Święci

(182 -listopad -grudzień2011)

z cyklu "Wieczernik dla Ciebie"

Budowanie dojrzałej relacji

Anita i Adam Andrasiak

Budowanie dojrzałej relacji to z jednej strony temat rzeka i można o tym mówić lub pisać wiele, z drugiej natomiast powiedzieć coś konkretnego wcale nie jest łatwo, niemniej postaramy się podzielić naszym doświadczeniem w tej materii. Zapraszamy do przeczytania drugiej części – pierwsza była zamieszczona w poprzednim numerze

Praca

Naszym wspólnym wielkim błogosławieństwem stał się Ruch Światło-Życie, który ukształtował w nas podstawy i pozwolił rozwinąć naszą dojrzałość osobistą. O tym że jest ona bardzo ważna we wchodzeniu w jakiekolwiek relacje i ich budowaniu już wspominaliśmy. 

W Ruchu pierwszy raz spotkaliśmy się z taką koncepcją jak regularna, systematyczna praca na sobą i swoją relacją z Bogiem. To było naprawdę przełomowe odkrycie, za którym mimo różnych zawirowań poszło wcielenie teorii w praktykę. Doświadczenie wieloletniej formacji wraz z jej trudami oraz różnymi sukcesami i niepowodzeniami bardzo się nam przydała. Dzięki niemu nie zniechęciliśmy się przy pierwszych większych trudnościach w dogadywaniu się ze sobą. Byliśmy przygotowani na odkrycie, że nad zbudowaniem, a później utrzymywaniem i rozwijaniem coraz głębszej relacji z drugim człowiekiem trzeba się naprawdę nieźle napracować. 

Patrząc wstecz na historię naszej relacji, ale też szerzej na wszystko to, co nas do niej doprowadziło, widzimy bardzo konkretne Boże prowadzenie. Nigdy nie było tak, żeby spotkały nas trudności, do których Bóg w jakiś sposób nas wcześniej nie przygotował. Wszystko miało swój czas i swoje miejsce. Tak jak Oaza miała swój najbardziej dla nas widoczny wkład w kształtowanie dojrzałości osobistej i podstawowej zdolności do budowania relacji, tak później pojawiły się inne miejsca i środowiska, do których Bóg nas posyłał i przez które nas ubogacał. Na wymienienie zasługują chociażby rekolekcje ignacjańskie, kursy Szkoły Nowej Ewangelizacji czy Wieczorki dla zakochanych prowadzo-ne przez ruch Spotkania Małżeńskie. 

Zaufanie Bogu

Warto w tym wątku powiedzieć jeszcze jedno. Na początku naszej relacji, mimo wcześniejszego doświadczenia osobistej relacji z Bogiem, wybierając drogę budowania relacji opartą na przykazaniach, dostrzegaliśmy sporo trudności praktycznych związanych z naszą decyzją. Dla przykładu, pierwsze z brzegu co nam się przypomina, kwestia opłacania dwóch oddzielnych mieszkań, związanych z tym kosztów dojazdów jak i to, że skracały czas spędzany razem. 

Takich problemów pojawiało się całkiem sporo. Postanowiliśmy być konsekwentni w zaufaniu Bogu i jego rozwiązaniom. Nie zawiedliśmy się, a wręcz przeciwnie, szukając rozwiązań bardzo doświadczyliśmy bogactwa Kościoła. Sytuacje problemowe i trudności oczywiście nie zniknęły i nadal pojawiają się obficie, to raczej my przestaliśmy się na nich nadmiernie koncentrować. Na pewno nie uprawiamy cierpiętnictwa pod tytułem: „Boże patrz ile dla Ciebie znosimy”. Mamy świadomość, że otrzymujemy tysiąckroć więcej dobra niż wszelkie trudy jakie mogą nas spotkać. Reasumując, problemy w naszym życiu nie znikły, lecz dzięki zaufaniu Bogu po prostu przestały być w naszym postrzeganiu problemami. Dodatkowo dla nas miało to jeszcze jeden bardzo ważny bonus. Mieliśmy kolejną porządną szkołę rezygnacji z siebie i nauki zaufania drugiej osobie. 

Myślimy, że właśnie dzięki tym doświadczeniom w relacji z Bogiem dzisiaj bez większych przeszkód przebiega praktykowanie tego w naszej wzajemnej relacji. Dużo łatwiej przy-chodzi nam rezygnować z siebie, gdy już ufamy sobie nawzajem. Sprawdziło się tu powiedzenie, że najtrudniejszy pierwszy krok, więc naprawdę warto próbować. 

Konsekwencja 

Myślimy też, że warto ułatwiać sobie i upraszczać osiągnięcie celu na tyle, na ile to możliwe. Przy tym nie chodzi nam o chodzenie w życiu na skróty, lecz raczej o odpowiednią organizację, dostateczną ilość planowania oraz konsekwencję w realizacji podjętych decyzji. Bez tego wszystkiego, a szczególnie bez konsekwencji, można się wiele narobić niewiele przy tym osiągając. Kluczem naszego budowania dojrzałej relacji były i są nie tyle chwile zrywów i tytanicznej pracy, co raczej nieustanny konsekwentnie ukierunkowany wysiłek na trzymanie się obranego kursu. 

