Kiedy w obliczu zbliżającej się śmierci Franciszek z Asyżu tworzył urzekające pięknem i głębią strofy Hymnu stworzeń (Pieśni słonecznej), nie myślał o ekologii, o skażeniu środowiska naturalnego czy o konieczności ochrony roślin i zwierząt. Dzisiejsze idee ekologiczne były mu całkowicie obce - świat wówczas przeżywał inne problemy niż obecnie. Jego spojrzenie na świat stworzony wypływało raczej z głębokiej relacji do Boga - Stwórcy wszystkiego, a nie z poczucia zagrożenia dalszym losem Ziemi i chęci ratowania naszej planety. Tym niemniej został ogłoszony Patronem ekologów. Uczynił to w 1979 roku papież Jan Paweł II w specjalnym liście „Inter sanctos”. Pisał w nim między innymi:
Słusznie św. Franciszka z Asyżu wymienia się wśród świętych i wybitnych mężów, którzy uważali przyrodę za przedziwny dar Boży ofiarowany ludziom. On szczególnie przeżywał wszystkie dzieła Stwórcy i jak gdyby z Bożego natchnienia wyśpiewał przepiękny Hymn stworzeń, w którym zwłaszcza przez brata słońce, księżyc i gwiaz-dy złożył należną cześć, chwałę i wszelkie uwielbienie najwyższemu, wszechmocne- mu i dobremu Panu (...) [Dlatego też] ogłaszamy na zawsze św. Franciszka z Asyżu Patronem ekologów1.
Istnieją zatem pewne elementy zbieżne u Franciszka i we współczesnym ruchu ekologicznym. Jakie to elementy? Jakie były motywy ogłoszenia Biedaczyny z Asyżu patronem ekologów? Jakie widać też rozbieżności w podejściu do przyrody pomiędzy naszym Świętym a organizacjami ekologicznymi? Innymi słowy: w jakim sensie św. Franciszek z Asyżu jest patronem ekologów? W czym im „patronuje”, a na co się „nie zgadza” i czego nas w tym względzie uczy?
Przede wszystkim trzeba zaznaczyć, że pojęcie „ruch ekologiczny” jest bardzo szerokie i obejmuje swoim zakresem setki organizacji, które mają nieraz bardzo różne cele. W samej Polsce działają wielkie i potężne międzynarodowe organizacje jak Greenpeace, które koncentrują swoje działania na najbardziej istotnych, globalnych zagrożeniach dla środowiska naturalnego (ochrona lasów, oceanów i mórz, ochrona przed substancjami toksycznymi, problem globalnego ocieplenia i zmian klimatycznych, problem kurczących się zasobów energetycznych Ziemi oraz organizmów modyfikowanych genetycznie). Jednocześnie jednak można spotkać wśród nich niewielkie stowarzyszenia, które za cel stawiają sobie np. uratowanie przed śmiercią pod kołami samochodów żab udających się raz w roku do miejscowego stawu. Nie brakuje też w tej wielkiej mozaice organizacji ekologicznych i tych wyrosłych z gruntu katolickiego, nawiązujących bezpośrednio do postaci św. Franciszka, np. REFA - Ruch Ekologiczny św. Franciszka z Asyżu, powstały w 1981 r. w Krakowie. Z pewnością łączy wszystkie te stowarzyszenia troska o środowisko naturalne, pragnienie ratowania piękna świata stworzonego, w którym żyjemy i do którego również my należymy2.
