ks. Wojciech Danielski

(189 -listopad -grudzień2012)

Wierność

ks. Wojciech Danielski

Jeżeli ktoś nosi znaczek Światło-Życie, tym bardziej jeżeli nosi krzyż anima­torski – a nienawidzi brata, kłamie, dotąd jeszcze jest w cie­mności

Czy Ruch Światło-Życie kostnieje w swoim programie? Czy Ruch Światło-Życie już się w nic nie rozwinie? Jestem przeko­nany, że pierwsza tutaj będzie sprawa wierności przed ciągły­mi, nowymi pomysłami. Tym bardziej, że my Polacy – wybaczcie, przynajmniej centralacy – to bardziej mamy słabość do mnóstwa pomysłów. Góral, Ślązak, ktoś tam od Lwowa, człowiek może od Kresów bardziej wie, co to jedność, trwanie przy swoim. Może nieraz powiedzą, że jest uparty. Mówi się o upartym góralu i o upartym Litwinie. Ale ponieważ my wiemy, że w naszej naturze Polaka jest mieć dużo pomysłów, to dla nas trudniejszą rzeczą jest wierność czemuś, co zostało stworzone i co uznajemy za dobro. To uznaję za dobre, przy tym trwam. Każdy powie, że bardziej Polakowi bliski jest św. Piotr, co to mówi: Panie, z Tobą nawet na śmierć; Panie, my byśmy im zaraz ogień z nieba – „Synowie gromu”; „Nie wiecie, czyjego ducha jesteście; to takie bardzo nasze, polskie jakieś. A tymczasem nauczyć się, żeby tak patronem dla Polaków był św. Jan Ewangelista: Chcę, aby trwał tak aż przyjdę (J 21, 22). Aby trwał, tak jak dla nas trwa Matka Boża na Jasnej Górze. Matka Boża na Jasnej Górze jest dla nas tam ciągle ostoją. Przejeżdżasz i wiesz, że tam się ciągle światełko świeci. Choćbyś się w pociągu nocą obu­dził: jest! świeci! czuwa!

Taką ostoją być  – to się osiąga przez wierność własną, przez trwanie, przez ciągłe trzymanie się korzeni, przez ciągłe trzymanie się fundamentu. To jest nam Polakom ogromnie potrze­bne, jako narodowi i jako Kościołowi w narodzie. I to dlatego św. Jan tyle nam mówi dzisiaj w swoim Pierwszym Liście o trwa­niu. O trwaniu: że mamy chodzić w światłości, czyli postępo­wać, czyli stale być w zasięgu światła; że mamy zachowywać przykazania; że mamy być w Nim; że mamy w Nim trwać i postępo­wać, jak On postępował; że otrzymaliśmy to przykazanie od daw­na, mamy je od początku – naukę, którąśmy słyszeli. I najtrudnie­jszy sprawdzian: „Jeżeli bym nawet mówił, że trwam w nauce Chrystusowej” tak, jak ją odczytałem w materiałach Ruchu. Tak czytam słowo Boże, jak mi jest podane na każdy dzień Oazy No­wego Życia i na każdy dzień mojej pracy rocznej w notatnikach kolejnych kroków, czy w notat­niku wielkopostnym „Zawieram z wami przymierze”, czy w dalszej „Drodze do wspólnoty”, czy w „Szkole Chrystusa” z kolejnych lat mojej pracy każdego dnia wczytuję się. Tak widzę moją drogę do dojrzałego chrześcijań­stwa i w tym trwam. Tak trwam w przykazaniach Pana Jezusa, jak mi to jest ukazane, to nie jest nowe.

Nie głosimy wam nowego przykazania, głosimy wam to, coście otrzymali od początku. Tak wam tylko staramy się to zostawić i podać, jak Kościół – Matka nasza czyta nam Ewangelię św. Mate­usza dzisiaj. I chce, żeby to właśnie słowo Boże, było przez wszystkich nas przyjmowane w liturgii. I mogę mówić, że trwam, że mam w sobie charyzmat Światło-Życie, że grupa, w której jestem animatorem, której służę w diakonii mojej, że wspólnota jest, że oazy nasze są na pewno oazami Światło-Życie, że to na pewno są rekolekcje; a nie jak ktoś się pomylił, tak ładnie w gazecie się przejęzyczył: oazy rekolekcyjne – obozy rekreacyj­ne (to się tak niechcący, to nie cenzorowi, to nie korekcie się pomyliło, to tak się musiało pomylić). Ale żeby nam się nie pomyliło, kochani. Żeby się nikomu w Polsce nie pomyliło, że to jest co innego: oazy rekolekcyjne i obozy rekreacyjne. Bo są i w pracy charytatywnej Kościoła, w komisjach charyta­tywnych diecezjalnych jakieś, nazwijmy to, obozy rekreacyjne czy wakacje dla dzieci, czy kolonie. (…).

