Odnalazłam się w oczach mężczyzny
Genevieve Langloist: Homoseksualizm był dla mnie mniej lub bardziej świadomym wyborem. Doprowadziła mnie do tego nienawiść do mężczyzn już w wieku 13 lat. Widziałam, jak moja matka niszczy siebie przez alkoholizm; robiłam co mogłam aby ojciec obchodził się z nią mniej gwałtownie; znosiłam też nieprzyzwoite gesty klientów w barze, którego właścicielami byli moi rodzice . Odnosiłam wrażenie, że kobieta skazana jest na tragiczny los i że jedynie kobiece zrozumienie może ten fatalny los załagodzić. Zbyt wcześnie stałam się dorosła. Sądziłam, że kocham pewna osobę, która - zdawało się - mogła mnie chronić... Osoba ta zniszczyła mnie przez erotyczne książki, a jej postępowanie doprowadziło do zniewolenia mnie.
Potem nastąpiło wiele przygód. Szukałam księcia z bajki, który załatwiłby moje problemy. Książę z bajki się nie zjawił, ponieważ takiego nie ma. Chciałam zemścić się na mężczyznach. Domagałam się zadośćuczynienia. Stałam się szalenie kokieteryjna. Przyciągałam ludzi niezrównoważonych. Kolejne porażki doprowadziły mnie do stanu ciągłej niepewności emocjonalnej. [...] Nienawidziłam nie tylko mężczyzn, nienawidziłam cały świat. Tak naprawdę, najbardziej nienawidziłam sama siebie. Wtedy właśnie poznałam środowisko homoseksualistów. Wiedziałam, że schodzę na margines. Kiedy zakochiwałam się w jakiejś dziewczynie, to zawsze był to ktoś, do kogo chciałam być podobna, albo też dlatego, że osoba ta była dla mnie bardzo czuła. Było to jakby przyjmowanie czułości ze strony matki. Człowiek sądzi, że w seksualności znajdzie owo uczucie, którego nie otrzymał od swoich rodziców, a to prowadzi tylko do głębokiego niezaspokojenia i powoduje totalny zamęt. W kolejnych flirtach starałam się odkryć swoja tożsamość. W końcu już nie wiedziałam, czy jestem chłopcem czy dziewczyną.
- Jak pani odnalazła samą siebie?
Odnalazłam się w oczach mężczyzny, ale na to trzeba było czasu. Nie można stać się kobietą czy mężczyzną w swoim zwierciadle. Relacja homoseksualna, tak idealizowana w różnych intelektualnych sformułowaniach, jest ze swej strony narcystyczna. To więzienie! Moim zdaniem nie ma heteroseksualności i homoseksualności - jest jedna seksualność oraz jej zboczenia.
Prawda o człowieku jest wyryta w jego wnętrzu. Człowiek może całe życie zagłuszać swoje sumienie, a ono i tak w nim jest. [...] Kiedy człowiek żyje poza porządkiem, którego chciał sam Stwórca, naraża się na chaos, rozproszenie, rozpad. Przez długie lata żyłam w takim nieporządku. Dlatego dziś słowo "porządek" tak mi się podoba. Ileż szczęścia kryje się w porządku!
Jakie jest Pani zdanie na temat " prawa do dziecka", którego domagają się osoby homoseksualne?
Nie chcę o tym słyszeć! Już przed piętnastu laty znane mi osoby homoseksualne tego się domagały. Pragnienie to pojawiało się najczęściej wtedy, kiedy im samym się nie wiodło. Dziecko miało wypełnić jakiś brak. Jakie wzory identyfikowania siebie mogą zaproponować ci, którzy sami nie wiedzą, kim są? Aby wychować dziecko, potrzebna jest matka, która byłaby matką, kobieta, która byłaby kobietą, mężczyzna, który byłby mężczyzną i ojciec, który byłby ojcem. W przypadku dwojga homoseksualistów dziecko nie ma żadnego punktu odniesienia. Jeśli w tej kwestii społeczeństwo nie położy bezwzględnej, wyraźnej zapory, co nas czeka? Będziemy mieli pokolenie, które, poszukując własnej tożsamości, nie potrafi się odnaleźć, pokolenie, w którym będzie coraz więcej osób homoseksualnych i biseksualnych. Psychologowie i opiekunowie społeczni będą mieli pełne ręce roboty. Chrześcijanie również...
Dlaczego osoby homoseksualne mają ciągłą potrzebę prowokowania?
Ponieważ homoseksualista nie może być obojętny; on stale walczy - w taki czy inny sposób. Ta walka pozwala mu być na powierzchni. A ów wewnętrzny rozłam , to " nieszczęście egzystencjalne" osoby homoseksualnej, o którym mówił Jean-Paul Aron. Tymczasem media próbują nam wmówić coś zdecydowanie przeciwnego. Niektórzy jakoś przyzwyczajają się do swojego homoseksualizmu i krzyczą - bardzo głośno, zbyt głośno - że są szczęśliwi. Ale kiedy stale przebywa się w tym środowisku, człowiek uświadamia sobie, że jest odwrotnie. Wszyscy moi znajomi byli nieszczęśliwi. Zdarzały im się chwile egzaltacji, miłosnej euforii, po których szybko następowały głębokie depresje. Pod wieloma względami osoby te zdradzają samobójczy sposób postępowania.
