Modlitwa

(140 -listopad -grudzień2005)

Głosić Ewangelię

ks. Franciszek Blachnicki

Sprawa wiary jest najczęściej sprawą znajomości pewnych formuł katechizmowych, a nie sprawą zasadniczych decyzji życiowych. I dlatego coraz bardziej widoczną staje się potrzeba ewangelizacji

8 grudnia 1975 r. ukazała się adhortacja papieża Pawła VI o ewangeliza­cji w świecie współczesnym „Evangelii nuntiandi”. Adhortacja ta uważa­na jest za jeden z najdonioślejszych dokumentów pontyfikatu Pawła VI. Jest ona również jednym z podstawowych źródeł charyzmatu Ruchu Światło-Życie, który wsłuchując się w jej wezwania określił się jako ruch ewangelizacyjny.

W 30. rocznicę wydania adhortacji przypo­minamy wypowiedź ks. Franciszka Blachnic­kiego na temat ewangelizacji. Mimo upływu lat w niczym nie straciła na aktualności (podobnie jak sama adhortacja). Bardzo traf­na jest diagnoza polskiej religijności. Również opisane przez naszego Założyciela cechy reko­lekcji ewangelizacyjnych stanowią szczególne światło dziś, gdy „ewangelizacja” staje się częs­to słowem-wytrychem na oznaczenie róż­nych działań, które nie zawsze tak naprawdę ewangelizacją są. (red)

Ojciec święty Paweł VI w Adhortacji Evangelii nun­tiandi użył pojęcia ewangelizacja w znaczeniu najbardziej szerokim, jako wszelkie prace Kościoła, które są kontynuowaniem misji Chrystusa. Ewangelizacja w tym ujęciu jest więc równoznaczna z pojęciem: misja, apostolstwo, i zawiera w sobie także to wszystko, co za­wiera się w pojęciu duszpasterstwo. (...)

W znaczeniu ściślejszym przez ewangelizację rozumiemy pierwsze głoszenie Ewangelii tym, którzy jeszcze jej nie słyszeli (można tu wprowadzić pojęcie równoznaczne: keryg­ma). Nie można zacieśnić ewangelizacji do głoszenia Ewangelii poganom, albo niewie­rzącym, bo wielu jest chrześcijan, katolików ochrzczonych, którzy należą do Kościoła, nawet praktykują i może słyszeli Ewangelię, ale jeszcze jej nie usłyszeli, bo nie zostali po­stawieni wyraźnie wobec pewnych osobowych, egzystencjalnych decyzji, wobec wezwa­nia Ewangelii. Nie dokonali zasadniczego kroku, który polega na przyjęciu Chrystusa wiarą jako osobistego Zbawiciela i Pana. Są tacy, którzy usłyszeli, ale zapomnieli. Jest mnóstwo chrześcijan, którzy są analfabetami w życiu chrześcijańskim, którzy wtórnie sta­li się poganami, którzy wykonują niektóre praktyki religijne, ale całe ich życie poddane jest pogańskiej hierarchii wartości. Mnóstwo chrześcijan „z metryki” nie żyje pełnią Ewangelii.

Jeżeli w ten sposób popatrzymy na sytuację, dojdziemy do wniosku, że większość na­szych praktykujących katolików wymaga ewangelizacji.

Zresztą zawsze była taka praktyka Kościoła. Od czasu do czasu przeprowadza się mis­je, czyli ewangelizację w ramach parafii, w stosunku do tych, którzy z założenia są wie­rzącymi, a więc nie wymagają misji. Poziom życia religijnego jest jednak tak słaby, że trzeba misji, trzeba właśnie ewangelizacji. Wszystkie formy misji ludowych są próbą speł­niania dzieła ewangelizacji w stosunku do ludzi już właściwie kiedyś nawróconych, ochrzczonych, ale faktycznie wymagających ciągle na nowo jeszcze wezwania do życia Ewangelią.

