Idźcie i głoście

(152 -lipiec -sierpień2007)

Dlaczego nie ewangelizujemy

ks. Sławomir Skonieczka

czyli gdzie jest nasza nadzieja?

Pamiętam moje pierwsze wyjście ewangelizacyjne na rekolekcjach I stopnia w Falsztynie, na Podhalu. Bardzo się go bałem, ale kiedy spotkałem pewną dziewczynę i powiedziałem jej, co przeżyłem ja sam na rekolekcjach, to lęk odszedł i przyszła radość. Do dziś pamiętam, że powiedziałem jej o czytaniu Pisma świętego i że jej dam Biblię.

To był rok 1986. Miałem 20 lat. Musiało minąć kilka lat, abym ja sam powrócił do tej praktyki dzielenia się swoim świadectwem wiary. Chciałbym więc i sobie postawić pytanie, jaką trzeba przejść drogę, by zacząć iść i głosić Jezusa?

Hasło nowego roku formacyjnego przynagla do stawiania pytań, jak ewangelizujemy albo dlaczego tak słabo (mało) ewangelizujemy? Zastanawiałem się, gdzie szukać odpowiedzi na to pytanie i pomoc przyszła od wielkich ewangelizatorów.

Jan Paweł II w dokumencie Kościół w Europie daje prostą odpowiedź: NADZIEJA! Podtytuł tego dokumentu brzmi: „O Jezusie Chrystusie, który żyje w Kościele jako źródło nadziei dla Europy”.

Pamiętam, jak mnie poruszyły słowa Jana Pawła II na lotnisku w Balicach na rozpoczęcie ostatniej pielgrzymki do Polski: „Przestań się lękać! Jam jest Pierwszy i Ostatni i Żyjący. Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków i mam klucze śmierci i Otchłani” (Ap 1,17-18).

A w Ecclesia in Europa dopowiedział:

Tak, po dwudziestu wiekach Kościół ma do ofiarowania na początku trzeciego tysiąclecia to samo orędzie, które stanowi jego jedyne bogactwo: Jezus Chrystus jest Panem; w Nim i tylko w Nim jest zbawienie (por. Dz 4, 12). Źródłem nadziei dla Europy i dla całego świata jest Chrystus, „Kościół zaś jest jakby kanałem przenoszącym i rozprzestrzeniającym falę łaski, tryskającej z przebitego Serca Odkupiciela”. Na fundamencie tego wyznania wiary rodzi się w naszych sercach i na naszych ustach „radosne (...) wyznanie nadziei: Ty, o Panie zmartwychwstały i żywy, jesteś wiecznie nową nadzieją Kościoła i ludzkości; Ty jesteś jedyną i prawdziwą nadzieją człowieka i historii; Ty jesteś «pośród nas nadzieją chwały» (por. Kol 1, 27) w tym życiu i po śmierci. W Tobie i z Tobą możemy dotrzeć do prawdy, nasze życie ma sens, wspólnota jest możliwa, a różnorodność może stać się bogactwem. W Tobie i z Tobą moc Królestwa działa w historii i pomaga w budowie ludzkiej społeczności, a miłość nadaje wysiłkom ludzkości nieprzemijającą wartość. Z Tobą i w Tobie ból może stać się drogą zbawienia, życie zwycięży śmierć, a stworzenie dostąpi udziału w chwale synów Bożych” (EiE, 18).

Dla mnie jest więc jasne: jeśli nie świadczymy, to przede wszystkim nie ma w nas nadziei, jeśli nasze wspólnoty i kręgi nie wychodzą, to słabnie nadzieja. To samo można powiedzieć o nas, kapłanach.

Dla innego mistrza głoszenia Jezusa jest to też oczywiste:

Nadzieja ma bardzo ważną rolę do spełnienia również w odniesieniu do ewangelizacji. W Pierwszym Liście św. Piotra działalność Kościoła na zewnątrz, czyli rozpowszechnianie orędzia, przedstawione jest jako „uzasadnianie nadziei”, która w nim jest, „z łagodnością i bojaźnią” (por. l P 3,15-16). Czytając opowiadania z czasów po Zmartwychwstaniu ma się wyraźne wrażenie, że Kościół rodzi się z poruszenia nadziei. Pewnie, że to Duch Święty jest u jego początków, ale działanie Ducha Świętego przekłada się w nim na niepohamowany ruch nadziei, który porywa. Inaczej nie wytłumaczy się nagłego przemienienia uczniów i entuzjazmu, jaki przebija z ich pism w odniesieniu do cnoty. Zmartwychwstanie Chrystusa prawdziwie „zrodziło ich do żywej nadziei”, jak pisze św. Piotr (por. l P 1,3), i z tą nadzieją ruszyli na podbój świata. Także dzisiaj potrzebujemy odrodzenia nadziei, nadziei „żywej”, jeśli chcemy podjąć nową ewangelizację. Bez nadziei niczego nie dokonamy. Ludzie idą tam, gdzie oddycha się powietrzem nadziei, a oddalają się stamtąd, gdzie nie zauważają jej. To nadzieja dodaje odwagi młodym do zakładania rodziny czy do pójścia za powołaniem zakonnym; to ona trzyma ich daleko od narkotyków czy innych ustępstw wobec rozpaczy” (R. Cantalamessa. Przygotujcie drogi Pańskie, 109).

Jan Paweł II po ogłoszeniu, że Jezus jest jedyną nadzieją dla nas, wzywa do rachunku sumienia i nawrócenia.

Musimy wszyscy razem z pokorą i odwagą dokonać rachunku sumienia, aby poznać nasze lęki i błędy oraz szczerze wyznać nasze zaniedbania i ociężałość, nasze niewierności i winy. To obudzi łaskę nowego początku, która pozwala z większą mocą kontynuować drogę ewangelizacji (EiE, 29).

Można na koniec zapytać gdzie jest źródło nadziei, jej fundament?

To Duch Święty podtrzymuje naszą nadzieję, pomaga nam nią żyć, On jest fundamentem, dzięki Niemu „nadzieja zawieść nie może” (por. Rz 5, 5)!

Tylko modląc się można otrzymać Ducha Świętego. Nieprzypadkowo Jan Paweł II woła:

„Kościele, który żyjesz w Europie, bądź Kościołem, który się modli, chwali Boga, uznaje Jego absolutny prymat, wywyższa Go z pełną radości wiarą. Odkryj na nowo poczucie tajemnicy”.

To w liturgii mamy przedsmak ostatecznej szczęśliwości i udział w chwale niebieskiej, która jest podstawą naszej nadziei.

W ten sposób nieoczekiwanie zamiast cytować materiały Ruchu i pisma ks. Franciszka o ewangelizacji i wyliczać czego to my oazowicze nie robimy w ewangelizacji, odkryłem - przede wszystkim dla siebie - że każda misja zaczyna się od zrodzenia w sercu żywej nadziei, bo Chrystus zmartwychwstał i żyje pośród nas. To jest początek naszego nawrócenia dla ewangelizacji.

I do mnie, do mojego serca Jezus dziś woła: Łazarzu wyjdź z grobu beznadziei. Idź i głoś, że Jezus żyje!