Rzym

(162 -styczeń2009)

Moje miejsce w Rzymie - ankieta

Chce się tam wracać, by po prostu pobyć; by powrócić do przeżytych doświadczeń; by oddychać bogactwem historii i obecności w niej Boga; by zobaczyć na własne oczy jak upływający czas odciskał swe piętno.

Na pytanie o moje ulubione miejsce w Rzymie bez wahania odpowiadam: Awentyn! Chcąc uciec od codziennego gwaru rzymskiej ulicy i odetchnąć zupełnie inną atmosferą, wystarczy zboczyć trochę ze zwykłej trasy, jaką zwykle pokonują pielgrzymi i obok majestatycznych ruin starożytnego Circus Maximus wspiąć się na to jedno ze słynnych siedmiu wzgórz Wiecznego Miasta. Awentyn to różane ogrody, pomarańczowe sady, cyprysowe aleje, a wśród nich majestatyczne wille, ruiny starożytnych świątyń, stare kościoły i czcigodne klasztory, w których od wieków tętni życie monastyczne.

Na szczycie awentyńskiego wzgórza wznosi się piękna bazylika św. Sabiny, zbudowana na początku V wieku. To w niej poprzez wieki papieże otwierali czas Wielkiego Postu, dając początek corocznym liturgiom stacyjnym (tzw. stationes quadragesimales), które codziennie w innym kościele gromadziły całą wspólnotę chrześcijańską Rzymu wokół swojego biskupa. Niesłychane piękno tej bazyliki kieruje zawsze moje myśli do czasów, w których formowała się liturgia rzymska, promieniując na cały Kościół ogromną siłą swojej prostoty, zwięzłości, ale i dostojności oraz szlachetnego piękna.

To chyba nie przypadek, że kilkadziesiąt metrów dalej osiedli kochający liturgię synowie św. Benedykta, wznosząc sto lat temu klasztor ku czci św. Anzelma. Gdy na początku lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku Kościół przygotowywał się do rozpoczęcia obrad Soboru Watykańskiego II, to właśnie w benedyktyńskim klasztorze Sant'Anselmo na Awentynie bł. Jan XXIII powołał do istnienia Papieski Instytut Liturgiczny, który bardzo szybko stał się kościelnym centrum studiów nad liturgią.

     W Rzymie na każdym kroku historia przenika się z teraźniejszością. Można tego doświadczyć także na awentyńskim wzgórzu, gdzie benedyktyńska modlitwa i studium Świętej Liturgii doskonale się przenikają z echami wspaniałych celebracji, którym przed wiekami przewodzili Leon Wielki, Gelazy, Grzegorz Wielki i ich następcy. Tę atmosferę można dziś naprawdę odczuć spacerując po cichych uliczkach zielonego Awentynu.

ks. Tomasz Bać

To wbrew pozorom nie jest łatwe pytanie. Nie umiem odpowiedzieć jednoznacznie. Na przykład ze względu na ważność i wielość celebracji liturgicznych z udziałem Papieża to na pewno ważna jest dla mnie Bazylika św. Piotra (choć celebracje odbywają się też w innych Bazylikach - u św. Jana na Lateranie albo w Santa Maria Maggiore, albo u św. Pawła. Tak jest np. w czasie Triduum Paschalnego). W bazylice św. Piotra jest też grób papieża Jana Pawła II gdzie w każdy czwartek odbywają się rano msze o jego beatyfikację. I dlatego najczęściej jestem w tej Bazylice.

W roku poświęconym św. Pawłowi częściej też zaglądam do Bazyliki św. Pawła.

Jeśli chodzi o ulubione miejsce do spacerów, to na pewno wzgórze Pincio z pięknymi widokami i panoramą Rzymu w tle, jak również potężne ogrody w których mnóstwo jest pomników poetów z całego świata. W tej scenerii wspaniale czyta się poezję. W parku w ciepłych miesiącach, grają też wyśmienici muzycy. Jest gdzie spacerować!!!! I mam tu najbliżej.

