Pamięć i tożsamość

(145 -lipiec -sierpień2006)

Rok nowego życia (świadectwo)

Paulina lat 19

To był cudowny dar żyć w czasach, kiedy głową Kościoła Katolickiego był Polak Karol Wojtyła

Od czasu śmierci Jana Pawła II zaczęłam się naprawdę zmieniać. Wcześniej wiodłam, spokojne, beztroskie życie. Takie jak większość nastolatków: impreza, alkohol, papierosy. Nie miałam czasu ani ochoty na głębsze refleksje. Moje problemy były prymitywne np. jak się ubrać do szkoły, aby zaszpanować. Teraz wiem jakie wielki błąd popełniłam. Myślałam też, że na wszystko znajdę czas, (np. że zdążę zobaczyć Papieża osobiście). Śmierć jednak okazała swą potęgę i moc. Do pogarszającego się stanu zdrowia Jana Pawła II podchodziłam z ogromnym dystansem. Wszyscy się modlili, a ja myślałam, że przeżyje i że wszystko powróci do normy. Jednak tak się nie stało. Informacja o śmierci Papieża była dla mnie ogromnym szokiem.

Wtedy zaczęło do mnie wszystko docierać. To jak bardzo byłam bezduszna, prymitywna i w ogóle. Pojawiły się łzy przepełnione ogromnym żalem. Cały czas oglądałam liczne programy telewizyjne o Ojcu św. Był to dla mnie czas odkrywania, poznawania tego człowieka. Prawdziwa - przyspieszona lekcja życia, która wciąż we mnie trwa. Bardzo urzekły mnie słowa Jana Pawła II wypowiadane do młodzieży. Ta jego ogromna miłość i  wiara w Nas! Bardzo mnie zdziwiła i zmotywowała do zmiany. Gdy dowiedziałam się, że Ojciec Św. jeździł na rekolekcje OAZOWE, podjęłam decyzję, że ja również w te wakacje pojadę. Chciałam to zrobić i zrobiłam dla Papieża. Ten człowiek uwierzył w Nas, więc ja nie chciałam go zawieść.

Od tego momentu wszystko zaczęło się zmieniać. Podjęłam wiele trudnych dla mnie decyzji dzięki, którym wszystko zaczęło zmierzać w innym - „dobrym” - kierunku. Deklarując swoją chęć wyjazdu na 15-dniowe rekolekcje liczyłam się z tym, że nie będę mogła tam palić. Udało mi się wytrzymać i nie palę do dnia dzisiejszego. Bywa tak, że jest mi ciężko, lecz wtedy dostaję siły nie wiadomo skąd. Na rekolekcjach odkryłam to, że nie warto zajmować się pięknem zewnętrznym lecz wewnętrznym, bo ono promieniuje na zewnątrz i uskrzydla człowieka. Taki był też Jan Paweł II - promienny, pełen miłości, pełen energii i zapału - które dodawała mu miłość Boża.

Gdy myślę o tym człowieku, to wiem, że to był cudowny dar żyć w czasach, kiedy głową Kościoła Katolickiego był Polak Karol Wojtyła, który uczył nas jak żyć i jak umierać, który wskazywał nam drogi życia. Ten człowiek na zawsze pozostanie już moim autorytetem i wzorem na to jak przeżyć swoje życie w zgodzie z Bogiem, sobą i całym światem. On uświadomił mi, że to od nas, młodych ludzi, zależą losy naszego świata. My musimy ewangelizować siebie i innych. Powinniśmy być wzorem dobra dla innych i brać przykład z postawy Ojca św. Takie życie jest bardzo trudne, lecz wartościowe. Radość, która wypełnia serce człowieka niosącego pomoc, działającego w słusznej sprawie jest ogromna. Żyjąc według wzoru Jana Pawła II czerpiemy całą esencję tego co najlepsze. Ja już prawie rok uczę się takiego życia. Mimo ogromnego trudu wiem, że warto tak żyć dla siebie i dla innych. Pragnę również, aby Ojciec Święty patrząc na nas z nieba uśmiechał się tak jak zawsze i błogosławił nam.

Paulina lat 19