Ale żeby nam się nie pomyliło, że to jest oaza, że w tym trwam, w tym jestem wierny. Tu jest jedno kryterium dodane. Jeżeli ktoś twierdzi, że żyje w światłci – jeżeli ktoś nosi znaczek Światło-Życie, tym bardziej jeżeli nosi krzyż anima­torski – a nienawidzi brata, kłamie, dotąd jeszcze jest w cie­mności. To jest nieprawda ten znaczek, jeśli z kimś jestem w niezgodzie albo nie kocham po prostu tych, którym służę i z którymi jestem na oazie, nie staram się, żeby im służyć na znak, że ich kocham – to jestem w ciemności. Kto miłuje swego brata – to jest kryterium ostateczne naszej przynależności do znaku Światło-Życie – ten trwa w światłci i nie może się potknąć. Nie zbłądzi, nawet się na swojej drodze chrześcijań­skiej dojrzałości nie przewróci, nie upadnie, kto miłuje swego brata. Kryterium tożsamości Światło-Życie jest miłość. Jak już słyszeliśmy, najważniejszym ze wszystkich danych nam darów jest miłość. Ponad wszystkie dary dane nam dla animowania wspólnoty.

Oczywiście jest cała różnorodność w tej jedności. I ta róż­norodność, którą widzimy w Polsce. Tylkośmy usłyszeli pieśń psalmu i już wiemy, że kantor jest z opolskiej diecezji, bo oni mają taką dodatkową nutkę podpórkę. Kiedy się spotykamy, jesteśmy jedno, kiedy śpiewamy wspólnie. Kiedy ktoś z nas wy­stępuje sam, pokazuje nam tę odmienność. Każda strona ma jakąś maleńką, drobną rzecz. To są przeróżne drobiazgi naszej wymo­wy. I w tym, popatrzcie, jak bogata jest cała nasza Polska. Na pewno ta sama. I tak jest Kościół bogaty. Tylko wiecie, w dro­bnych rzeczach my się różnimy i to sprawia bogactwo. Tym się po prostu cieszymy, ową różnorodnością. Natomiast w tym, co istotne, jest jedność i miłość, która sprawia, że jak widzicie Kolegium Księży Moderatorów, to naprawdę coraz bardziej można powiedzieć, że to już jest dom na skale. Chociaż jeden tak rozciąga, a drugi tak groźnie mówi: jest jedno. I jeden chodzi z białym sznurem a drugi w czarnym pasie. Jedziecie na trzeci stopień, spotykacie księży różnych. Jak wam dobrze, gdy sły­szycie, że mówią do was tym samym językiem. Już nie to, że polskim, już nie to, że ogólnokościelnym, już nie to, że tak samo cytują Ojca świętego, ale że spotykamy wspólny język.

Mówimy o Namiocie Spotkania, mówimy o Godzinie Jedności. My wiemy o co chodzi. Czy to jest język tajemniczy? Nie, to jest język słowa Bożego, któryśmy tak przyjęli. Jedni to tak, dru­dzy to tak nazwą, we wszystkich ruchach są te same rzeczy, tylko że się nazywają troszeczkę inaczej. We wszystkich ru­chach jest przyjmowanie Pana Jezusa jako swojego Pana i Zbawi­ciela, tylko że się to trochę inaczej nazywa. We wszystkich jest dążenie do dojrzałości chrześcijańskiej, we wszystkich jest dążenie do posługi; jedni nazwą to do apostolstwa, inni powiedzą do diakonii. Różny język – ta sama sprawa, bo we wszystkim jest jeden Duch Najświętszy.

 

Bardzo bym prosił, żeby oazy wasze, gdy się spotykają np. na dniu wspólnoty, by się umiały nacieszyć z tego i by umiały zauważać, nawet kiedy dopowiadają, kiedy się modlą za siebie, zauważać to, co nas ucieszyło, że oni z tak dalekiego kąta Polski, a tym samym żyją co my, a tak samo to nazywają, tak samo to przeżywają, czyli że jest jeden Kościół święty – żebyśmy się tym umieli cieszyć, bo to jest największe bogactwo Pana Jezusa.