Europa

(158 -maj -czerwiec2008)

Nie bójcie się!

ks. Jacek Herma

Jako uczestnicy charyzmatu Światło-Życie mamy dobrze odczytać fakt, że ostatnie lata swego życia Ojciec Założyciel przeżył na emigracji, w oddaleniu od Ojczyzny
Już od października 1981 roku jako członek Diakonii Ruchu przebywam po-za granicami Polski, najpierw we Włoszech, a następnie w Niemczech; święcenia kapłańskie otrzymałem w 1985 roku w Niemczech; od 1990 roku jestem moderatorem Międzynarodowego Centrum Ewangelizacji w Carlsbe-rgu; od szeregu lat jestem także członkiem Rady Duszpasterskiej Europy Zachod-niej przy Biskupie Delegacie ds. Polonii. Chciałbym więc z tej perspektywy po-dzielić się kilkoma myślami.

Posługa ojca Franciszka Blachnickiego na emigracji

Ojciec Franciszek Blachnicki widział zagranicę jako miejsce, gdzie także trzeba służyć charyzmatem Ruchu Światło-Życie. W 1981 roku w Tivoli pod Rzymem, w istnieją-cym tam Centrum Oazowym przebywała grupa Diakonii, która miała za zadanie podtrzymywać więź z innymi ruchami katolickimi; po stanie wojennym w grudniu 1981 roku zespół Diako-nii podjął stałe wyjazdy ewangelizacyjno-forma-cyjne do obozów dla uchodźców w pobliżu Rzy-mu (w Latinie i Capui). Ta regularna posługa, we współpracy z miejscowym dusz-pasterzem polonijnym, trwała do roku 1983, gdy to zapadła decyzja, by przenieść siły do Centrum w Niemczech. Decyzja ta wynikała z odczytania potrzeb tworzo-nego Międzynarodowego Centrum Ewangelizacji w Carlsbergu; dodatkowo w 1983 roku wydawało się, że nie będzie napływu nowych uchodźców z Polski do Włoch, a same Włochy nie były w tamtym czasie krajem docelowego osiedlania, a tylko tolerowały pobyt oczekujących na dalszą emigrację do Stanów Zjednoczo-nych, Kanady czy Nowej Zelandii.

Od 25 marca 1982 roku Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki podjął się administracji opuszczonego Polskiego Domu Dziecka w Carlsbergu w Niemczech. Uczynił to na wezwanie arcybiskupa Szczepana Wesołego, by rozpocząć posługę wobec Polaków, masowo pozostających wtedy w Niemczech po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego. Była to odpowiedź na wezwanie chwili; bez zwłoki Oj-ciec Franciszek zaczął organizować w carlsberskim „Marianum” Międzynarodowe Centrum Ruchu Światło-Życie. Miejsce to miało według myśli Założyciela służyć Polonii, ale myślał szeroko także o krajach zniewolonych, upominając się przy róż-nych okazjach o ich prawo do istnienia i samostanowienia. Kształtował więc Cen-trum w Carlsbergu jako międzynarodowe, tzn. otwarte na szeroką perspektywę misji pośród narodów, aż po krańce świata.

Od początku swojego pobytu w Niemczech Sługa Boży podejmował wraz ze współpracownikami posługę ewangelizacyjną w kilku kierunkach:

1) Na miejscu w Carlsbergu tworzył Centrum, które miało być miejscem mod-litwy, życia i posługi Diakonii. W samym „Marianum” organizowano różnego ro-dzaju rekolekcje i spotkania formacyjne. Uczestniczyli w nich nie tylko Polacy z różnych krajów, ale były także podejmowane próby rekolekcji dla osób niemiec-kojęzycznych.

2) Zespół diakonii wyruszał z rekolekcjami ewangelizacyjnymi do polonijnych parafii na terenie Niemiec. Takie próby podejmowano także w środowiskach po-lonijnych w innych krajach. Następnie organizowano dni wspólnoty, by gromadzić uczestników spotkań rekolekcyjnych podejmujących formację poewangelizacyjną oraz uczestników rekolekcji wakacyjnych.