Podejmujemy dzisiaj to, co było zawsze znane w praktyce duszpasterskiej. Tradycyjna misja ludowa szła jednak w kierunku nawrócenia moralnego. W centrum uwagi stawiano problem grzechu ciężkiego i dlatego wydźwiękiem misji tradycyjnych jest przede wszyst­kim spowiedź misyjna czy rekolekcyjna jako wyraz zerwania z grzechem. W misjach tra­dycyjnych zakładano, że ludzie wierzą, że znają podstawowe prawdy wiary, więc nie trze­ba ich ewangelizować. Dzisiaj stwierdzamy, że jest inaczej, że trzeba ludziom głosić pod­stawowe prawdy Ewangelii, bo chociaż są one czasem znane, to jednak wśród wielu prawd katechizmowych zaciera się ranga poszczególnych prawd, ich hierarchia. Sprawa wiary jest najczęściej sprawą znajomości pewnych formuł katechizmowych, a nie sprawą zasadniczych decyzji życiowych. I dlatego coraz bardziej widoczną staje się potrzeba ewangelizacji w sensie głoszenia Ewangelii, głoszenia podstawowych prawd Ewangelii tym, którzy jeszcze ich nie przyjęli. Takiej ewangelizacji właśnie trzeba wszędzie. Ojciec święty w Adhortacji używa terminu preewangelizacja w odniesieniu do pierwszego głoszenia. Jest to termin umowny: dość powszechnie jednak w literaturze przed Syno­dem mówiło się o ewangelizacji jako pierwszym głoszeniu Ewangelii tym, którzy jeszcze jej nie znają.

     Ewangelizacja zawiera pewne prawdy podstawowe, dlate­go w tej dziedzinie możliwa jest dzisiaj i zalecana przez Ojca Świę­tego współpraca chrześcijan różnych wyz­nań, różnych Koś­ciołów. Głosi się te prawdy, które są wspólne wszystkim chrześcijanom. Mówi się o tajemnicy Trójcy Świętej, tajemni­cy Wcielenia, o Bóstwie Chrystusa, Zmartwychwstaniu, Zesła­niu Ducha Świętego, o życiu w Duchu Świętym. Są to podstawowe prawdy chrześcijań­skie, uznawane we wszystkich Kościołach. Dlatego możliwa jest tutaj współpraca. Jesteś­my świadkami akcji ewangelizacyjnych przeprowadzanych przez zespoły złożone z przed­stawicieli różnych Kościołów chrześcijańskich. Wyraźnie zaleca to Ojciec święty w Ad­hortacji.

Podstawowe prawdy, które muszą być głoszone w ramach ewangelizacji, można sfor­mułować różnie. W istotnej treści sprowadzają się one zwykle do czterech prawd pod­stawowych.

Pierwsza prawda mówi o tym, że Bóg jest miłością i że Bóg miłuje człowieka i ma wobec każdego człowieka plan zbawienia wynikający z miłości. Ważny jest tutaj ten akcent, że Bóg miłuje ciebie, wobec ciebie ma plan zbawienia, a więc bezpośrednie odniesienie do konkretnej osoby. Ogólnikowe stwierdzenie, że Bóg stworzył świat i że rządzi światem, człowiek może uznać i przyjąć, ale jest to dla niego jakieś abstrakcyjne i dalekie. Trzeba więc mówić w sposób bardzo konkretny, osobowy: Bóg ma wobec cie­bie plan pełen miłości, ciebie chce zbawić, doprowadzić do pełni życia.

Druga prawda ewangelizacyjna mówi o tym, że człowiek jest oddzielony od Boga, od Jego planu zbawienia przez grzech. Człowiek zamyka się w sobie i nie przyjmuje Bo­żej miłości, Bożego planu i powstaje przepaść pomiędzy człowiekiem a Bogiem, mimo że Bóg człowieka miłuje i chce go zbawić.

Trzecia prawda ewangelizacyjna mówi o tym, że Jezus Chrystus jest jedynym Po­średnikiem między Bogiem a człowiekiem. Bóg posyła swojego Syna, aby wyzwolił człowieka z grzechu i z powrotem doprowadził go do kontaktu z Bogiem, do włączenia się w Boży plan zbawienia, do przyjęcia Jego miłości. Jedynie Chrystus może znów do­prowadzić człowieka do Boga jako źródła życia i pokonać tę przepaść, która oddzieliła człowieka od Boga wskutek grzechu.

