Najpierw o historycznym tle sporu o ewolucję. Gdy w XIX w. Karol Darwin ogłosił swoją teorię doboru naturalnego, nie została ona uznana za sprzeczną z nauczaniem Kościoła. Sam Darwin nie uważał, że występuje przeciw prawdom wiary i miał chrześcijański pogrzeb. Problemem stał się fakt wykorzystania dobrej teorii naukowej do zdecydowanie pseudonaukowych ataków na wiarę chrześcijańską. Darwinizm z nauki stał się czymś w rodzaju ideologii służącej podważeniu prawd Objawienia. Na przeło-mie XIX i XX w. podobnych prób wykorzystania nauki do walki ideologicznej było więcej i trzeba uczciwie przyznać, że również ludzie Kościoła nie od razu potrafili te dwa obszary oddzielić. Niemniej oficjalnie w 1950 roku papież Pius XII w encyklice Humani generis uznał ewolucjonizm za poważną hipotezę, a w 1996 roku Jan Paweł II w przemówieniu do Papieskiej Akademii Nauk stwierdził, iż „nowe zdobycze nauki każą nam uznać, że teoria ewolucji jest czymś więcej niż hipotezą”.
Na podstawie tych dwóch dokumentów można jednoznacznie stwierdzić, że teoria ewolucji nie jest sprzeczna z nauczaniem Kościoła. Patrząc szerzej na sprawę wzajemnych relacji nauki i wiary warto przytoczyć Konstytucję Gaudium et spes Soboru Watykańskiego II: „...badanie metodyczne we wszystkich dyscyplinach nau-kowych, jeżeli tylko prowadzi się je w sposób prawdziwie naukowy i z poszanowaniem norm moralnych, naprawdę nigdy nie będzie się sprzeciwiać wierze”. Z tekstu tego wyni- ka jasno autonomia nauki. I choć, co przyznali również Ojcowie Soborowi, wśród chrześcijan nie brakło osób kwestionujących tę autonomię, w oficjalnym nauczaniu Koś-cioła nie ma żadnych podstaw by kwestionować jakiekolwiek wyniki badań naukowych.
Dlaczego zatem temat stosunku Kościoła do ewolucji ciągle powraca? Jak już wspomniałem wcześniej, z jednej strony winne jest temu ideologizowanie teorii ewolucji. Teoria naukowa zaczyna służyć niektórym ludziom do walki z religią. Bo skoro teoria ewolucji jest prawdziwa, a Objawienie Boże mówi coś innego na temat pochodzenia roślin, zwierząt i ludzi, świata materialnego, to znaczy że Objawienie kłamie. Naukowa teoria ewolucji staje się więc (od ponad stu lat) argumentem (jednym z wielu) za tezą, że Biblia to bajka, a Kościół istnieje po to, żeby wmawiać prostym ludziom kłamstwa. Teza ta, formułowana czasem w dużo bardziej zawoalowany sposób, jest nieuprawnionym użyciem nauk przyrodniczych poza obszarem ich autonomicznego zastosowania. Dlatego że tak jak ani Kościół, ani żadna inna religijna instytucja nie ma powinna oceniać badań naukowych (poza sprawą poszanowania norm moralnych), tak samo pozostając na gruncie nauki nie można formułować czy zmieniać dogmatów wiary. Teologia biblijna już dawno głosi, że opis stworzenia z Księgi Rodzaju to nie traktat naukowy, a poetyckie wyjaśnienie początku istnienia świata, jego Praprzyczyny, napisane w języku ludzi z VI w. przed Chrystusem i na ich poziomie wiedzy. Natchniony autor Księgi Rodzaju i Karol Darwin odpowiadali na dwa różne pytania, z całkowicie różnej perspektywy, dlatego nie można porównywać ich odpowiedzi, choć obie mówią o świecie stworzonym.
O ile ideologizowanie teorii ewolucji jest nieuprawnioną ingerencją „nauki” w sferę wiary, o tyle stwierdzenie, że ewolucja jest niezgodna z wiarą chrześcijańską to podobnie nieuprawniona ingerencja religii w sferę badań naukowych. Na skutek z jednej strony dość agresywnych ataków, z drugiej z powodu braku merytorycznego przygotowania, w przeszłości nieraz ludzie Kościoła taką ingerencję czynili. Dziś również zdarzają się takie opinie, choć dzięki wspomnianym wyżej dokumentom w Kościele katolickim są one dość rzadkie. Dużo większy problem jest w wielu wspólnotach protestanckich, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, gdzie w sądach toczą się poważne procesy związane z nauczaniem o teorii ewolucji w szkołach publicznych. Ludzie broniący poglądu, że świat został stworzony w sześć dni i że dostarczane przez nauki przyrodnicze dowody, iż kształtowanie przyrody mogło trwać dłużej, to Boże narzędzia do wypróbowania wiary człowieka, uważają się przy tym za bardzo gorliwych chrześcijan, bywa że niemal za męczenników. Jednak taka postawa powoduje wiele zgorszenia i zwykle jest przyczyną niechęci do chrześcijaństwa.
W 1998 roku Jan Paweł II napisał encyklikę Fides et ratio o relacjach między wiarą a rozumem. Zaczyna się ona od słów: „Wiara i rozum (Fides et ratio) są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy. Sam Bóg zaszczepił w ludzkim sercu pragnienie poznania prawdy, którego ostatecznym celem jest poznanie Jego samego, aby człowiek - poznając Go i miłując - mógł dotrzeć także do pełnej prawdy o sobie”. Wiara i rozum to dwa dary od Boga, dzięki którym człowiek poznaje również otaczającą go rzeczywistość. Ostatecznie zatem dzięki wierze i rozumowi człowiek może dojść do pełnej prawdy o swoim pochodzeniu i te dwie drogi poznania nie muszą się ze sobą kłócić.