Jeśli chodzi o odpowiednią organi-zację i planowanie, bardzo przydał nam się wspomniany już wcześniej wysiłek włożony na początku naszej relacji w rozpoznanie warunków, w których przyszło nam pracować, czyli wspólne jasne określenie naszych pragnień, potrzeb i oczekiwań. Konsekwentne trzymanie się powziętych ustaleń i ich aktualizowanie względem dynamicznie rozwijającej się rzeczywistości naszej relacji automatycznie wykształciło wiele praktyk i zasad naszego codziennego życia. Pochylimy się tylko nad kilkoma, naszym zdaniem najważniejszymi. 

Po pierwsze, bardzo dobrym pomysłem okazała się praktyka nie doszukiwania się winnego pojawiających się trudności i niepowodzeń lecz podejmowania współodpowiedzialności za ich przezwyciężenie. Z kolei pragnienie stałego troszczenia się o siebie nawzajem ukierunkowało nas na rozwijanie gotowości poświęcania czasu drugiej osobie oraz interesowania się czym żyje. Istotnym krokiem w naszej relacji stała się werbalizacja tej troski, głównie poprzez pytanie się nawzajem, co możemy dla siebie zrobić. Wychodzenie z takim pytaniem jest też praktykowanym przez nas gestem daru z siebie w sytuacjach nieporozumień lub innych trudności. Daje nam to poczucia przyjęcia i bycia ważnym dla drugiego. Troska o uczciwość skonkretyzowała się natomiast w staraniach nakierowanych na unikanie manipulacji, stawanie w prawdzie, przyznawanie się do popełnionych błędów. W naszej relacji niesamowite owoce przynosi dbanie o używanie zwrotów takich jak „proszę”, „dziękuję” i „przepraszam” oraz czułe zwracanie się do siebie bez pozostawiania tego w sferze domysłów. Zdecydowanie nie stronimy od szanowania naszych granic oraz jasnego stawiania sobie wymagań poprzez zadawanie pytań związanych również z niewygodnymi dla nas tematami. Najgorsze są niedomówienia, dlatego staramy się je sprowadzić do absolutnego minimum. 

Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego jak wygląda nasza relacja na dzień dzisiejszy, jednak nie zamierzamy osiadać na laurach. Oczywiście wszystko to w duchu miłości oraz oddawania tego Bogu na wspólnej modlitwie. Do tego pragniemy podzielić się jeszcze dwoma obserwacjami technicznymi. Mianowicie, sporo praktyk funkcjonujących w naszej relacji działa znacznie efektywniej, odkąd nadaliśmy im jakiś rytm. Rytm wprowadza powtarzalność i ułat-wia regularność. Dla przykładu comie-sięczna spowiedź, dialog małżeński, spotkania formacyjne. Po drugie, znacznie łatwiej żyć takimi wartościami, gdy ma się wsparcie wspólnoty.

Dialog

Sama technika jednak wszystkiego nie załatwi. Tak jak z dialogiem. Sama znajomość zasad skutecznej komunikacji jeszcze nie gwarantuje sukcesu. Oczywiście z tego też korzystamy, jednak dużo istotniejsza jest dla nas troska o prawdę, zaufanie i przebaczenie. Bez tego nie ma prawdziwego dialogu. 

Praktykę regularnego dialogu podję-liśmy jeszcze przed zaręczynami wychodząc z założenia, że skoro w małżeństwie chrześcijańskim jest on obowiązkiem, a innego zawierać nie zamierzaliśmy, to lepiej nauczyć się go wcześniej. Okazało się to dobrym pomysłem, gdyż napotkaliśmy na liczne trudności, z których wcześniej nie zdawaliśmy sobie sprawy. Praktykowanie dialogu małżeńskiego nauczyło nas korzystać z jego mądrości także w codziennej komunikacji. Na bieżąco informujemy się o swoich pragnieniach, oczekiwaniach, udzielamy sobie informacji zwrotnej, nie oceniamy, nie domyślamy się, ale dzielimy się tym co myślimy. Konsultujemy ze sobą swoje plany i pomysły. Z tym czego doświadczamy w naszej relacji przychodzimy przede wszystkim i w pierwszej kolejności do siebie. Z jednej strony jest to aspekt rezygnacji z siebie, z drugiej chroni nas to przed szukaniem powierników i pocieszycieli z pominięciem małżonka. Początkowo nastręczało nam to sporo trudności, dziś nie wyobrażamy sobie funkcjonowania w inny sposób. 

Owoce

Dzięki takiemu ukształtowaniu naszej relacji na co dzień doświadczamy satysfakcjonującego partnerstwa opartego na jedności, zaufaniu, poczuciu bezpieczeństwa oraz wzajemnym zrozumieniu i wsparciu. Czerpiemy z tego wiele radości. 

Jednak najważniejszym dla nas owocem budowania relacji opartej na Bogu jest pewność, że wszelkie nasze trudności i nieporozumienia ostatecznie rozbijają się o zaufanie Jemu i wiarę, że On ma dla nas najwspanialszy z możliwych planów na naszą relacje i nasze życie. Mimo tego, iż w wielu aspektach podchodzenia do życia bardzo się od siebie różnimy, czasami idealnie wpasowując się w utarte stereotypy, a czasami dokładnie na odwrót.