Czyste i złote
Młodości, uwierz w sny czyste i złote,
Które nad formy przelatują stare,
A masz broń pewną na świata ciemnotę,
Masz we snach twoich już stworzoną wiarę.
Juliusz Słowacki
Świat końca XX wieku
zdaje się zwracać ku naturze. Modna staje się ekologia, ludzie
troszczą się o czystość gleby, wody, powietrza. Martwią się
o los zwierząt. Ale często w tej trosce o czystość
zapominają o czymś tak podstawowym jak czystość samego
siebie.
Ci sami ludzie, którzy
troszczą się o czystość wody i powietrza potrafią
zanieczyszczać swój organizm nikotyną, nadmiarem alkoholu,
narkotykami czy też różnymi środkami farmakologicznymi. Te
same osoby, które chcą aby zwierzęta mogły żyć w swoim
naturalnym środowisku, nie pozwalają, aby ich miłość
rozwijała się w sposób naturalny i nierzadko zamiast dać jej
czas, aby się rozwinęła i dojrzała, hamują jej rozwój
poprzez ograniczanie się do aspektu tylko fizycznego.
Czy świat powinien być
tak rozdwojony? Czy idąc za takim światem człowiek sam nie
ulega rozdwojeniu i nie gubi sensu swojego życia?
Każdy człowiek chce, aby
jego życie było piękne i dobre. Chce aby to jego rozum
kierował życiem, a nie jego popęd seksualny. Rodzi się więc
pytanie, dlaczego tyle osób postępuje wbrew prawdzie zawartej w
ostatnim zdaniu? Dlaczego zdają się oni żyć chwilą, być pod
panowaniem swoich popędów, emocji?
Często powodem jest złe
środowisko, brak akceptacji i przykładu z rodzinnego domu, zbyt
małe zaufanie Panu Bogu, słaby kontakt z Nim, poczucie niższej
wartości, brak autentycznej akceptacji siebie.
A przecież w sposób wolny
postępuje tylko ten, kto kieruje się rozumem. Chcąc być
prawdziwie wolnym nie można niszczyć i zniewalać innych ludzi.
Nie można swojej wolności budować kosztem ich niewoli... bo to
już nie jest wolność!
Młody człowiek,
podejmujący współżycie przed ślubem, motywuje je
miłością. Ale co to jest miłość? Wystarczy popatrzeć na
miłość matki do dziecka, żołnierza do Ojczyzny aby dojść
do wniosku, że niewątpliwie oznacza to ofiarę, poświęcenie.
Czy więc współżycie przed ślubem jest poświęceniem? Czy
jest wyrazem prawdziwej miłości? Czy pójście po najmniejszej
linii oporu, pójście za swoim popędem, może dać komuś
prawdziwe szczęście?
Miłość nie jest tylko
uczuciem. Uczucie ma do odegrania ważną rolę w miłości, ale
sama miłość jest postawą ofiary, formą troski o drugą
osobę. Czy można więc uczyć się miłości dążąc tylko do
zaspokojenia potrzeb własnego ciała? A narzeczeństwo, w ogóle
okres tzw. "chodzenia ze sobą" powinien służyć
poznawaniu siebie nawzajem i uczeniu się miłości ofiarnej.
Wiele osób myśli, że
miłości nie trzeba się uczyć, ale to nie jest prawdą. Jeśli
by tak było, to nie byłoby wokół nieszczęśliwych
małżeństw, nie byłoby wokół rodzin i ludzi, którzy nie
wierzą w miłość.
Miłości można się
uczyć poprzez troskę o drugiego człowieka, pomoc,
serdeczność, czułość w stosunku do niego. Jedne formy
okazywania miłości są dla nas prostsze, drugie trudniejsze,
ale to nie znaczy, że mamy poprzestać na tych prostszych, tych
bardziej przyjemnych, a zapomnieć o tych trudniejszych, o tych
wymagających większego poświęcenia. Raczej na odwrót,
bardziej musimy się starać o rozwój tych trudniejszych form
okazywania miłości. Ich rozwój powinien zabierać nam więcej
czasu i pochłaniać więcej energii.
