Wieczernik
domowy

Rodzice i wychowanie

Formowanie się człowieka następuje w określonej rzeczywistości, stwarzanej przez osoby, z którymi się spotykamy. W okresie dzieciństwa kluczową rolę w tym procesie odgrywają rodzice. Dla małego dziecka stanowią niemal cały świat. W miarę upływu czasu kręg osób, z którym dziecko wchodzi w kontakt, zwiększa się, jednakże rola rodziców długo jeszcze pozostaje pierwszoplanowa. Oddziaływanie rodziców ma tym większą siłę, że dziecko nie tylko widzi, ale także odczuwa efekty postępowania rodziców, nie tyko przygląda się sytuacjom w rodzinie, ale także musi w nich żyć. I dlatego właśnie w kręgu rodziny dziecko najwcześniej doświadcza społecznego wymiaru postawy człowieka.

Oddziaływanie rodziców na proces formowania się postawy życiowej dziecka trzeba analizować zwracają uwagę na kilka różnych faktów.

Po pierwsze, rodzice są pierwszym i przez wiele lat najważniejszymi wzorami do naśladowania.

Po drugie, rodzice są mniej lub bardziej świadomymi autorami i wykonawcami programu wychowania swoich dzieci.

Po trzecie, rodzice stwarzają określone warunki życiowe i powiązania środowiskowe, z których wyrasta dziecko.

Mądrość ludowa uczy, że "niedaleko pada jabłko od jabłoni". Powstaje pytanie: jak to się dzieje, ze dziecko upodabnia się do rodziców? Wiemy, że geny pozwalają dziedziczyć predyspozycje do rozwoju pewnych cech fizycznych i psychicznych. Ale w ostatecznym ukształtowaniu tych cech zasadniczą rolę odgrywają również warunki, w jakich dokonuje się wzrastanie dziecka. Natomiast wyposażenie kulturowe nie jest zapisane w kodzie genetycznym, dlatego podobieństwa w sposobie postępowania oraz hierarchii wartości nie da się do końca wyjaśnić przez genetykę.

Wydaje się, że podobieństwo to jest w pewnej mierze rezultatem uczenia się naśladowanie. Dziecko ma ograniczoną możliwość śledzenia tego, co dzieje się w świadomości rodziców, natomiast doskonale może rejestrować ich zachowanie. Widzi więc, że w pewnych sytuacjach zawsze postępuje się tak a tak, stąd dana reakcja staje się dla niego "oczywista". Tych "oczywistych" zachowań jest w dziecięcej wizji świata więcej niż się na ogół przypuszcza. Nawet spadek autorytetu rodziców, który przychodzi w wieku dojrzewania, tylko w niewielkim stopniu coś zmienia.

Oddziaływania rodziców nie można jednak sprowadzać wyłącznie do funkcji nieświadomie naśladowanego wzorca pewnych stereotypów zachowania. W wielu rodzinach oddziaływanie rodziców polega także na tym, że dziecko świadomie akceptuje postawę rodziców i uważa ją za wzór godny naśladowania. Tradycyjnie sądzi się, że rodzice powinni być przykładem dla swoich dzieci i tę tradycję na pewno warto pielęgnować. Jeżeli tak, to oczywiste jest, że rodzice pragnący kształtować prawidłową postawę swoich dzieci muszą koncentrować uwagę nie tylko na nich i na metodach postępowania wychowawczego, ale także na sobie. Przypomnienie tej prawdy może nam dodać sił do utrzymywania ładu w swoim życiu. Nawiasem mówiąc, rzadko się dostrzega istnienie i zasięg tego rodzaju dodatniego wpływu dziecka na rodziców. Panuje dość powszechna zgodność, że jedynie rodzice mogą stworzyć dziecku optymalne warunki rozwoju, mniej osób zdaje sobie sprawę, że - odwracając sytuację - również dziecko jest rodzicom w pewien sposób niezbędne. Pojawienie się dziecka stawia bowiem człowieka w zupełnie nowej perspektywie rozwojowej. Dziecko daje rodzicom nowe poczucie sensu życia. Dobrze wyraża to powiedzenie: "Mam dla kogo żyć", którym niejeden raz człowiek mobilizuje się w chwilach kryzysu. Konieczność sprostania rodzicielskim obowiązkom jest źródłem siły, która pozwala osiągać rzeczy przekraczające nasze "normalne" możliwości. Dziecko dostarcza ogromnego bogactwa przeżyć emocjonalnych, jest przyczyną radości i zmartwień, bez których nasze życie uczuciowe byłoby znacznie uboższe.