Ale równie ulubionym miejscem jest zabytkowy cmentarz Campo Verano. Tak potężnej dawki  sztuki w takim miejscu nie spotkałam w całej Europie. To jest wyjątkowe miejsce.

Elżbieta Maier

Nie czuję się rzymianinem. Nie mogę o sobie powiedzieć, że dobrze znam Wieczne Miasto. Mam jednak swoje ulubione miejsce w Rzymie.

Przy zejściu Kapitolu w kierunku Forum Romanum, nieco na uboczu uczęszczanych tras wycieczkowych znajduje się więzienie Mamertyńskie, ciemny loch, przerobiony dziś na kaplicę. W tym najstarszym rzymskim więzieniu był przetrzymywany apostoł Piotr. Niezależnie od pobożnych legend, które narosły wokół jego uwięzienia, Mamertinum jest dla mnie świadectwem niezłomności wiary św. Piotra i symbolem wytrwania w wierności Jezusowi tylu innych chrześcijan, którzy od zarania istnienia Kościoła aż po dzień dzisiejszy, cierpieli i oddawali życie za Chrystusa, pokazując tym samym, że miłość jest silniejsza od śmierci. Ileż takich więzień rozsianych jest po całym świecie również w naszych czasach! Głęboko wierzę w to, że dzięki krwi i cierpieniu naszych prześladowanych sióstr i braci Kościół będzie się rozwijał i wzrastał tak, jak to miało miejsce u początków chrześcijaństwa. Dlatego więzienie Mamertyńskie to dla mnie także znak nadziei oraz wyzwanie, by samemu dawać świadectwo wiary na co dzień.

ks. Artur Filipiak

Wcentrum Rzymu, na Kapitolu znajduje się XIII-wieczny kościół Santa Maria in Aracoeli. W tej świątyni szczególnie ważna jest figurka Dzieciątka Jezus - Santo Bambino. Przed Bożym Narodzeniem dzieci składają tu listy z prośbami do Małego Jezusa. Dla mnie jest to miejsce, gdzie można z dala od gwaru ulicznego i tłoku wielkich bazylik rzymskich zatrzymać się na chwilę modlitwy. Tu można poczuć się jak dziecko, które z dziecięcą ufnością zostawia swoje troski i radości; tu można doświadczyć obecności i bliskości Tego, który do końca mnie umiłował.

Kasia Maciejewska

Podczas Oazy Rodzin III stopnia, gdy wchodziłem na dziedziniec  przylegający do Bazyliki św. Pawła za Murami, przykuła mój wzrok monumentalna, kilkumetrowa  postać  Apostoła Narodów z mieczem i księgą w rękach. Wrażenie potęgował fakt położenia słońca wobec figury Apostoła. Słońce (na jak zwykle w lipcu bezchmurnym niebie) znajdowało się dokładnie za głową św. Pawła, tworząc świetlistą aureolę. Moc i powaga bijąca z twarzy Apostoła Narodów wzbudzała respekt i zadumę nad niezwykłym posłannictwem tej postaci.

Figura jest tak usytuowana na otoczonym granitową kolumnadą dziedzińcu, że sprawia wrażenie, jakby Apostoł właśnie wyruszał w swoją kolejną podróż misyjną. Dlaczego jeszcze stoi, czyżby szukał nowego towarzysza do swojej podróży?

W tegorocznej uroczystości świętych apostołów Piotra i Pawła, Benedykt XVI pod figurą Apostoła zapalił „Płomień Pawłowy”, który nie zgaśnie, aż do końca obchodów Roku Świętego Pawła.

Paweł Maciejewski

Atmosfera Rzymu szybko porywa. Chce się tam wracać, by po prostu pobyć; by powrócić do przeżytych doświadczeń; by oddychać bogactwem historii i obecności w niej Boga; by zobaczyć na własne oczy jak upływający czas odciskał swe piętno.

