Dziecko - dar i wezwanie

(141 -styczeń2006)

Dla dzieci i rodziców czy dla rodzin?

Michał Wsiołkowski

Msza święta dla dzieci ma być zawsze przygotowaniem do uczestnictwa we Mszy świętej odprawianej z udziałem dorosłych. W przeciwnym razie gdy dziecko dorośnie, nie znajdzie dla siebie miejsca w liturgii

Święta Kongregacja Kultu Bożego już w 1973 roku opublikowała zatwierdzone przez papieża Pawła VI "Dyrektorium o Mszach św. z udziałem dzieci"1, które określa się jako uzupełnienie do Ogólnego Wprowadzenia do Mszału Rzymskie­go. Mimo to, do dziś nieczęsto obserwuje się w polskich kościołach wcielone w życie zmiany, które ów dokument proponuje.

Jak w wielu wypadkach, w Polsce w kwestii Mszy świętej dla dzieci nie doszło do rewolucji, choć Eucharystia poświęcona najmłodszym obecna jest niemal w każdej parafii w naszym kraju. Być może taki stan rzeczy zawdzięczamy zachowawczym
poglądom proboszczów, ale może także zaleceniom Episkopatu Polski2, wydanym w związku ze wspomnianym na początku dyrektorium watykańskiej dykasterii. Dokument przygotowa­ny przez polskich biskupów jest często pomijany, kiedy mowa o zasadach, dotyczących Mszy św. dla dzieci - mimo że niesie ze sobą kilka ważnych rozstrzygnięć. Dlatego na jego kanwie chciałbym zarysować problem.

Bardzo często w polskiej rzeczywistości "Msza dla dzieci" odróżnia się od pozosta­łych dialogowanym kazaniem. Czasami także pieśni zastępuje się piosenkami o mniej lub bardziej płytkiej treści. O ile takie praktyki spotykane są dość powszech­nie, o tyle zdarzają się niestety czasem także takie wypaczenia, jak dowolne modyfikowa­nie tekstów liturgicznych czy przebiegu obrzędów.

Powyższymi problemami zajął się pewien czas temu w swoim artykule pt. "Msza święta infantylna" ks. Jacek Dunin-Borkowski3. Piętnuje on z całą konsekwencją "liturgiczny spektakl", którym niejednokrotnie staje się "Msza święta dla dzieci", krytyku­jąc osoby odpowiedzialne za wprowadzanie infantylnych piosenek w miejsce pieśni litur­gicznych a nawet części stałych (np. Kyrie), za tzw. spontaniczną modlitwę wiernych, brak przemyślenia sposobów zaangażowania najmłodszych. Obserwując liturgię odartą z sacrum, trudno nie zgodzić się z tymi i innymi zarzutami, stawianymi przez księdza Dunin-Borkowskiego. Wszystko to jednak dzieje się w imię większej przystępno­ści formy dla maluchów, wszakże w duchu Dyrektorium Świętej Kongregacji.

W Zaleceniach Episkopatu Polski czytamy jednak: "zasadniczym celem [Dyrektorium] nie jest tworzenie jakiejś odrębnej liturgii, lecz tylko wprowadzenie pew­nych mo­dyfikacji, koniecznych dla owocnego uczestnictwa dzieci, przy zachowaniu za­sadniczej identyczności obrzędów Mszy świętej dla dorosłych i dla dzieci". Msza święta dla dzieci ma być zawsze przygotowaniem do uczestnictwa we Mszy św. odprawianej z udziałem dorosłych. W przeciwnym razie gdy dziecko dorośnie, nie znajdzie dla siebie miejsca w liturgii.

Dyrektorium o Mszach św. z udziałem dzieci proponuje szereg modyfikacji w obrzędach Mszy św. Po pierwsze, zezwala na pominięcie niektórych elementów obrzędów wstępnych - nawet do tego stopnia, aby pozostawić tylko jeden z nich i kolektę. Biskupi jednak nakazują wstrzymać się z taką selekcją do czasu "opracowania wzorów i instrukcji". Podobnie jest zresztą z innymi zmianami - za wyjątkiem czytań. Episkopat Polski potwierdził możliwość zredukowania ilości czytań nawet do samej Ewangelii. Sprzeciwił się jednak jednoznacznie stosowaniu "muzyki mechanicznie odtwarzanej" i zalecił pisemne przygotowywanie modyfikacji w tekstach liturgicznych (o ile takie są planowane) oraz - co ważne - uczenie dzieci tradycyjnych pieśni kościelnych.

