Po długiej i ciężkiej chorobie 21 IX 2002 r. zmarł w wieku 82 lat ks. Stanisław Hartlieb, kapłan archidiecezji poznańskiej, długoletni proboszcz parafii św. Marcina w Konarzewie, moderator Ruchu Światło-Życie, bliski współpracownik ks. Franciszka Blachnickiego.
Prawdziwą pasją życia ks. Stanisława Harlieba była liturgia, znany był z niezwykłej troski o jej staranne celebrowanie, z zapału i konsekwencji z jaką wprowadzał posoborową odnowę liturgiczną. Parafia w Konarzewie stała się jednym z głównych miejsc wprowadzania odnowy liturgicznej w Polsce, a jej proboszcz znany szeroko poza granicami diecezji jako wybitny liturgista.
Włączywszy się w Ruch Światło-Życie ks. Stanisław Hartlieb szybko stał się jednym z jego liturgicznych filarów. Był autorem wydawanych przez Ruch materiałów i publikacji liturgicznych. Prowadził rekolekcje oazowe, rekolekcje dla kapłanów - moderatorów Ruchu, podejmował wykłady na ogólnopolskich spotkaniach ruchu oazowego.
Był jednym z założycieli Ruchu Światło-Życie w archidiecezji poznańskiej, przez kilkanaście lat faktycznie pełnił obowiązki moderatora diecezjalnego. W Konarzewie stworzył ośrodek rekolekcyjny, jedno z głównych miejsc spotkań i rekolekcji ruchu oazowego w diecezji.
Pogrzeb ks. Stanisława Hartlieba odbył się w 25 IX w Konarzewie. Eucharystii pogrzebowej przewodniczył metropolita poznański abp Stanisław Gądecki w koncelebrze z bpem Grzegorzem Balcerkiem oraz kilkudziesięcioma kapłanami, wśród nich moderatorami Ruchu Światło-Życie przybyłymi z całego kraju i zagranicy. W imieniu Ruchu słowo pożegnania na cmentarzu wygłosił moderator generalny ks. Roman Litwińczuk.
Tyle oficjalny życiorys zmarłego ks. Stanisława. Chcielibyśmy w tym miejscu dorzucić kilka informacji o Jego związkach z wieczernikiem. Odegrał bowiem w naszym piśmie ogromną rolę, mamy wobec Niego ogromny dług wdzięczności.
Śmiało możemy zaliczyć ks. Stanisława Hartlieba do grona „ojców założycieli” wieczernika i to co najmniej z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że był współzałożycielem Ruchu Światło-Życie na terenie naszej archidiecezji. „Z niego my wszyscy” - tak najkrócej przedstawił ks. Stanisława ksiądz prowadzący godzinę spotkania w czasie obchodów 25-lecia Ruchu archidiecezji poznańskiej. Po drugie z osobą ks. Hartlieba wiąże się nazwa wieczernika. Nazwę tę zaczerpnięto z nazwy oazy wielkiej na terenie archidiecezji poznańskiej. Gdy zaś zastanawiano się, jak nazwać tę oazę wielką, ks. Blachnicki powiedział do ks. Hartlieba: „Jak u ciebie - to tylko «Wieczernik»”.
Po trzecie ks. Stanisław Hartlieb udzielił bardzo konkretnej pomocy w pierwszych latach istnienia wieczernika. Pismo było wydawane nielegalnie (jak wszystkie pisma oazowe w tych latach) i to ks. Hartlieb znalazł drukarnię, w której mogło być drukowane. Ogromne znaczenie miała też bardzo konkretna opieka, jaką wraz z ówczesnym moderatorem diecezjalnym ks. Janem Stanisławskim otoczył oddolną inicjatywę wydawania pisma. Dzięki temu mogło ono oficjalnie zaistnieć w Ruchu i do pewnego stopnia w diecezji - to ks. Hartlieb pozyskał dla wieczernika asystenta kościelnego.
Trzeba wreszcie wspomnieć o ogromnym wkładzie ks. Stanisława Hartlieba jako autora publikowanych w wieczerniku artykułów. Już od pierwszych numerów nasze pismo zyskało w nim renomowanego autora. Szczególnie wiele pisał w pierwszych latach istnienia pisma, później po przejściu ks. Stanisława na emeryturę, w czasie jego kilkuletniego pobytu w Lublinie nasze kontakty nieco się rozluźniły, by znów się zacieśnić w ostatnich latach. Ks. Hartlieb wówczas bardzo słabo widział, swoje artykuły po prostu dyktował, robiąc korektę na podstawie tekstu wydrukowanego wielką czcionką. Podziwialiśmy jego znakomitą pamięć - dość długie teksty mówił zdaniami gotowymi do druku, nie wymagającymi właściwie żadnych poprawek. Cieszyliśmy się obecnością ks. Stanisława na uroczystości z okazji wydania 100. numeru wieczernika.
Ostatni artykuł ks. Hartlieba w wieczerniku ukazał się rok temu. Wiosną prosiliśmy o napisanie tekstu do numeru 116. Był już wówczas bardzo słaby, z trudem poruszał się po domu. Zastanawiał się przez pewien czas, ostatecznie jednak stwierdził, że nie da rady napisać tego tekstu.
Pragniemy w tym numerze wieczernika przypomnieć wszystkie teksty ks. Stanisława Hartlieba opublikowane na naszych łamach. Choć najstarsze z nich ukazały się kilkanaście lat temu, nic nie straciły ze swej świeżości. Ponowna lektura tych artykułów stała się dla nas fascynującą przygodą - odkryciem na nowo piękna liturgii Kościoła i wezwaniem do prawdziwego zaangażowania się w troskę o jej piękno i odnowę. Zapraszamy do tej przygody wszystkich czytelników wieczernika.