Szczególnie godna podkreślenia jest rola, jaką dziecko może odegrać w życiu religijnym rodziców. Zauważmy, że kiedy minie okres młodzieńczego zapału, człowiek w sprawach religijnych zaczyna powoli "spoczywać na laurach". Niemal niepostrzeżenie kurczą się i rutynizują praktyki religijne, którym poświęca się coraz mniej czasu i uwagi. Nie bardzo wiadomo, kiedy przestajemy dociekać istoty rzeczy i zaczynamy zadowalać się biernym uczestnictwem w utrwalonych wiekową tradycją zbiorowych formach kultu religijnego. Jak się wydaje, to zjawisko "usychania" wiary występuje na tyle powszechnie, że można je uznać za pewną prawidłowość. Jego skrajną postacią jest utrata bezpośredniego kontaktu z Kościołem i postawa tzw. wierzących nie praktykujących. I oto w pewnym momencie życia stajemy przed problemem, jak wychowywać swoje dziecko pod względem religijnym? Zwróćmy uwagę, że w tym pytaniu kryje się wezwanie do ponownego rozstrzygnięcia o sobie samym wobec tajemnicy Boga. Wielu z nas nie znalazło dość sił, żeby zapobiec usychaniu swojej wiary, chociaż nigdy jej nie odrzuciło. Kiedy więc dziecko stawia ponownie przed nami dylemat wiary, okazuje się, że niektórzy nagle, po wielu latach, klękają razem z synem czy córką do wieczornej modlitwy. Tak czasem zaczyna się proces odnowy religijnej, znaczony etapami edukacji religijnej naszego dziecka. Wspólna nauka katechizmu, udzielanie wyjaśnień dotyczących religii i religijnego spojrzenia na rzeczywistość, wszystko to zmusza do ponownego wnikania w tajemnicę Bożej obecności. Dlatego wydaje się, że udziałem każdego, kto podjął trud wprowadzenia swojego dziecka w prawdy wiary, staje się w mniejszym lub większym stopniu osobiste dojrzewanie religijne. Uświadomienie sobie tych spraw mogłoby przynieść wiele dobrego. Pozwoliłoby bowiem inaczej spojrzeć na proces wychowania w rodzinie, dostrzec w nim nowe możliwości, co w konsekwencji może doprowadzić do lepszych efektów w pracy nad kształtowaniem w nas wszystkich chrześcijańskiej postawy wobec świata.

Wracając do wniosków, które wynikają, z faktu, że rodzice stanowią dla dziecka podstawowy wzorzec postępowania, warto zwrócić uwagę na jeszcze jedno zagadnienie. Można przyjąć za pewne, że wiele osób, chcąc dać "dobry przykład", gra przed dziećmi jakąś rolę. Wbrew rzeczywistości usiłuje prezentować dzieciom jakąś wydumaną doskonałość. Tego rodzaju próby, nawet jeśli podejmuje się je w dobrej wierze, są skazane na niepowodzenie. Sztuczność demonstracji prędzej czy później musi bowiem wyjść na jaw, stawiając rodziców w bardzo niekorzystnym położeniu. Wydaje się, że aby właściwie spełniać rolę wzoru, konieczna jest pewna otwartość rodziców wobec dzieci. Należy - oczywiście w sposób wyważony - wprowadzić dziecko w istotę wielu własnych wątpliwości i trudności. Szczególnie dotyczyć to powinno spraw, w których dziecko musi jakoś uczestniczyć. Wolno przypuszczać, że niejeden raz taka wymiana myśli dzięki świeżości dziecięcego spojrzenia może odsłonić nową drogę wyjścia z trudnej sytuacji. Otwartość rodziców stwarza dziecku możliwość dostrzegania tego, co nie zawsze jest widoczne z zewnątrz, czy problemu wyborów moralnych i ich oceny. Jak tego rodzaju postawa może rzutować na więź między rodzicami i dziećmi, nie trzeba chyba specjalnie podkreślać.

Stanisław Sławiński

z książki "Wychowywać do posłuszeństwa", Warszawa 1994

ciąg dalszy w następnym numerze

Poczatek
Index numerów
Najpiękniejsze wersety
O nas... i do nas...
W szkole animatora
Szkoła modlitwy
Mądrze i pięknie
Na pogodne wieczory
Wieczernik domowy
Między męzem a żoną
Płodność
Życie seksualne
Życie rodzinne
Wychowanie
Małe dzieci na mszy św.
Wieczernik dla Ciebie
Zasady prenumeraty
Serwis Oazowy