Dla świętego spokoju...
"Nie wolno" i "nie" są słowami, których się dziecko uczy równocześnie ze słowem "mama". Na początku nie musi nawet tych słów wymawiać, wystarczy, że je rozumie.
Aby docenić wolność i cieszyć się nią, potrzebne są i ograniczenia. Wiadomo, że z wakacji umie się cieszyć tylko ten, kto w ciągu roku pracuje. Ten zaś, kto ma czas wolny bez ograniczeń, nie wykorzysta go i nie cieszy się nim. Ze spokojnym sumieniem ustalmy więc dziecięciu granice wolności. Niedużo tych granic. Ale mają być solidne i dobrze zdefiniowane. DOBRZE OKREŚLONE GRANICE DAJĄ DZIECKU PEWNOŚĆ SIEBIE. Wiem, że jestem w miejscu dozwolonym, świecie dla mnie przeznaczonym, w moim świecie. Tu mi "wolno". Tu jestem bezpieczny.
A jeśli ich nie ma?
Ciekawość i niepokój. Niepewność i szukanie: Czy mogę posunąć się jeszcze dalej? Czy już się naraziłem? A może ja mam nieograniczoną władzę?! Czy wolno mi wejść do tego pokoju, czy nie? Bo właściwie nigdy nie wiem, kiedy mnie pochwalą, a kiedy oberwę albo się sparzę...
Hm... Szkopuł stanowi to, że właściwie chodzi tutaj nie tyle o wychowanie dziecka, ile o wychowanie nas samych, rodziców. Że to próba cierpliwości i konsekwentnego działania dla taty i mamy. Że im NIE WOLNO w pewnym momencie "dla świętego spokoju" odstąpić od przyjętych zasad. Że jeśli zapałkami nie wolno się bawić, to nie wolno zawsze i wszędzie. I dziś, i jutro, i w pociągu, i u cioci, i w czasie meczu piłki nożnej, i jak mamę głowa boli, i "jak nikt nie widzi", i jak zapałki są już wypalone...
Jemu (w zasadzie...) nie wolno się bawić piłką w kuchni, ale tak płakał, a mnie dziś od rana boli głowa, więc dla świętego spokoju...
Zapomniałam schować klucz od szuflady z cukierkami i Ziunia wszystko zjadła - tłumaczy lekarzowi mama...
Ile to razy jeszcze zapomnimy schować klucz od spiżarni, od apteczki, od balkonu! Czy nie lepiej zaliczyć spiżarnie i balkon do strefy zakazanej, "strefy nie wolno", do której wejście wymaga każdorazowo upoważnienia? Czy nie łatwiej na prośbę "udzielać wizy" zamiast pamiętać o chowaniu kluczy?
Zgoda: balkon, jeśli jest niebezpieczny, zamkniemy na klucz. Ale, zamykanie na klucz i chowanie kluczy przyjęte jako zasad - to na dłuższą metę klimat nieufności.
Jacek Mycielski
z książki "Elementarz dla rodziców", Poznań 1994
|
|
|
|
|