papież Franciszek uznał to nawet za kolejną, obok heroicznego życia i męczeństwa, przesłankę do kanonizacji. Co więcej, wolność przejawia się w możliwości rezygnacji ze swojego życia. To poczucie wolności bije z całą mocą ze słów Chrystusa, który powiedział: „Nikt mi [życia] nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać” (J 10, 18ab). Choć człowiek wolny nie ma mocy odzyskania życia, to ma jednak możliwość oddania go.