Czy nie można sobie wyobrazić wiernej pary homoseksualnej?
Żyć we dwoje - to dawać się sobie nawzajem, a nie posługiwać się drugą osobą dla odnalezienia siebie. Niektórzy zaczynają w dobrej wierze. Ale prędzej, czy później wszyscy zgadzają się na zniekształcenia, jakim podlega ich życie "małżeńskie". Bo w istocie liczy się tu seks i nic więcej. Osoby homoseksualne przerzucają swoja agresywność w seksualność; nie ma nic bardziej bezwzględnego aniżeli męski homoseksualizm z jego seksualnymi przejawami i z mnożeniem partnerów.
Jakie jest Pani zdanie na temat ostatniego dokumentu watykańskiego na temat homoseksualizmu? ("Uwagi dotyczące odpowiedzi na propozycje ustaw o niedyskryminacji osób homoseksualnych")
Kościół jest przewidujący, ponieważ dobrze zdaje sobie sprawę z problemów i zagrożeń. Jest odważny, ponieważ mówi o tym głośno i dobitnie, może nie zawsze, moim zdaniem, wystarczająco konkretnie, ale może to już stanowi domenę ludzi świeckich. Mówi w porę i nie w porę, czego nie powiedziałabym o niektórych chrześcijańskich mediach, które wolą "płynąć z prądem". Kościół jest ponadto pełen szacunku względem osób homoseksualnych, ponieważ potwierdza ich prawo do "takiego traktowania, które nie uwłacza ich godności osobistej", ponieważ nie ekskomunikuje, ale przyjmuje.
Należy jednak stwierdzić, że duszpasterstwo osób homoseksualnych nie istnieje. Trzeba szukać owiec zaginionych tam, gdzie one są - one nawet nie wiedzą którędy iść! ale trzeba uważać, bo środowiska te są niebezpieczne. Nie wydaje mi się roztropne - w tak subtelnej natury apostolstwie - umieszczanie " w pierwszej linii" kapłanów. Potrzeba raczej małżeństw, ludzi świeckich, akceptujących siebie, mocnych w wierze, dobrze uformowanych, których kapłan by duchowo wspomagał.
Czy zakazywanie osobom homoseksualnym wykonywania zawodu nauczyciela, trenera sportowego itp., jak to zaleca Kościół, nie jest wyrazem dyskryminacji?
Tak, ale nie mamy wyboru. Ta dyskryminacja, "która nie jest niesprawiedliwa" - jak to podkreśla dokument rzymski - wypływa z całkiem elementarnej roztropności. Dlaczego? Wszystkie znane mi nieletnie osoby homoseksualne miały relacje z osobami dorosłymi. Jean-Paul Aron, który wiedział, że umrze na AIDS, powiedział pod koniec życia: "Moje pragnienia kierują się zawsze w stronę chłopców". W homoseksualizmie szybko pojawia się pedofilia. Herve Guilbert przyznawał sam w Protocole compassionnel, że " pociąg do coraz młodszych chłopców stanowił pewien problem". Proszę wyobrazić sobie Guilberta pracującego w liceum - chybaby zginął! Dlatego właśnie zezwalanie parom homoseksualnym na adoptowanie dzieci - jak to ma miejsce w USA - stanowi przerażający brak ostrożności.
Czy jednak Kościół nie stawia większych wymagań osobom homoseksualnym aniżeli heteroseksualnym?
Kościół wymaga czystości również od osób heteroseksualnych. To prawda, że bardzo wysoko stawia poprzeczkę. Ale nie pomoże się człowiekowi wzrastać, jeśli przy każdej trudności będzie się ją obniżać. Jeżeli mamy do czynienia z naruszaniem prawa, ze słabościami, jeżeli są ludzie, którzy nie potrafią pokonać tej poprzeczki, to nie znaczy, że należy zrezygnować z drogi albo "zgasić światło". W stawianiu wymagań jest coś znacznie bardziej wyzwalającego, aniżeli w zdejmowaniu z ludzi poczucia winy za ich czyny. "Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli". Ludzie, którzy mnie samej pomogli, mieli odwagę zwracać się do mnie w sposób otwarty, szczery, z miłością, mając świadomość, że sąd ostateczny należy tylko do Boga, który jest miłosierdziem.
Genevieve Langlois, autorka książki "Le silence interdit", w której opisuje swoje pełne cierpień dzieciństwo i rozpaczliwe poszukiwanie siebie w homoseksualizmie. Po długiej psychoterapii, a przede wszystkim dzięki łasce nieoczekiwanego spotkania z Bogiem, po wielu latach błądzenia mogła zmienić swoje życie. Dziś jest żoną i matką czworga dzieci.
"Famille Chretienne", 8.07.1993
tłum. Anna Foltańska
|
|
|
|
|