Powszednie gesty miłości
Pełna miłość małżeńska szuka różnych form wyrazu. Małżonkowie wyrażają swoje uczucia bez specjalnie wybranego czasu i miejsca. Wzajemne odnoszenie się do siebie męża i żony to coś więcej niż przejaw dobrego wychowania czy czegoś, co nazwiemy kulturą bycia ze sobą. Ton wypowiedzi, przelotny uśmiech, spojrzenie, porozumiewawcze mrugnięcie okiem, przytulenie się, pogłaskanie, uścisk, spacer pod rękę to gesty, które mówią o małżeńskiej miłości, które tworzą atmosferę życia w rodzinie i w domu. Gesty dla nas, ale również dla naszych dzieci. Niech one widzą, że rodzice się kochają i wyrażają to wobec siebie w taki właśnie sposób.
Można być dobrze wychowanym, umieć powiedzieć: dziękuję, przepraszam, ale można to robić bez cienia życzliwości, serdeczności, bez uczucia. Z wielu kontaktów z ludźmi posiadamy takie doświadczenie zimnej uprzejmości. Ktoś nawet się uśmiechnie, ale czujemy, że nie jest to uśmiech wyrażający szczerość i sympatię. Mówimy wówczas: "Trudno, taki jest, trzeba z nim delikatnie się obchodzić, aby nie zaogniać niemiłej sytuacji". W małżeństwie też jest to możliwe, ale o wiele bardziej bolesne, gdy brakuje czułości, szczerości uczuć, serdeczności. Bywa i tak, że małżonkowie nie mogący wyrazić uczuć nie zauważają, że miłości już nie ma, że już ją zagubili. Albo jedno z małżonków stwierdza, że to nie była miłość, tylko młodzieńcza fascynacja. Teraz są już sobą znudzeni. (...)
Nie wystarczy powiedzieć sobie raz na początku, że się kochamy. Miłość musi być codziennie uobecniana przez różne znaki. Akt małżeński nie zawsze jest wyrazem miłości. Brzmi to brutalnie, ale tak jest.
Kiedyś młoda mężatka powiedziała mi: Proszę pana, gdyby nie ta cała oprawa czułości, zalotne nasze gesty, nastrój podczas dnia, wówczas nasze spotkanie, to najbardziej intymne, byłoby czymś okropnym, rozładowaniem tylko fizycznego napięcia. Dzięki nieustannym gestom informującym nas o naszym uczuciu, nasze współżycie jest ukoronowaniem tych powszednich gestów miłości.
Rzecz bardzo znamienna, naturalne planowanie rodziny i związana z nim okresowa wstrzemięźliwość jest elementem rozwijającym takie zachowanie małżonków.
Oto wypowiedź małżonków, którzy w małżeństwie przeżyli 26 lat.
Początkowo dostosowanie się do regularnej wstrzemięźliwości było bardzo trudne i nie obeszło się bez potknięć. Później, gdy pogłębiliśmy nasze życie religijne i zaczęliśmy regularnie korzystać z sakramentu pokuty, udało nam się zapanować nad tymi sprawami. Stosowanie naturalnych metod przyniosło nam, choć rzadsze, ale naprawdę szczęśliwe zjednoczenie. Przyczynia się ono także w dalszym ciągu do szukania innych form wyrażania i kształtowania miłości głębszej i prawdziwej.
Przed kilku laty skierowałem do małżonków żyjących w oparciu o zasady naturalnego planowania rodziny pytanie dotyczące tych powszednich gestów miłości. Oto jak je określali sami małżonkowie:
- miłe, czułe zwroty, imiona wypowiedziane zdrobniale, ton wypowiedzi w ogóle,
- przelotne pocałunki na dzień dobry, do widzenia, dziękuję,
- przytulenia, objęcia, głaskanie, trzymanie się za ręce,
- kwiaty jako wyraz pamięci, jako symbol słów "kocham cię", "jestem przy tobie",
- uśmiech serdeczny, czuły, a czasem zalotny,
- wspólna odpowiedzialność za pracę w domu, za to co się dzieje w domu, w rodzinie,
- czułość, troska rozumiana jako troska o drugiego człowieka wyrażana słowami: "pragnę, aby tobie kochanie było ze mną dobrze",
- bardzo indywidualne i osobiste znaki, rozumiane tylko przez małżonków, np. czułe przezwiska, pstryczek w nos lub ucho, drobny przezencik bez okazji, szczególny dotyk...
Teraz chciałbym zaprosić do osobistej refleksji nad własnym małżeństwem i nad tymi gestami. Jak to jest u nas, teraz gdy jesteśmy razem 2, 10, 15, 25, a może więcej lat?
Wiemy, że:
- czasami bardzo trudno jest dorosłego człowieka nauczyć czułości, jeżeli nie zaznał jej w dzieciństwie;
- trudno wymagać zwykłej grzeczności, jeżeli dookoła jest chamstwo i wulgarności;
- ktoś ma bardzo trudny charakter, niepohamowane, chore ambicje bycia kimś za cenę rozbicia własnej rodziny;
- niektórzy wstydzą się okazywania swoich uczuć, a jeszcze inni po prostu nie umieją.
Ale... właśnie małżeństwo jest taką intymną wspólnotą, gdzie w zaufaniu można otworzyć się przed współmałżonkiem całkowicie, bo przecież się kochamy, bo mamy do siebie zaufanie. Im wcześniej podejmiemy próbę ubogacania naszej miłości o czułość, serdeczność wyrażaną poprzez te powszednie gesty miłości, tym większą mamy szansę poczuć się prędzej bardziej szczęśliwymi w małżeństwie, odkryć jeszcze jedną formę naszych wzajemnych kontaktów, ubogacić miłość: "Jak dobrze, że jesteś obok mnie. Bez ciebie moje życie byłoby bardzo smutne, bezbarwne, zimne, nieczułe, bez poczucia bezpieczeństwa. Byłoby po prostu źle".
Marian Szczepanowicz
z książki: "Pełny smak życia", Kraków 1998
|
|
|
|
|