Dla mnie szczególnym miejscem Wiecznego Miasta jest bazylika św. Klemensa (Basilica di San. Clemente), położona przy ulicy Via SS Quattro (dawnej Via Papale, bo papieże podobno tędy udawali się z Lateranu do centrum). To wręcz niezwykły kościół: obecna budowla została wzniesiona na poprzedniej konstrukcji, która powstała na jeszcze starszej budowli. Bazylika ma co najmniej pięć poziomów historycznych, widocznych także w układzie przestrzennym. Kościół właściwy powstał w średniowieczu (ok. X w.) na wcześniejszej bazylice z III-IV wieku; jeszcze niżej znajduje się budowla ceglana; pod nią jeszcze starsza kamienna. Podziemna część bazyliki jest nawet przestrzennie większa od tej naziemnej.

W dolnym kościele od IX w. znajdował się grób św. Cyryla, którego relikwie w XVIII w. przeniesiono w inne miejsce Rzymu, ale papież Leon XIII zlecił w pierwotnym miejscu pochówku przygotowanie nowej kaplicy, tym razem ku czci świętych Cyryla i Metodego; ich relikwie sprowadzono tu jednak dopiero w 1963 roku.

Nadzwyczajny klimat tego miejsca polega na tym, że przemierzając poszczególne miejsca bazyliki, a właściwie schodząc coraz niżej w jej głąb, doświadcza się swego rodzaju podróży w czasie. W jednym miejscu „schodzi się” w rzeczywistość Rzymu przełomu ery nowożytnej, dotykając niejako Kościoła apostolskiego, kiedy pierwsze wspólnoty gromadziły się w domach możnych mieszkańców stolicy Cesarstwa, którzy uwierzyli w Chrystusa. Najniższy poziom bazyliki to najprawdopodobniej dom rzymskiego konsula Flawiusza Klemensa, który wyzwolił swego sługę, późniejszego trzeciego biskupa Rzymu i papieża Klemensa I
(88-97). Z architektonicznego i urbanistycznego punktu widzenia, dotyka się i widzi „jak rosło” miasto Rzym - było rozbudowywane na poziomach starszych zabudowań.

Żartobliwa ciekawostka: tu można znaleźć też odpowiedź i wyjaśnienie - jak mawiają współcześni rzymianie - dlaczego metro w Rzymie jest takie krótkie i marne, jak na tak słynną stolicę Europy. Otóż gdziekolwiek i na jakimkolwiek poziomie zaczęto drążenia, zaraz natrafiano na jakieś zabytki archeologiczne poprzednich wieków...

ks. Andrzej Żur

Moje ulubione miejsce Rzymie to plac i bazylika św. Piotra. Bazylika jednak tylko w godzinach rannych po otwarciu i wieczornych przed zamknięciem. Wtedy jest wyciszona, nie ma w niej tłumów turystów i widoczne jest jej piękno.

Plac i bazylika watykańska najbardziej kojarzy mi się z sercem Kościoła. Plac św. Piotra ogarnia ramionami kolumnady wszystkich przychodzących, a wznoszący się nad nim obelisk zwieńczony krzyżem, w którym znajdują się fragmenty Krzyża Świętego, głosi prawdę o powszechności zbawienia.

W bazylice św. Piotra wita mnie i żegna w alabastrowym wizerunku Duch Święty zza konfesji wykonanej przez Berniniego. Na wysokości prezbiterium, w lewej nawie jest drogi memu sercu, niewielki wizerunek Matki Bożej na Kolumnie, Mater Ecclesiae. W podziemiach tej bazyliki spoczywa Piotr-Skała, a od kwietnia 2005 roku umiłowany Ojciec Święty Jan Paweł II. To dla mnie miejsce wielu pięknych liturgii pod przewodnictwem Papieża. Wchodzę tam zawsze z zachwytem i radością.