     W kwestii liturgii eucharystycznej Mszał Rzymski przypomina, że słowa konsekracji muszą być wspólne dla wszystkich modlitw euchary­stycznych - także specjalnie przygotowanych do Mszy z udziałem dzieci. W polskim mszale znalazły się aż trzy takie modlitwy. Wolno je jednak stosować (podobnie zresztą jak inne modyfikacje) jedynie wtedy, gdy sprawowana jest Msza św. dla dzieci z udziałem jedynie nielicznych dorosłych. W związku z tym za­równo specjalne modlitwy eucharystyczne, jak i propozycje Dyrekto­rium nie znajdują zastosowania podczas parafialnych "Mszy św. dla dzieci", w których w rzeczywistości uczestniczy podobna ilość dorosłych, co dzieci. Natomiast watykański do­kument podkreśla, że po modlitwie eucharystycznej musi nastąpić modlitwa Pańska, ła­manie Chleba i wezwanie do Komunii św. (jak podkreślają inne dokumenty - zawsze w niezmienionej formie), a na koniec błogosławieństwo, którego udziela kapłan „zachowując zawsze końcową formułę trynitarną połączoną ze znakiem krzyża".

Na uwagę zasługuje postulat starannego przygotowywania "Mszy św. dla dzieci", po­dejmowany zarówno przez Kongregację Kultu Bożego, jak i Konferencję Episkopatu Polski. W Dyrektorium czytamy: "Każdą Mszę św. z udziałem dzieci należy uprzednio starannie przygotować, zwłaszcza modlitwy, śpiewy, czytania, wezwania w modlitwie pow­szechnej". O ile przygotowywanie ampułek czy darów jest często spotykane, warta rozważenia jest propozycja przyozdabiania miejsca celebracji przez dzieci i przygotowy­wania przez nie obrazów dla zilustrowania homilii czy przedstawienia wezwań modlitwy powszechnej. Mimo że biskupi polscy ograniczają pole dziecięcej twórczości plastycznej do gablotek w przedsionku kościoła, taka forma przygotowania do Mszy św. może po­móc w osiągnięciu zamierzonego celu - poczucia wspólnego odprawiania Mszy św. i zaangażowania dzieci w liturgię i jej przeżywanie.

Jak bumerang wraca tu tekst artykułu ks. Dunin-Borkowskiego, w którym występuje przeciw dopuszczaniu dzieci do czytania lekcji czy wykonywania śpiewów bez przygoto­wania. Dyrektorium zaznacza bowiem także w innym miejscu: "Należy się starać, i to z większą jeszcze uwagą niż we Mszach dla dorosłych, aby teksty liturgiczne były czytane bez pośpiechu, w sposób zrozumiały i z zachowaniem wymaganych pauz".

O przygotowaniu muszą jednak pamiętać także dorośli: celebrans, katecheci, anima­torzy - słowem wszyscy odpowiedzialni za Msze św. odprawiane z myślą o najmłod­szych uczniach Chrystusa. Ich przygotowanie to nie tylko troska o teologiczną popraw­ność i czytelność tekstów, pieśni, komentarzy, ale także dbałość o niepozbawioną sensu formację młodych uczestników Eucharystii także poza liturgią. Musi być ona tak ukształ­towana i konsekwentnie prowadzona, aby zwrócić uwagę dziecka na kluczowe znaczenie Eucharystii w życiu jego i Kościoła, wzbudzać wiarę "w rzeczywistą obecność Chrystusa na ołtarzu pod postaciami chleba i wina", a także na wartości ogólnoludzkie, o których wspomina Dyrektorium: "działanie we wspólnocie, powitanie, umiejętność słuchania, proszenie o przebaczenie i udzielanie go, wyrażanie wdzięczności, przeżywanie ze zrozumieniem czynności symbolicznych uczty przyjaźni, uroczystych obchodów". Pomocne w formowaniu młodych umysłów są m.in. zwyczaje związane z rokiem liturgicznym, takie jak roraty, pasterka, droga krzyżowa, nabożeństwa  majowe czy opła­tek - oczywiście obchodzony w duchu bogatej kato­lickiej teologii z nim związanej.

Konieczne jest jednak oddzielenie w dużym stopniu owej katechezy od samej liturgii, co podkreśla zresztą tekst Episkopatu Polski, podsu­mowując treść Dyrektorium: "Dokument przestrzega także przed czy­sto dydaktycznym traktowaniem liturgii, przed tym, by udział dzieci (...) nie zmienił się przez nadmiar komentarza w formę katechezy". "Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem" - głosi znany fragment Księgi Koheleta; czas na katechezę jest w szkole, a w kościele - na sprawowanie liturgii.

