Nie do zastąpienia
Verba docent, exempla trahunt. Słowa uczą, przykłady pociągają.
Jeśli stawiacie dzieciom jakiekolwiek żądanie - zacznijcie od dawania przykładu. Przykład - rzecz nie do zastąpienia - sam może zastąpić wszystko inne. Rada bez przykładu jest bezwartościowa, najskuteczniejszą bowiem radą jest przykład. Przykład jest równocześnie wzorem i pomocą. Wzorem, bo dziecko się uczy cnót - tak jak mowy - przez naśladowanie. Pomocą, bo dziecko jej potrzebuje: przecież wymagamy od niego rzeczy trudnych i nowych. Aby więc nie zabrakło mu odwagi, aby panowało nad sobą i przezwyciężało opory, musimy je zachęcić i dodać mu otuchy. A najlepszą po-mocą jest przykład tych, którzy je otaczają. Przykład bardziej zachęca dziecko, pokazując mu, że to, czego się od niego żąda, jest możliwe do zrobienia.
Bądźcie tacy, jakimi chcielibyście widzieć wasze dzieci. Upodobnią się do waszych czynów w większej jeszcze mierze niż do słów i rad.
W obecności dziecka trzeba zachowywać się tak, jakby było ono dorosłe i wszystko rozumiało. Dziecko nie spuszcza z rodziców oczu, stale ich obserwuje; tym więcej, im jest młodsze. Żadne wasze słowo, żaden wasz gest nie ujdzie jego uwagi: jego mała główka rejestruje wszystko jak taśmy magnetofonu, nawet gdy wydaje się być zaabsorbowane czymś innym. Trzeba pamiętać, że dziecko niekoniecznie zaraz podzieli się z rodziną tym, co spostrzegło, ale któregoś dnia, dużo później, czyniąc jakąś uwagę pokaże, jak dobrze usłyszało.
Dziecko stale widzi i słyszy swoich rodziców; oni są dla niego wszystkim. Ich uważa za nieomylnych w sądach i doskonałych w postępowaniu. Swoje sądy, swoje postępowanie i wszystko aż do ruchów i modulacji głosu, wzoruje na tym, co zauważy u matki lub ojca. Zarówno w rzeczach ważnych jak i w najdrobniejszych szczegółach dziecku nie może przejść przez myśl, że rodzice nie postępują sami tak, jak jemu nakazują. Życie ojca i matki musi być dla niego wzorem postępowania.
Dziecko ma większą, niż myślimy, zdolność wychwytywania sprzeczności między ży-ciem a głoszonymi zasadami. Sądzi według wagi, jaką nadajemy temu, co sami głosimy. Rozumie po prostu i bez subtelnych rozróżnień. "Jeżeli to, czego rodzice wymagają ode mnie, jest słuszne, powinni się sami temu podporządkować; a jeżeli im się to na nic nie przydaje, po co chcą, żebym ja to robił?" Można oczywiście takie rozumowa-nie krytyko-wać, ale nie można przeszkodzić dziecku myśleć w ten sposób, a gdy chodzi o rzeczywis-te zaniedbania rodziców (zwłaszcza w sprawach zasadniczych, jak prawdo-mówność, wierność przekonaniom itp.), żadne wyjaśnienia nie potrafią zachwiać logiki dziecinnego rozumowania i nie zmylą go. (
)
Przykład jest wielkim wychowawcą, autorytetem tym silniejszym, że działa niemal niepostrzeżenie; wpływem tym bardziej przemożnym, że narzucającym się bez hałasu, bez ostentacji.
Wychowanie nie polega na wygłaszaniu "kazań". Wychowanie, to nasz codzienny stosunek do spraw utrzymania i ubrania, do pracy i odpoczynku, do wydarzeń, do cier-pień bliźnich itd. Stosunek, który nasze dzieci widzą każdego dnia, który wpływa na nie, który je formuje. Tylko żyjąc sami prosto, odważnie, szlachetnie - zachęcimy dzieci do życia opartego na prostocie, męstwie i poświęceniu.
ks. Gaston Courtois
(z książki "Rady dla rodziców", Olsztyn 1987)
|
|
|
|
|