3) Podejmowano wyjazdy do obozów dla azylantów oraz do szkół językowych, gdzie młodzi ludzie z Polski uczyli się języka niemieckiego.

4) W „Marianum” w Carlsbergu Ojciec Franciszek rozpoczął realizację rocznej Szkoły Animatora. Była to próba formowania uczniów, którzy następnie z tego miejsca mieli wyruszać, by formować innych. W latach 1982-1984 uczestniczyło w programie szkoły oprócz osób polskojęzycznych także kilkanaście osób z Boli-wii, Paragwaju i Argentyny.

     5) W dziele ewangelizacji Sługa Boży podjął współpracę za-równo z ruchami katolickimi, jak również spotkania i współpracę ekumeniczną. Nawiązane kontakty, owoce tych spotkań na trwałe są obecne także w naszej dzisiejszej posłudze.

6) Przebywając poza granicami Polski ponad pięć lat (gru-dzień 1981 - luty 1987) Ojciec Franciszek odbył szereg podróży. W ich czasie myślał także i snuł plany jak służyć charyzmatem Ruchu w krajach, które odwiedzał. Naturalną grupą kontaktu i odniesienia dla Ojca Franciszka były w czasie tych podróży oso-by polskojęzyczne, i z nimi Sługa Boży nawiązywał kontakty. Jednak nie ograni-czał się tylko do tych środowisk, lecz patrzył zawsze pod kątem środowiska lokal-nego: jakie są jego potrzeby oraz jak charyzmat Światło-Życie może ubogacić Koś-ciół lokalny.

Ponad 25 lat istnienia Centrum w Carlsbergu

Założone przez Sługę Bożego Międzynarodowe Centrum Ewangelizacji Ruchu Światło-Życie w Carlsbergu w Niemczech istnieje już od ponad 25 lat. W tym czasie podejmowaliśmy z tego miejsca liczne wyjazdy ewangelizacyjne do wielu krajów Starego Kontynentu. Boża Opatrzność, wypełniając słowa o rozlewaniu się Bożej Wody na Wschód, posłużyła się i posługuje „Marianum” w Carlsbergu także w misji w krajach dawnego Związku Radzieckiego. W sposób szczególny wyraża się to w misji Diakonii Ewangelizacji „Drogocenna Perła” (moderator ks. Ireneusz Kopacz z carlsberskiej wspólnoty kapłańskiej).

Patrząc z perspektywy ponad 25 lat pracy Centrum w Carlsbergu, decyzje Oj-ca Franciszka okazały się opatrznościowe i były dobrym odczytaniem ówczesnych znaków czasu. Bez tego Ośrodka na niemieckiej ziemi wielu przestałoby być nie tylko Polakami, ale i katolikami. Dla tysięcy już osób carlsberskie „Marianum” sta-ło się miejscem zatrzymania na pustyni, umocnienia, pogłębienia wiary, oazą, gdzie odnaleźli nową perspektywę życia. Wielu trafiając do tego miejsca później gdzieś wyruszyło na drogi świata dzieląc się z innymi swoją wiarą. Dzięki „Maria-num” w Carlsbergu i jego misji pustynia na pewno jest mniej groźna.

Odczytać obecne wezwania Boże

Nie wystarczy piękna przeszłość i jej wspominanie. Trzeba w obecnym czasie dob-rze odczytać i podjąć wezwania Boże. Potrzeba modlitwy, refleksji i konkretnych projektów, poprzez które Ruch Światło-Życie gorliwiej podejmie misję pośród na-rodów.

Papież Benedykt XVI, w czasie swojej pielgrzymki do Polski w 2006 roku, zwrócił uwagę Kościołowi w Polsce na konieczność dobrego odczytania znaku czasu jakim jest masowa emigracja, która nasiliła się po rozszerzeniu Unii Europej-skiej. Wielu bowiem ludzi wyruszyło w poszukiwaniu pracy i lepszych perspektyw rozwoju swojego życia. Są to w większości ludzie młodzi. Nierzadko są to ludzie, którzy posiadając już swoje rodziny decydują się na rozluźnienie więzi rodzinnych, na krótsze lub dłuższe okresy oddalenia od współmałżonka i od dzieci, by zapraco-wać na utrzymanie i lepsze życie swojej rodziny.