Jolanta Szpilarewicz

Miejscem wyjątkowym w Rzymie jest dla mnie Tre Fontane, przy via Laurentina. Jest kilka powodów, dla których lubię tam przebywać i „pielgrzymować” z innymi, którzy jeszcze tego miejsca nie znają. Dla Włochów, Rzymian nazwa Tre Fontane kojarzy się przede wszystkim z sanktuarium maryjnym Madonna della Rivelazione, ale ja mam na myśli inne miejsce, po przeciwnej stronie via Laurentina, mianowicie kościół ścięcia św. Pawła oraz cały teren i kompleks różnych obiektów wokół niego. Są tam bowiem jeszcze inne dwa kościoły: bardzo surowy kościół Trapistów oraz ośmiokątny kościółek, zbudowany na cześć św. Zenona (ochrzczonego trybuna rzymskiego) i jego Towarzyszy - rzymskich legionistów, których po wybudowaniu term wymordował cesarz Dioklecjan. Według tradycji, w podziemiach tego kościoła było też kiedyś więzienie, w którym, krótko przed wykonaniem wyroku, przebywał św. Paweł.

Niewątpliwie jednak centralnym punktem Tre Fontane jest kościół ścięcia św. Pawła. Według tradycji św. Paweł zginął właśnie tutaj. Po ścięciu jego głowa, staczając się, miała się odbić trzykrotnie, co spowodowało wytryśnięcie trzech źródeł, trzech fontann - stąd Tre Fontane. W kościele są zaznaczone są zaznaczone miesjca tych źródeł, jak również przechowana kolumna, na której dokonano egzekucji.

     Nie dociekam, czy to wszystko jest tylko tradycją czy rzeczywistym faktem. Dla mnie ważna jest atmosfera tego miejsca. Kiedy przekroczy się bramę wprowadzającą do tego całego terenu, ma się wrażenie, jakby nagle zamilkł miejski hałas i szum samochodów pobliskich ulic Rzymu. Od razu jest się wprowadzonym w atmosferę ciszy i modlitwy. A kiedy wchodzi się dalej napotyka się ślady tych, którzy oddali swoje życie za wiarę. Tutaj trzeba sobie stawiać istotne pytania: o wiarę, o to, czym dla mnie jest chrzest, umieranie i zmartwychwstawanie z Chrystusem.

W październiku tego roku było mi dane tam być po raz któryś z kolei. Przeżywałam to tym bardziej, że było to w Roku św. Pawła i w czasie, kiedy w Watykanie odbywał się Synod poświęcony Słowu Bożemu.

Nieopodal, kiedy - po schodach przypominających trochę wejście na Kopią Górkę - wejdziemy na pobliskie wzgórze porośnięte bluszczem i eukaliptusami natrafimy na coś, co przypomina małą wioskę - kompleks drewnianych domków, zamieszkałych przez Małe Siostry Jezusa. W drewnianej kaplicy w kształcie namiotu, wyposażonej skromnie, ale bardzo pięknie, można spotkać modlące się przed wystawionym Najświętszym Sakramentem  „różnokolorowe” siostry, jak również i przybywających tam pielgrzymów. To miejsce ujmuje ciszą i niemal namacalnie można być tu objętym duchem modlitwy. Aż trudno uwierzyć, że kilkadziesiąt metrów dalej, po dość ruchliwej arterii pędzą samochody, jest już zupełnie inny świat.

W jednym z domków znajduje się inna, mała kaplica, w której zostały zebrane sprzęty (ołtarz, tabernakulum), obrazy, stacje Drogi Krzyżowej i inne przedmioty wykonane przez Karola de Foucauld - Brata Karola od Jezusa. Prostota i surowe piękno tych przedmiotów są świadectwem życia i śmierci człowieka, który jak ziarno obumarł i wydał plon. Plon jego życia jest widoczny we wspólnocie sióstr i w całym tym miejscu, gdzie bardzo mocno odczuwa się obecność Tego, którego nazywają swoim Bratem - Jezusa.

Bożena Kondracka