Ten właśnie fakt leży u podstaw ogłoszenia św. Franciszka z Asyżu patronem ekologów. Wbrew bowiem powszechnie panującej w Średniowieczu tendencji ucieczki od świata zewnętrznego i zwrócenia się ku temu co wewnętrzne, Franciszek zachował właściwą sobie wrażliwość na piękno stworzenia. Podczas gdy skupienie się na świecie wewnętrznym i życiu nadprzyrodzonym prowadziło wielu do postrzegania stworzeń w negatywnym świetle, jako rzeczywistość stanowiącą zagrożenie dla człowieka (a w skrajnej postaci wśród ówczesnych ruchów heretyckich, głównie u katarów, jako z natury złą, pochodzącą od szatana), Biedaczyna z Asyżu nazywa stworzenia braćmi i siostrami, przez które należy wielbić Boga, ich Stwórcę. W Hymnie stworzeń Franciszek odnosi się w ten sposób do przyrody nieożywionej:słońce jest dla niego piękne i świecące pięknym blaskiem, księżyc i gwiazdy są jasne i cenne; przez wiatr, powietrze, chmury i wszelką pogodę Bóg daje wszelkiemu stworzeniu utrzymanie; woda jest pożyteczna i pokorna i cenna i czysta, ogień piękny, radosny, krzepki i mocny, a ziemia jest naszą matką, która nas żywi i chowa.
We wczesnych biografiach Świętego z Asyżu odnajdziemy jego równie braterski stosunek do stworzeń ożywionych. Najbardziej znane jest w tym względzie jego kazanie do ptaków. Do dzisiaj epizod ten stanowi niezwykłą inspirację dla malarzy, kompozytorów, rzeźbiarzy i innych artystów. Pierwszy biograf Franciszka, Tomasz z Celano, tak opisuje to niezwykłe wydarzenie:
Święty ojciec Franciszek podążał raz doliną Spoletańską. Przybliżył się do pewnego miejsca blisko Bevagna, w którym zgromadziła się wielka chmara ptaków różnego rodzaju, gołębi, młodych wron i innych, zwanych pospolicie mniszkami. Kiedy święty sługa Boży Franciszek zobaczył je, zostawił towarzyszy na drodze i ochoczo podbiegł do nich, jako że był człowiekiem wielkiej żarliwości, a stworzenia niższe i nierozumne darzył uczuciem szacunku i miłości. A gdy był już całkiem blisko i zobaczył, że na niego czekają, pozdrowił je w zwykły sposób. Zdziwił się niemało, że ptaki nie zrywały się do ucieczki, jak to zwykły czynić. Ogromnie ucieszony, pokornie je poprosił, żeby posłuchały słowa Bożego. Wśród wielu rzeczy, jakie im powiedział, dodał także takie uwagi: „Bracia moi, ptaki, winneście bardzo chwalić zawsze i kochać waszego Stwórcę, który dał wam pióra na odzienie, skrzydła do latania i wszystko, co wam było potrzebne. Bóg uczynił was szlachcicami wśród stworzeń i przydzielił wam mieszkanie w czystym powietrzu; choć nie siejecie, ani nie żniwujecie, On jednak opiekuje się wami i wami rządzi, bez żadnej waszej troski.” Na te słowa, jak sam mówił i bracia, co z nim byli, owe ptaki w przedziwny sposób wyrażały swą radość zgodnie ze swoją naturą -wyciągały szyje, rozpościerały skrzydła, otwierały dzioby i patrzyły na niego. On zaś przechodził przez środek nich i wracał, a tuniką dotykał ich główek i ciał. Wreszcie pobłogosławił im, a nakreśliwszy znak krzyża, udzielił im pozwolenia, by poleciały na inne miejsce3.
Zarówno z powyższego opisu, jak i z Hymnu stworzeń, wynika jasno, że owa wrażliwość Franciszka na świat przyrody - ożywionej i nieożywionej - była nierozerwalnie związana z jego relacją do Boga, Stwórcy całego stworzenia. Natura była dla Świętego z Asyżu pewnego rodzaju sakramentem Boga, znakiem Jego obecności. Franciszek patrząc na stworzenia, dostrzegał w nich samego Stwórcę. Nie koncentrował się na samej przyrodzie jako takiej, ale poprzez nią docierał do Boga, który ją powołał do istnienia. Z drugiej strony patrzył na nią też oczyma Boga, dzięki czemu widział w niej pewien porządek, hierarchię: na szczycie całej drabiny stworzenia stał człowiek, następnie zwierzęta, rośliny i w końcu cała przyroda nieożywiona. Można powiedzieć, że Franciszek patrzył na przyrodę według biblijnego opisu stworzenia, w którym Bóg stwarzał w kolejnych dniach niebo i ziemię z lądami i morzami, różnego rodzaju istoty żywe, a w ostatnim, szóstym dniu, jako ukoronowanie całego dzieła stworzył człowieka.