W spotkaniu z duchowieństwem w dniu 25 maja 2006 roku w Warszawie pa-pież Benedykt XVI mówił:

Dzisiaj Kościół polski stoi przed wielkim wyzwaniem, jakim jest duszpasterska troska o wiernych, którzy Polskę opuścili. Plaga bezrobocia zmusza wiele osób do wyjazdu za gra-nicę. Jest to zjawisko o ogromnej skali. Gdy rodziny są przez to rozdzielone, gdy rwą się więzi społeczne, Kościół nie może być obojętny. Trzeba, aby wyjeżdżającym towarzyszyli kapłani, którzy w łączności z lokalnymi Kościołami podejmą pracę duszpasterską wśród emigracji. (...) Kapłani polscy, nie bójcie się opuścić wasz bezpieczny i znany świat, by słu-żyć tam, gdzie brak kapłanów i gdzie wasza wielkoduszność przyniesie wielokrotne owoce!

Tych słów Papieża Benedykta nie możemy pominąć milczeniem. Trzeba nam wołać i do kapłanów związanych z Ruchem Światło-Życie i do wszystkich oazowi-czów: Oazowicze, nie bójcie się opuścić wasz bezpieczny i znany świat, by służyć tam, gdzie Bóg was wzywa i gdzie wasza wielkoduszność przyniesie wielokrotne owoce!

Kolejne słowa Papieża, które skierował w Częstochowie w dniu 26 maja 2006 roku, w czasie spotkania z zakonnikami i zakonnicami, z seminarzystami oraz przedstawicielami ruchów kościelnych, przypominają nam jako ruchowi, że mamy podjąć szczególnie te zadania i docierać w te sytuacje, gdzie nie dotrze kapłan:

Drodzy przedstawiciele różnych nowych ruchów w Kościele! Żywotność waszych wspól-not jest znakiem czynnej obecności Ducha Świętego! To z wiary Kościoła i z bogactwa owoców Ducha Świętego zrodziła się wasza misja. Mam nadzieję, że będzie was coraz wię-cej, aby służyć sprawie Królestwa Bożego w dzisiejszym świecie. Wierzcie, że łaska Boża, towarzyszy wam i starajcie się, by była obecna w żywych tkankach Kościoła, a szczególnie tam, gdzie kapłan, zakonnik czy zakonnica nie mogą dotrzeć.

Słyszy się o wypełnionych polskich kościołach na emigracji; także wielu już kapłanów podjęło pracę pośród emigrantów. Nie możemy jednak zapominać, że jak pokazuje statystyka, przeciętnie 80-90% emi-grantów pozostaje poza obszerem tego bezpośredniego oddziały-wania Kościoła. Jako ruch eklezjalny musimy uczynić troszczyć się o to, by z jednej strony pomagać zachowującym więź z Koś-ciołem w pogłębieniu ich wiary, a z drugiej docierać do tych, któ-rzy nie przychodzą do kościoła. Ruch Światło-Życie w swojej służ-bie potrzebuje także dobrych odniesień do innych lokalnych ru-chów eklezjalnych, by wraz z nimi przyczyniać się do zmiany postaw w środowiskach lokalnych i do ożywienia parafii rodzimych.