Czy słuszne i pełne troski o ułatwienie "spotkania dzieci z Chrystusem" dyrektywy Kongregacji Kultu Bożego i zalecenia Episkopatu Polski mogą znaleźć odzwiercie­dlenie w polskiej, parafialnej rzeczywistości? Co zrobić, aby zniwelować rozdźwięk pomiędzy ideałami a stanem faktycznym? Doskonałe w mojej ocenie rozwiązanie, na do­datek współbrzmiące z obydwu omawianymi tu dokumentami, podaje ks. Jacek Dunin-Borkowski.

Chodzi mianowicie o "Msze św. rodzinne" - a więc takie, w których uczestniczyć będą dzieci wraz ze swoimi rodzicami. Taka koncepcja rozwiązuje wiele problemów, a jednocześnie przynosi wiele korzyści.

Po pierwsze, znika zazwyczaj zgubny w tym wypadku wpływ rówieśniczej grupy spo­łecznej na zachowanie dzieci. Pamiętajmy, że gromadka dzieci przed ołtarzem czy kazno­dzieją to nie tylko suma jej członków, ale wzajemne oddziaływanie na siebie. Na efekty nie trzeba długo czekać, a o skupieniu można zapomnieć. Tymczasem wpływ rodziców, przy boku których dziecko przeżywa Eucharystię jest podwójnie korzystny: nie tylko od­dalają oni "pokusy gadania i rozrabiania" (co podkreśla ks. Dunin-Borkowski), ale także stwarzają poczucie „modlitewnego współuczestnic­twa" całej wspólnoty Kościoła (co za­znacza Dyrektorium), a jest to szczególnie cenne: w epoce, kiedy rodziny rzadko spoty­kają się przy wspólnym stole, przynajmniej modlimy się razem. Ponadto dzieci widzą świadectwo rodziców, którzy tym samym muszą bardziej zadbać o swoją postawę.

Mimo że Episkopat Polski zaleca odprawienie w każdej parafii przynajmniej jednej Mszy świętej dla dzieci w każdą niedzielę (por. nr 2), już w kolejnym zdaniu znajdujemy zastrzeżenie: "Nie należy jednak domagać się od dzieci uczestnictwa wyłącznie w tej Mszy świętej, zwłaszcza gdy mają zwyczaj przychodzić do kościoła wspólnie z rodzicami na inną Mszę świętą". O takich Mszach wspomina także Dyrektorium: "Uczestnictwo dzieci we Mszy św. razem z rodzicami i innymi członkami rodziny bardzo sprzyja pielęgnowaniu ducha chrześcijańskiego w rodzinach". Dalej znajdziemy nawet wzmiankę o korzyściach, jakie z takiej Mszy św. czerpią dorośli!

Jak sprawa Mszy św. rodzinnych wygląda dziś w praktyce? Wzorem osobiście mi znanym może tu być krakowski klasztor dominikanów. Ojcowie nie prowadzą własnej parafii, nie ma też specjalnej Mszy dla dzieci. Co niedzielę jest natomiast popularna "dwunastka", na którą masowo przycho­dzą rodzice z dziećmi w różnym wieku. Zgodnie z propozycją Dyrektorium, liturgia słowa odbywa się oddzielnie: dzieci słuchają sło­wa Bożego z diakona­mi w kapitu­larzu, a rodzice z celebransem w ba­zylice, natomiast po homilii wszyscy gromadzą się na wspólne łama­nie chleba. Taką formę przeżywa­nia liturgii niedziel­nej próbował wprowa­dzić także przed laty w swojej parafii ks. Stanisław Hartlieb, moderator Ruchu Światło-Życie, znamienity liturgi­sta i proboszcz. Po­dejmował te próby, pomimo że oprócz niego w pa­rafii pracował tylko jeden wika­riusz.

Temat ten, podobnie jak omawiane dokumenty, nie był obcy słudze Bożemu ks. Franciszkowi Blach­nickiemu. Opierając się na nich, wprowadził prakty­kę rozdzielnej li­turgii słowa podczas oaz rodzin4. Dzieci osobno rozpoczynają Eucharystię i włączają się w liturgię z udziałem rodziców w czasie procesji z darami, przynosząc też niekiedy wyko­nane podczas własnej liturgii słowa prace - na przykład obrazki ilustrujące temat Eucha­rystii. Praktyka ta obecna jest w oazach rodzin w wielu diecezjach, w części z nich jest wręcz czymś oczywistym. Liturgię słowa dla dzieci prowadzi drugi kapłan, jeśli oaza ma dwóch księży, w praktyce częściej jednak jest to dia­kon lub kleryk, rzadziej tę posługę pełnią animatorzy z diakonii wychowawczej.