Kapłaństwo

(127 -styczeń2004)

Kapłani Chrystusa Sługi

Ks. Blachnicki podkreślał, że świętość kapłaństwa urzeczywistnia się przez służbę — a więc dyspozycyjność, przede wszystkim zaś bliskość z Jezusem i działanie, które bierze swój początek na modlitwie
— Jest Ksiądz moderatorem Stowarzyszenia „Unia Kapłanów Chrystusa Sługi”. Czy mógłby Ksiądz pokrótce przedstawić czym jest Unia?
Ks. Marek Sędek: Czym jest? Myślę, że przede wszystkim wspólnotą kapłanów, których łączy Ruch Światło–Życie. Ksiądz Blachnicki już na samym początku, gdy inicjował Ruch Światło–Życie, to myślał o współpracownikach, o kapłanach, którzy tworzą jakąś wspólnotę, którzy spotykają się na modlitwie, na formacji, na wymianie doświadczeń.
W 2000 roku, na koniec roku jubileuszowego, otrzymaliśmy wiadomość, że nasz statut został oficjalnie zatwierdzony i wówczas zaczęliśmy funkcjonować jako stowarzyszenie. Natomiast Unia Kapłanów istniała już od kilkunastu lat, tyle że nieformalnie.
— Unia jednoczy kapłanów posługujących w Ruchu Światło–Życie, zakłada określoną formację. Czy można mówić o specyficznym rysie duchowości stowarzyszenia?
— Unia wyrasta z Ruchu, dlatego duchowość Światło–Życie jest duchowością stowarzyszenia „Unia Kapłanów Chrystusa Sługi”. Można stąd wyprowadzić różne wnioski. Przede wszystkim — to czego uczymy innych, ten styl życia ma obowiązywać również nas, kapłanów, my także chcemy go podejmować.
Jakimś specyficznym dla sytuacji kapłańskiej elementem duchowości jest idea Chrystusa Sługi. Ksiądz Blachnicki widział ją jako praktyczną realizację soborowych dekretów odnośnie do posługi kapłana podkreślających, że świętość kapłaństwa urzeczywistnia się przez służbę. A więc dyspozycyjność, przede wszystkim zaś bliskość z Jezusem i działanie, które bierze swój początek na modlitwie. A poza tym wszystko to, co jest właściwe Ruchowi Światło–Życie, Nowej Kulturze, łącznie z Krucjatą Wyzwolenia Człowieka. To stanowi rys duchowości kapłanów Chrystusa Sługi.
Jeśli chodzi o formację, to ona się dopiero tworzy. W kilkunastu diecezjach nasze propozycje są już podejmowane przez grupy kapłanów spotykających się raz w miesiącu czy częściej lub rzadziej; nie jest to bardzo sformalizowane, bo chcemy bardziej inicjować niż dyscyplinować regulaminem.
— Formacja przebiega zatem na poziomie diecezjalnym.
— Tak, w diecezji. W razie potrzeby, jeśli w diecezji nie ma dostatecznej liczby członków Unii, to w grupach z sąsiednich diecezji. Po prostu tworzone są małe grupy kapłanów, którzy spotykają się na modlitwie, dzieleniu się życiem.
— Czy są też jakieś rekolekcje dla wszystkich członków?
— Już od kilkunastu lat terminem na wspólne rekolekcje, wtedy jeszcze nieformalnej Unii, były dni Białego Tygodnia, od wtorku do czwartku czy piątku po świętach wielkanocnych.
Zawsze było dużo chętnych na te rekolekcje, przeważnie powyżej setki, więc trudno było przeprowadzić rekolekcje dla takiej ilości osób. Poza tym, nie wszyscy, którzy chcieliby wziąć udział w rekolekcjach mogli wtedy wyjechać z parafii. Dlatego od zeszłego roku pojawił się też drugi termin rekolekcji – ostatni tydzień roku liturgicznego, czyli po niedzieli Chrystusa Króla, tuż przed Adwentem.
Te dwa terminy już na stałe weszły w kalendarz jako terminy rekolekcji dla kapłanów, zarówno będących członkami Unii, jak i sympatyków, gdyż są to rekolekcje otwarte dla wszystkich księży.
— Czemu Stowarzyszenie UKChS powstało więc tak późno, skoro jak mówił Ksiądz, Unia nieformalnie działa od kilkunastu lat?
— Jak się wydaje, część z nas nie bardzo przywiązywała wagę do tego, by uporządkować wszystko od strony prawnej. W pewnym momencie stwierdziliśmy, że warto jednak poddać się pod rygor prawny.
Z perspektywy czasu widać, że było to słuszne posunięcie, gdyż zdynamizowało środowisko kapłańskie. Zmobilizowaliśmy się do wypracowania zarysów formacji, owocem czego w kilkunastu diecezjach kapłani spotykają się w małych grupach. To jest duży postęp wobec tego, co było kilka lat wcześniej. Myślę, że warto było ze względu na te wartości formacyjne.
— A czy nie istnieje obawa, że stowarzyszenie zbiera księży, którzy będą otwarci tylko na Ruch?
— Jest to chyba analogiczne z pytaniem czy Ruch Światło–Życie otwiera na Kościół czy zamyka. Myślę, że otwiera. I tak samo, jeśli chodzi o wspólnotę kapłanów. My nie mamy własnych seminariów duchownych, jak Neokatechumenat, czy nie jesteśmy prałaturą personalną, jak Opus Dei; chociaż ksiądz Blachnicki myślał o stworzeniu seminarium duchownego, ale nie doprowadził tego do finału. W związku z tym jesteśmy inkardynowani do diecezji i dysponuje nami biskup.
Zawsze, jeśli ktoś prosi o przyjęcie do stowarzyszenia UKChS musi mieć zgodę swojego biskupa. Akceptacja przez biskupa oznacza, że przewiduje on, iż dany kapłan będzie się angażował w Ruchu Światło–Życie, nie jest jednak w żadnym razie zwolnieniem go z obowiązków.
W tej chwili mamy dwóch dyspozycyjnych czasowo księży: jeden z nich to Moderator całego Ruchu, zarazem dotychczasowy Moderator Unii — ks. Roman Litwińczuk; jest jeszcze ks. Piotr Kulbacki, on też jest w centrum Ruchu, w Krościenku. Oni mają pełną dyspozycyjność wobec Unii czy wobec Ruchu, czego nie należy zresztą oddzielać.
Reszta księży pracuje w diecezjach, pełniąc różne funkcje wyznaczone im przez biskupa. Zatem siłą rzeczy są otwarci. Zresztą myślę, że tak jak jest w naszej diecezji [warszawsko–praskiej — przyp. red.], czy jak słyszę w innych diecezjach, biskupi mają raczej dobre zdanie na temat Unii. Jak księża włączają się do Unii, to nie jest to tworzenie czegoś obok, nie znaczy to, że nie podejmują obowiązków diecezjalnych czy parafialnych, wręcz przeciwnie; biskupi są zadowoleni, że księża się spotykają, pogłębiają swoją formację i jak się okazuje, później są bardziej dyspozycyjni.
— Dziękuję za rozmowę.