I wreszcie czwarta prawda. Jest ona właściwie konkluzją prawd poprzednich: nie wy­starczy ogólna znajomość prawd Ewangelii, ale trzeba przyjąć Chrystusa w sposób oso­bisty, trzeba uwierzyć w Chrystusa jako swojego Pana i Zbawiciela.. Ta decyzja jest wynikiem procesu ewangelizacji. Do niej prowadzi człowieka ewangelizacja. (...)

W ubiegłych dwóch latach w Ruchu Światło-Życie wypracowaliśmy pewne metody ewangelizacyjne, które były stosowane z wielkim powodzeniem w kilku środowiskach. Zdobyte doświadczenia zachęciły do opracowania „Podręcznika rekolekcji ewangelizacyj­nych”. (...)

Jaka jest różnica między tradycyjnymi rekolekcjami lub misjami a rekolekcjami ewan­gelizacyjnymi? Pierwsza różnica dotyczy podmiotu. Dotychczas podmiotem była jedna osoba - kapłan. W ewangelizacji podmiotem jest zespół ewangelizacyjny, w skład którego wchodzi kapłan i grupa ludzi świeckich. Świeccy nie tylko wykonują pewne służ­by pomocnicze, jakieś zadania techniczne, ale ewangelizują, odgrywają kluczową rolę. Dlatego przeprowadzenie rekolekcji ewangelizacyjnych uwarunkowane jest istnieniem i przygotowaniem zespołu ewangelizacyjnego. (...)

Przygotowanie do rekolekcji ewangelizacyjnych to nie tylko sprawa ogłoszenia czy poczynienia przygotowań organizacyjno-technicznych, ale jest to już ewangelizacja in­dywidualna, która poprzedza ewangelizację zbiorową.

Członkowie zespołu ewangelizacyjnego przeprowadzają rozmowy indywidualne w swoim środowisku: w szkole, w domu akademickim, w rodzinach. W parafii po ogło­sze­niu sprawy z ambony mogą nawet iść od domu do domu, mając ze sobą pismo od księ­dza proboszcza. Jest to coś nowego, co może być bardzo owocne, gdy świeccy idą do swoich towarzyszy w pracy, w szkole i zaczynają z nimi rozmawiać o Chrystusie, o Ewangelii. Próbują naprowadzać na cztery podstawowe prawdy. Pytają: Czy znasz Chrys­tusa? Kim jest dla ciebie Chrystus? Czy Chrystus jest dla ciebie żywą Osobą? Czy przyjąłeś kiedyś świadomie Chrystusa jako swojego Zbawiciela? Okazuje się, że te roz­mowy bardzo wzbogacają obie strony, budzą zainteresowanie, a kończą się zawsze za­proszeniem do uczestnictwa w rekolekcjach ewangelizacyjnych. Odwiedzający zostawiają zwykle kartkę lub fotografię, na której podane są terminy i tematy poszczególnych dni rekolekcji. Jest to bardzo ważny element w przygotowaniu. Ewangelizację planuje się na jakiś określony zasięg: miasteczko uniwersyteckie, osiedle czy całą parafię. (...)

