Spotkanie z Bogiem

(220 -marzec -kwiecień2018)

Fałszywe obrazy Boga

ks. Sylwester Marzec SChr

Jezus jest na początku, jest fundamentem i źródłem siły w moim życiu

W obecnym roku liturgicznym w niedziele czytamy szczególnie Ewangelię według świętego Marka. Warto więc zwrócić uwagę na kilka elementów, które pomogą nam w jej lepszym rozumieniu. 

Marek pisze swoją Ewangelię głównie do tych, którym brak wiary, którzy wykazują niedojrzałość lub dopiero mają rozpocząć drogę z Jezusem. Kieruje ją więc do wspólnoty, w której brakuje świadectwa wiary. Jest to wspólnota, która jak Piotr upada i która musi odnaleźć nadzieję, opartą nie na ludzkiej nienaganności, ale na darmowej łasce Boga. Dlatego bardzo często słyszymy w niej słowa Jezusa: „Jakże wam brak wiary”. 

Co jest przyczyną takiego stanu rzeczy? Mówiła nam o tym ewangelia z II niedzieli Adwentu (rok B), czyli Mk 1, 1-8.

Marek rozpoczyna ewangelię słowem „początek”, czyli gr. ARCHE. To słowo mimowolnie przywołuje na pamięć hebrajskie BERESZIT, którym rozpoczyna się Stary Testament, a konkretnie Księga Rodzaju („NA POCZĄTKU Bóg stworzył...”). To słowo w jęz. greckim ma około 7/8 znaczeń i może także oznaczać „fundament” ale i „porządek”. 

Trzeba zauważyć, że w pierwszym zdaniu swojej ewangelii Marek używa specyficznej składni. Dlatego możemy je różnie tłumaczyć np.: „Początek ewangelii o Jezusie Chrystusie” albo „Początek ewangelii Jezusa Chrystusa”. Ale najbardziej trafne i dokładne przełożenie, biorące pod uwagę specyficzną składnię, brzmiałoby następująco: „Początek Ewangelii, KTÓRĄ jest Jezus Chrystus”. Czyli, innymi słowy, Dobrą Nowiną jest OSOBA Jezusa. A więc Jezus nie jest tematem głoszenia, ale OSOBĄ, którą się głosi! Owo ARCHE oznacza więc, że to Jezus jest fundamentem mojego życia, mojego powołania. Jest źródłem porządku. Wszelki porządek w moim życiu, w moim patrzeniu na Boga, w moim umyśle, sercu i woli bierze początek od Niego. Jezus jest na początku, jest fundamentem i źródłem siły w moim życiu! 

A kiedy tak nie jest? Co sprawia, że tak nie jest? ? No właśnie ów brak wiary, o którym tak często mówił Jezus. Wynikał on przede wszystkim z braku osobowej relacji do Jezusa. I rodzi się kolejne pytanie: co było tego przyczyną? Otóż wspólnota, w jakiej żył i posługiwał Marek składała się z różnych osób, którzy pochodzili głównie z dwóch środowisk: pogańskiego i judaistycznego. Oznacza to, że w tejże wspólnocie zderzały się co najmniej dwa obrazy Boga: pogański i starotestamentalny.

Jaka była relacja pogańska z Bogiem? Była ona bardzo utylitarna i zabobonna. Poganin wierzył w Boga, bo on był mu potrzebny w życiu. Bóg pogan to taki „Bóg na Olimpie” – kapryśny, nieprzewidywalny, zaskakujący. Poganin czcił bóstwo, kierując się lękiem. Bał się, że może go rozzłościć, jeśli nie będzie o nim pamiętał, przychodził do jego ołtarza i składał mu ofiar. Religijność ta budowana była na strachu. Cechował ją też duży dystans; jest lepiej, gdy bóstwo żyje z daleka od ludzkiej codzienności i zajmuje się swoim życiem. W konsekwencji pogańska relacja z bóstwem opierała się na manipulowaniu uczuciami. Bóstwo należało obłaskawić i wejść w jego łaski. Kłopotem dla poganina idącego za Chrystusem nie było więc istnienie, czy też nieistnienie Boga, ale Jego zafałszowany obraz! 