W tym tkwi zasadnicza charakterystyka „Franciszka-Ekologa” i jednocześnie różnica w porównaniu do niektórych współczesnych ruchów ekologicznych. Istnieją wśród nich bowiem takie, które koncentrują się na samej tylko przyrodzie, na ochronie zasobów naturalnych w oderwaniu od Boga, a to często prowadzi je do wypaczonego spojrzenia na naturę: w obronie życia planety nieraz zwalcza się życie ludzkie! Niektórzy ekolodzy np. upatrują główne źródło zagrożenia środowiska naturalnego człowieka w przeludnieniu Ziemi, a co za tym idzie, w celu zapewnienia życia na planecie, uważają, że należy ograniczać przyrost naturalny ludzi. Wiąże się to oczywiście z aborcją, z eutanazją i z rozpowszechnianiem środków antykoncepcyjnych4. Franciszkowe umiłowanie przyro-dy chroni przed tego typu wypaczeniami. Zakłada ono szacunek do świata stworzeń, ale w odpowiedniej hierarchii: trzeba dbać przede wszystkim o życie każdego człowieka, dą-żąc do sprawiedliwego podziału dóbr na ziemi, a następnie troszczyć się o środowisko, w którym żyje, pamiętając, że zostało mu ono powierzone nie jako „panu” lecz jako „zarządcy”. Innymi słowy więc nie można stawiać na tej samej szali istnienia baobabu, kota czy psa i życia człowieka. Pierwszym bowiem i największym bogactwem Ziemi jest czło-wiek - pisał papież Paweł VI5.
Głębia spojrzenia Franciszka na świat przyrody, dzięki któremu docierał on do Boga, rozpoznawał Jego ślady w stworzeniu, pomaga też współczesnemu człowiekowi właściwie przeżywać swoją codzienność. Obserwuje się bowiem dzisiaj coraz bardziej niepokojące zjawisko ucieczki od rzeczywistości realnej w świat wirtualny, który otwierają przed nami media (TV, Internet itp.). Napięcia i problemy, które przeżywamy na co dzień powodują w nas naturalne pragnienie oderwania się od nich, odreagowania, odpoczynku. Próbujemy zaspokoić je, zanurzając się w rzeczywistość wirtualną - idealną, bezproblemową, często tworzoną właśnie przez nas samych. Okazuje się jednak, że wciąga nas ona tak bardzo, iż nie chcemy już „wracać” do świata realnego. Zamiast pomóc nam w powrocie, dodać nam sił do stawiania czoła realnym problemom, pochłania nas coraz bardziej i osłabia, powodując jeszcze większe zmęczenie i frustrację. Inaczej się ma rzecz ze światem natury. Kontakt z przyrodą, ze światem realnie istniejącym nie wyobcowuje człowieka z jego codzienności, natomiast pozwala mu się do niej zdystansować. Pomaga mu uświadomić sobie, że Bóg, który stworzył ten świat i nieustannie podtrzymuje go w istnieniu, również jego samego otacza swoją opieką. Dla człowieka, który patrzy na otaczającą go przyrodę oczyma wiary, staje się ona księgą mówiącą mu o Bogu - wszechmocnym Stworzycielu i troskliwym Ojcu. Św. Franciszek z Asyżu - Miłośnik przyrody i Patron Ekologów uczy nas prawidłowo „czytać” tę księgę i zachęca do jej „lektury”.