Drugą ważną formą przygotowania jest akcja modlitewna. Jest sprawą niezwykle ważną, żeby przygotować ewangelizację przez modlitwę. W ramach zespołu ewangeliza­cyjnego tworzy się mniejszy zespół czy wyłania osobę, która przejmuje tzw. diakonię mod­litwy. Diakonia modlitwy w sposób szczególny modli się w intencji ewangelizacji, a także zachęca innych do modlitwy. Wysyła też listy z prośbą o modlitwę lub duchowe ofiary w intencji ewangelizacji w swojej parafii. (Kiedy była przygotowywana ewangeliza­cja w parafii Podwyższenia Świętego Krzyża w Łodzi, rozesłano kilkadziesiąt listów do klasztorów, do różnych wspólnot.) Wspólnoty proszone o modlitwę także listownie wyra­żają swoją odpowiedź, powiadamiają o włączeniu się do modlitwy, sygnalizują, jakie mod­litwy w tej intencji będą odprawiane. W czasie ewangelizacji można odczytywać te lis­ty uczestnikom rekolekcji. Robi to wrażenie, kiedy wierni słyszą, że ludzie modlą się (np. w Karmelu), chorzy ofiarowują swoje cierpienia w intencji tej ewangelizacji. Można również osobiście prosić o modlitwę cho­rych, cierpiących czy ludzi szczególnie obdarzonych darem mod­litwy. Są dzisiaj modlitewne grupy charyzmatyczne, możemy pro­sić je o akcje modlitewne w intencji ewangelizacji. Kiedy w ze­szłym roku w Poznaniu prowadziliśmy ewangelizację dla studen­tów, zespół ewangelizacyjny otrzymał dużo listów z różnych klasz­torów. Pisano o „nawracaniu się” ludzi w klasztorach: „przeżyliśmy bardzo głęboko, że młodzież, dzisiejsza młodzież stu­dencka modli się i prosi nas o modlitwę. Tak to nas zmobilizowało i zawstydziło, że po­stanowiliśmy i w naszym klasztorze więcej się modlić”. Jest to też owoc ewangelizacji.

Przebieg rekolekcji. Co w nim jest nowego? Dwa momenty są bardzo ważne: wpro­wadzenie do nabożeństw ewangelizacyjnych tak zwanego świadectwa i głoszenie orędzia ewangelizacyjnego.

Świadectwo dają członkowie zespołu ewangelizacyjnego lub zaproszeni do niego lu­dzie. W ramach nabożeństw mówią o swoim spotkaniu z Chrystusem. Zwykle świadec­two ma taki schemat: moje życie nim spotkałem Chrystusa, nim uwierzyłem w Niego w sposób osobisty; moment przyjęcia Chrystusa; zmiana w życiu. Często ci, którzy dają świadectwo mówią w ten sposób: „byłem katolikiem, chodziłem na religię, chodziłem w niedzielę do kościoła, odmawiałem pacierz, ale wszystko to było w moim życiu ane­micz­ne, właściwie nic nie znaczyło dla mojego życia, nie dawało mi ani radości, ani siły do rozwiązywania trudności życiowych”. Inni czasem mówią: „straciłem wiarę, przesta­łem praktykować, ale przyszedł moment, gdy dzięki oazie rekolekcyjnej czy dzięki spot­kaniu z kolegą, który mi zaczął mówić o Chrystusie, odnalazłem i przyjąłem Chrystusa. Nastąpiło osobiste moje spotkanie z Chrystusem i moje życie się zmieniło”. Tu podają różne kon­kretne fakty. (...)

Dlaczego świadectwo jest elementem bardzo ważnym, istotnym? Mieliśmy w stosun­ku do świadectwa do niedawna opory. Mówiło się, że jest to ekshibicjonizm, subiekty­wizm. Dzisiaj patrzymy na to głębiej, w aspekcie teologicznym. Doszliśmy do odkrycia, że nasze świadectwo wiary praktykowane w katechezie czy w przepowiadaniu z ambony było jednostronne.

Gdy analizujemy źródła biblijne, możemy odkryć w nich dwa rodzaje świadectwa. Można by je nazwać świadectwem typu Janowego i typu Pawłowego. Święty Jan zaczy­na swój Pierwszy List słowami: To, cośmy słyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy włas­nymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce, oznajmiamy wam
(1 J 1, 1-3). Świadectwo jego jest oparte o bezpośrednie spotkanie z Chrystusem. Jest to świadectwo historyczne. Święty Paweł nie mógł powiedzieć o sobie: cośmy słyszeli, co ujrzeli, czego dotykały nasze ręce, bo on nie był uczniem Chrystusa, i w tym sensie co inni Apostołowie, nie mógł być świadkiem. A jednak św. Paweł daje świadectwo. I wie­my z jaką mocą! Źródłem świadectwa Pawłowego jest jego przeżycie pod Damasz­kiem. On spotkał Chrystusa nie historycznego, ale uwielbionego, w przeżyciu mistycz­nym, du­chowym. Spotkanie z Chrystusem uwielbionym jest taką siłą w jego życiu, jest czymś tak realnym, że św. Paweł ciągle nim żyje i mówi: Żyję już nie ja, żyje we mnie Chrystus (Ga 2, 20). Cała Pawłowa teologia to teologia Chrystusa Mistyczne­go, który żyje w chrześcijaninie dzię­ki Duchowi Świętemu i który przekształca jego życie.