A jaki jest Bóg Starego Testamentu? To przede wszystkim Bóg Jedyny i Święty, nieskończenie wielki i godny największego szacunku. To Bóg, którego świętego imienia nie wolno wymieniać. Lecz święty dla Izraelity oznacza także „oddzielony” i „niedostępny”. Jeśli zwykły śmiertelnik zobaczyłby twarz Boga, musiałby umrzeć! Bóg Starego Testamentu to także Bóg Dobry i godny zaufania. To Bóg, któremu trzeba zaufać, który oczekuje pełnego powierzenia się Jego dobroci. Bóg Starego Testamentu to także Bóg Stworzenia, ale i Bóg ludzkiej historii i historii świata – nieustannie tam działający! Ale wierzący w taki sposób Żyd zmagał się z pytaniami, który prowadziły go do kryzysu (co pięknie widać w modlitwie psalmami). Na przykład jak wierzyć, że Bóg jest Panem jego osobistej historii, a jednocześnie doświadczać Jego oddalenia, obojętności na problemy?  Dlaczego obietnice mesjańskie się nie spełniają?

Z takimi fałszywymi obrazami Boga zmagała się wspólnota, której pasterzem był Marek. Ale to nie jest li tylko wyłącznie problem minionych czasów. Fałszywe obrazy Boga to także zmora współczesnych chrześcijan. W czasie jednego z wykładów, w którym dane mi było uczestniczyć, prowadzący podzielił się swoim doświadczeniem spotkań z ludźmi wierzącymi w… no właśnie, w Kogo? Oto kilka obrazów Boga, z jakimi zetknął się podczas swoich spotkań:

1) Bóg nieobecny – wiem, że On jest, ale jakoś nic do mnie nie mówi – ani na modlitwie, ani przez Słowo Boże…. To Bóg, który kiedyś doprowadzi mnie do przepracowania, „bo skoro On nic do mnie nie mówi, to ja muszę więcej pracować, bo inaczej to Kościół padnie!”.

2) Bóg nieczuły – to Bóg trochę jak generał wojsk. Taki Bóg jest dobry, na pewno nie zrobi mi krzywdy, ale niestety nie jest ani czuły, ani wrażliwy. 

3) Bóg, który mnie przeciąża – to Bóg, który stale zmusza mnie do pracy i zajęcia się osobami, dziełami i rozlicznymi zadaniami. To Bóg, który absolutnie nie pozwala mi leżeć „na zielonych pastwiskach”. Psychologowie komentując taką postawę zwracają uwagę na to, że Bóg nas stworzył na swój obraz i podobieństwo. I my dzisiaj odwdzięczamy Mu się tym samym…

4) Bóg staroświecki – Bóg jako dziadek. Postrzegany trochę jak „nieżyciowy mafioso” – z jednej strony mający władzę, ale z drugiej strony nie znający się na życiu, zacofany, nieprzystający do naszych czasów.  Dlatego muszę się z takim Bogiem męczyć, a On (jak to starsi mają w zwyczaju) zwyczajnie się czepia! A jako że ma władzę, to może się kiedyś zemścić, więc muszę Go słuchać…

5) Bóg niezaradny – to taki Bóg emeryt, czyli już starszy wiekiem. Efektem tego jest fakt, że nie panuje nad wszystkim, nie o wszystkim pamięta, więc „jeśli JA czegoś nie zrobię, to wszystko to padnie”. Żartobliwie podsumowując: Bóg z Alzheimerem.

6) Bóg faryzeusz – to Bóg bardzo wymagający, zwłaszcza w sprawach dotyczących moralności. To Bóg, który przywiązuje olbrzymią wagę do normy, a nie do osoby…

7) Bóg zagrażający mojemu życiu – to Bóg, który przynosi śmierć i wywołuje we mnie strach. Dlaczego? Bo wiem, że jeśli za bardzo się do Niego zbliżę, jeśli zacznę się tak naprawdę modlić, jeśli rzeczywiście i szczerze poproszę o to, aby to Jego wola się spełniła, to istnieje „niebezpieczeństwo”, że On mnie pochłonie i na pewno tego nie przeżyję…

8) Bóg lightowy – Bóg jako fajny kolega, taki „funfel”, który mnie rozumie, którego mogę po przyjacielsku poklepać po ramieniu i który mi wszystko przebacza, Ja wiem, że On to robi, bo to taki ma zawód…

Trzeba podkreślić, że to nie jest kompletna lista. Człowiek ma niestety tendencję do nieskończonego tworzenia fałszywych obrazów Boga. 

Jaki jest mój obraz Boga? W którym się odnajduję? Czy jest bardzo zafałszowany?

Niech dobry Bóg pozwoli nam z pomocą Słowa odnowić więź i relację z prawdziwym Bogiem, a nie z Jego mniej lub bardziej zafałszowanym obrazem… Kształtujmy swój obraz Boga na podstawie tego, co On sam mówi nam o sobie w Ewangelii.