W swoim odnoszeniu się do historii Dzieła Oaz lubimy wspominać i podkreślać liczne ciepłe wątki, które łączyły nasz Ruch z papieżem Janem Pawłem II. Dobrze, że to czynimy; trzeba pamiętać o tych faktach, bo Boże wezwania i dary są nieod-wołalne. Jednak potrzeba nam, z perspektywy tego naszego oazowego dziedzic-twa, przyjąć za swoje wezwania papieża Benedykta XVI, który w Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego, w niedzielę 28 maja 2006 roku na Błoniach kra-kowskich wołał:

Drodzy Bracia i Siostry! Wraz z wyborem Karola Wojtyły na Stolicę św. Piotra, by służył całemu Kościołowi wasza ziemia stała się miejscem szczególnego świadectwa wiary w Jezu-sa Chrystusa. Wy sami zostaliście powołani, by to świadectwo składać wobec całego świata. To wasze powołanie jest nadal aktualne, a może nawet jeszcze bardziej od chwili błogosła-wionej śmierci Sługi Bożego. Niech nie zabraknie światu waszego świadectwa! (...) Proszę was w końcu, byście skarbem wiary dzielili się z innymi narodami Europy i świata, również przez pamięć o waszym Rodaku, który jako Następca św. Piotra czynił to z niezwykłą mocą i skutecznością.

Czy emigracja jest zagrożeniem czy szansą?

Opuszczenie znanego kontekstu życia niesie z sobą wiele trudności i zagrożeń. Nie jest dobrze, gdy wielu i to młodych ludzi wyrusza poza swój kraj ojczysty, by podjąć tam pracę, by tam szukać szans, których nie odnajduje w dotychczasowych warunkach życia.

Emigracja nie jest czymś prostym i bezproblemowym. Można ją przeżywać fałszywie jako odzyskanie wolności robienia „co chcę”, bez skrępowania swoim środowiskiem, które mnie znało. Można wykorzystać sposobność wyjazdu do uwolnienia się od dotychczasowych zobowiązań wobec rodziny, własnych dzieci, dotychczasowej żony, męża ... Życie może wydawać się prostsze i bardziej kolorowe... Jest ciągle żywy mit „Złotego Zachodu” ...

Już od ponad 26 lat mam możliwość być świadkiem trudnych wyborów i trudnego życia wielu, którzy się pogubili, albo też zagłuszają wewnętrzne bóle doraźnie skutkującymi środkami. Mogę więc z całą świadomością powiedzieć: Emigracja nie jest łatwym chlebem i niesie ze sobą wiele zagrożeń. Równocześnie jednak, z tym większą świadomością i przekonaniem mogę zaświadczyć: Emigracja jest miejscem i czasem, gdzie jest i działa z całą swoją mocą Bóg!

Kiedyś wygnańcy z ziemi Izraela przeżywali ból straty swojej ziemi, oddalenie od świątyni; wielu pytało o istnienie Boga... Wtedy Bóg objawił się i przemówił do proroka Ezechiela: Znajdowałem się wśród zesłańców nad rzeką Kebar. Otworzyły się niebiosa i doświadczyłem widzenia Bożego. (...) Pan skierował słowo do kapłana Ezechiela, syna Buziego, w ziemi Chaldejczyków nad rzeką Kebar; była tam nad nim ręka Pańska. (...) Taki był widok tego, co było podobne do chwały Pańskiej. Oglądałem ją. Następnie upadłem na twarz i usłyszałem głos Mówiącego (Ez 1, 1.3.28 b).

Bóg jest tam, gdzie jest człowiek. Ziemia wygnania, ziemia emigracji nie jest pozbawiona Jego obecności, a czasem może stać się miejscem nowego, szczególnego doświadczenia Jego mocy. Ziemia dotąd obca może stać się ziemią Pana, na której On mówi do człowieka i nadaje sens jego życiu. Z ziemi wygnania przez proroka Bóg kieruje do swojego ludu słowo. Ziemia wygnania i emigracji może też stać się miejscem odkrycia swojego powołania, miejscem i czasem łaski, z którego wyrasta misja wyzwolenia (jak to stało się w życiu Mojżesza). Ziemia wygnania może stać się miejscem powołania i posłania, by odbudować zburzony mur Jerozolimy i jej spalone ogniem bramy (jak to było w życiu Nehemiasza). Słowo Boże wielokrotnie przypomina, że nie ma ziemi niczyjej, pozbawionej obecności Boga. On jest z człowiekiem tam, gdzie człowiek się znalazł, czy to przez swój wybór, czy też rzucony przez splot wydarzeń lub decyzję innych ludzi.