     W naszej katechezie właściwie ograniczyliśmy się do świadectwa Ja­nowego. Rozbudowaliśmy apologetykę, argumenty. Cała kate­cheza, apologetyka, dogmatyka ciągle chce udowodnić, że Chrystus jest postacią historyczną, że Ewangelie są autentyczne, że Kościół jest prawdziwym Kościołem Chrystusa. Oczywiście świadectwo ta­kie jest konieczne, ale musi być uzupełnione świadectwem drugiego typu, świadectwem Pawłowym. Przed dzisiejszym człowiekiem musi sta­nąć ktoś kto mu powie, że Chrystus jest nie tylko postacią histo­ryczną, ale Kimś żyjącym, Kto wchodzi w życie człowieka. Chrystus jest rzeczywistością, rozmawia się z Nim jak z przyjacielem - twa­rzą w twarz. Chrystus pomaga rozwiązywać problemy życiowe. Ta­kie świadectwo ma ogromną moc. Można młodzieży mówić o Chry­s­tusie piękne rzeczy, ale gdzieś głęboko nurtuje w niej pytanie: kto to stwierdził? To było tak dawno, dwa tysiące lat temu! Pewnie, że są jakieś tam argu­menty, ale nie jest to w pełni przekonujące. Jeżeli zbiegną się dwa świadectwa: najpierw młody człowiek słyszy od swoich rówieśników, że Chrystus jest Kimś żywym, Kimś, Kto przemienił ich życie i nadał jemu sens; a potem kapłan głosi orędzie ewangelizacyjne, au­tentyczną Ewangelię, to wtedy rodzi się siła, jakaś moc, która nawraca człowieka. Ewan­gelizacja łączy te dwie formy świadectwa.

Następuje punkt kulminacyjny nabożeństwa - głoszenie orędzia ewangelizacyjne­go. W procesji przenosi się Biblię i uroczyście składa na ambonie. Następuje odczytanie Ewangelii, a potem kazanie oparte o przeczytany tekst.

Jest jeszcze jeden nowy moment ewangelizacji: wezwanie do konkretnej decyzji, decyzji uzewnętrznionej wobec wspólnoty. Zwykle rekolekcje tradycyjne kończyły się we­zwaniem do uczestnictwa w sakramentach. Każdy sam osobiście reagował lub nie reago­wał. Oczywistym, zewnętrznym sprawdzianem była spowiedź, komunia święta - znaki ze­wnętrzne nawrócenia, powstania z grzechu, przyjęcia Chrystusa. Jest jednak jeszcze po­trzebne coś więcej: żeby wezwany do przyjęcia Chrystusa wyraził, że przyjął Pana przez włączenie się do wspólnoty tych, którzy tak samo przyjęli Chrystusa i chcą razem iść jako grupa uczniów Chrystusa, wzajemnie się umacniać przez czytanie Ewangelii i przez mod­litwę.

Rekolekcje ewangelizacyjne kończą się wezwaniem do włączenia się do grupy post­ewangelizacyjnej. Zmierza się do utworzenia małych grup, które po ewangelizacji będą się regularnie co tydzień gromadziły na spotkaniach biblijnych w atmosferze modlit­wy. Wtedy utrwala się decyzja przyjęcia Chrystusa i zaczyna się droga, która prowadzi do katechumenatu, podczas którego katechumen dojrzewa we wspólnocie w życiu wiary w oparciu o pierwszą decyzję osobistego przyjęcia Chrystusa.

 

Na zakończenie kazania ewangelizacyjnego kaznodzieja wzywa, aby pozostali w koś­ciele ci, którzy chcą przyjąć Chrystusa i włączyć się do grup. Członkowie zespołu ewan­gelizacyjnego tworzą z tych osób małe (kilkuosobowe) grupy i od razu spotykają się z ni­mi, rozpoczynając metodyczną pracę formacyjną.