Tak też jest z fizycznym
okazywaniem miłości. Zazwyczaj jest ono dla nas czymś łatwym
i przyjemnym. Ale jego podstawowym zadaniem nie jest sprawianie
sobie przyjemności, a okazanie miłości, troski i serdeczności
współmałżonkowi. Okazanie swojej czułości żonie,
narzeczonej czy dziewczynie. Są bardzo różne możliwości
okazywania jej i niektóre z nich są dobre tylko w konkretnych
sytuacjach. Np.: zjednoczenie małżeńskie, jak sama nazwa
wskazuje, jest czymś pięknym i dobrym w małżeństwie, bo
pozwala w jeszcze jeden sposób okazać jedność łączącą
tych dwoje i ich wzajemne oddanie się sobie na całe życie, ale
w narzeczeństwie ten sam akt jest już czynem moralnie złym,
gdyż jest kłamstwem, udawaniem małżeństwa, czymś co mówi,
że jestem z tobą na całe życie... przez najbliższą
godzinę. A co potem?
Podobnie ma się sprawa
pocałunku. Ma on być gestem miłości, wzajemnej troski, ale
czy młodzi ludzie na pierwszej randce mają już taką
miłość? I czy ograniczenie spotkań tylko do całowania się,
nie zatrzyma w miejscu tej rodzącej się więzi między nimi?
Uczucia falują i jeśli będziemy bazować tylko na nich, to
nigdy nie nauczymy się kochać naprawdę.
Każda relacja dwojga
ludzi, to relacja ich ze sobą nawzajem, ale to także relacja
ich z Panem Bogiem i innymi ludźmi. Jeśli więc źle budujemy
nasze narzeczeństwo, to nie tylko zaniedbujemy rozwój naszej
miłości, ale zaniedbujemy także rozwój miłości do Boga i do
innych ludzi. Przyczyniamy się do osłabienia miłości
ogólnoludzkiej. Gdy dbamy o prawidłowy rozwój naszej
miłości, to dbamy również o naszą relację z Bogiem i
innymi. Teraz możemy z czystym sumieniem przyjmować Go do
naszych serc i polecać mu wszystkie nasze sprawy. Teraz także
możemy patrzeć prosto w oczy naszym rodzicom, rodzeństwu i
przyjaciołom. Nie musimy przeżywać strachu, że ktoś nas
nakryje, że może będziemy mieć dziecko... Możemy starać
się rozwijać naszą miłość i naszą osobowość w poczuciu
wzajemnego zaufania, bezpieczeństwa, wspólnej
odpowiedzialności za nasze małżeństwo.
Patrząc z perspektywy
młodego małżeństwa widzimy już, jak wiele potrzeba
człowiekowi dojrzałości, aby budować dobre małżeństwo,
dobrą rodzinę. Często to co jest dla nas trudne na początku,
potem przestaje być problemem, natomiast rzeczy które z daleka
wydawały się łatwe i oczywiste, okazują się trudnymi
wyzwaniami.
Dlatego warto, aby w
narzeczeństwie rozwijać się wszechstronnie, rozwijać naszą
wiarę i zaufanie do Boga, abyśmy później w sytuacjach z
pozoru beznadziejnych potrafili Mu zaufać. Warto także
rozwijać naszą wiedzę praktyczną, abyśmy później potrafili
ugotować sobie obiad, czy przywiesić półkę w mieszkaniu.
Warto uczyć się współpracy.
Dziś dziękujemy Bogu za
wytrwanie w czystości przedmałżeńskiej. Jest ona dla nas
wielkim darem, który procentuje w naszym codziennym życiu
małżeńskim. Nasze życie nie jest sielanką, tak jak nie było
nam łatwo zachować czystość przedmałżeńską, ale widzimy,
że podjęty przez nas trud daje konkretne owoce i ufamy, że
będzie procentował dalej.
Chcemy podkreślić, że
dzięki Miłości Boga nigdy nie jest za późno. On daje siłę
i moc, która pozwala człowiekowi odbudować swoją czystość.
Oczywiście fizycznego dziewictwa nie da się przywrócić, ale
dużo ważniejsze jest dziewictwo duchowe, które z Jego pomocą
możemy zawsze odzyskać. Pamiętajmy jednak, że im więcej w
naszym życiu zła i nieładu, tym trudniej otworzyć się na
Boga i Jego Łaskę. Dlatego nie czekajmy na to, aż jakaś
słabość urośnie w nas, aż w naszym życiu zapanuje nieład,
ale widząc zło starajmy się już od samego początku
współpracować z Bogiem i przemieniać siebie na Jego obraz.
"To co zdobyliśmy z największym trudem, najbardziej kochamy" (Seneka).
Barbara i Krzysztof Janowscy
|
|
|
|
|