Każda sytuacja, nawet najtrudniejsza może stać się nowym początkiem, otworzyć nową perspektywę. Nie dokonuje się to jednak automatycznie. Potrzeba otwartości i zaangażowania ludzkiego. Potrzeba także, by było w tych emigracyjnych warunkach obecne świadectwo wiary żywej tych, którzy już poznali żyjącego Boga. Jakże brakuje dzisiaj takiej postawy wiary, o której pisze autor Dziejów Apostolskich: Wybuchło wówczas wielkie prześladowanie w Kościele jerozolimskim. Wszyscy, z wyjątkiem Apostołów, rozproszyli się po okolicach Judei i Samarii. ... Ci, którzy się rozproszyli, głosili w drodze słowo (Dz 8, 1 b. 4). Ci, których rozproszyło prześladowanie, jakie wybuchło z powodu Szczepana, dotarli aż do Fenicji, na Cypr i do Antiochii, głosząc słowo samym tylko Żydom. Niektórzy z nich pochodzili z Cypru i z Cyreny. Oni to po przybyciu do Antiochii przemawiali też do Greków i opowiadali Dobrą Nowinę o Panu Jezusie. A ręka Pańska była z nimi, bo wielka liczba uwierzyła i nawróciła się do Pana. ... W Antiochii też po raz pierwszy nazwano uczniów chrześcijanami (Dz 11, 19-21. 26 b).

     Kościół pierwszych wieków rozprzestrzenia się poprzez środowiska ówczesnej emigracji. Wyznawcy Chrystusa zanoszą styl życia Ewangelią także w odległe rejony Imperium Rzymskiego. Ten styl jest określony przez patrzących z zewnątrz jako tak charakterystyczny i inny, że uczniów w Antiochii nazwano po raz pierwszy chrześcijanami.

Jesteśmy uczestnikami charyzmatu

Ostatnich ponad pięć lat swojego pracowitego życia (grudzień 1981 - luty 1987) spędził Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki na Obczyźnie. Świadom kończącego się dla niego pielgrzymowania Ojciec Założyciel napisał w swoim testamencie:

Chcę - z pomocą łaski Pana, w mocy Jego Ducha - w zjednoczeniu z Maryją pod Krzyżem - ofiarować to życie - za dzieło Ruchu Światło-Życie ze Wspólnotą Niepokalanej Matki Kościoła - za mającą powstać Wspólnotę Kapłanów Chrystusa-Sługi i za to dzieło w Carlsbergu, aby mogło jako Sanktuarium Niepokalanej, Jutrzenki Wolności, Źródła Światła i Życia - być tronem Jej łaski i sercem Ruchu (Testament, Carlsberg, 17-18.06.1986).

Jako uczestnicy charyzmatu Światło-Życie mamy dobrze odczytać fakt, że ostatnie lata swego życia Ojciec Założyciel przeżył na emigracji, w oddaleniu od Ojczyzny. Obecna emigracja następuje z różnych przyczyn. Pośród wyruszających z rodzimej ziemi emigrantów, nie może brakować tych, którzy przez swój styl życia ewangelicznego wywrą trwały, dobry wpływ na losy innych emigrantów, a także pomogą tym, którzy w krajach osiedlenia są spragnieni Ewangelii; którzy gotowi ją przyjąć, jeśli będzie poparta świadectwem życia ją głoszących. Oby pośród wyruszających do innych krajów nie zabrakło głębokiej wiary oazowiczów, świadomych że Pan potrzebuje ich modlitwy, słowa, codziennego świadectwa, ofiary, a także tego by dać swój czas i siły, by służyć innym poza własną Ojczyzną. Czy nie jest także w tym dla nas wzorem i wezwaniem założyciel Ruchu Światło-Życie Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki?

Oazowicze, nie bójcie się opuścić waszego bezpiecznego i znanego świata, by służyć tam, gdzie Bóg was wzywa i gdzie wasza wielkoduszność przyniesie wielokrotne owoce!