Adam i Ewa nie mogli jeść owoców ze wszystkich drzew w ogrodzie. Być może nadinterpretacją jest traktować ten zakaz jako zaczątek ochrony przyrody
Człowiek został stworzony „na obraz i podobieństwo” Boga. Jednak to wyróżnienie nie oznacza, że jest jedynym dziełem, które powstało w Bożych rękach. Bóg sprawił, że żyje cała przyroda, o nią też się troszczy i pragnąłby, aby człowiek mu dopomagał wykorzystując mądrość, którą został obdarzony.
Ksiądz Jan Twardowski pisał w wierszu „Nie tylko my”:
„Czytamy - Bóg tak umiłował świat
a więc nie tylko ludzi
ale i pliszkę odymioną
pszczołę
jeża eleganta (...)
a my czulimy się do Boga
jakby On miał nas tylko na świecie”.
Miejsce człowieka, wśród mnogości stworzeń, odnajdujemy już w Księdze Rodzaju. Do pierwszych ludzi Bóg powiedział: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną, abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi” (Rdz 1, 28b). Fragment ten znamy wszyscy, jednak interpretacja przez człowieka słów „sobie poddaną” jest różna. Odczytywane mogą być one jako rodzaj władzy. W tym kontekście napotykamy na problem wolności rozumianej jako samowola. Człowiek, działając w jej fałszywie pojmowanym rozumieniu pragnie stanąć ponad przyrodą i bez ograniczeń czerpać pełnymi garściami z natury nie dając w zamian nic prócz degradacji. Zamysł Boży był taki: „Pan Bóg wziął zatem człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał” (Rdz 2, 15). Z racji, że otrzymał więcej niż inne stworzenia, większa na nim spoczywa odpowiedzialność. Rabunkowa gospodarka człowieka dobrami natury daleka jest od Bożej wizji „doglądania” tego co mu On ofiarował i powierzył. Jan Paweł II napisał: „Zamiast pełnić funkcję współpracownika Boga w dziele stworzenia, człowiek zajmuje Jego miejsce, w końcu prowokując bunt natury, raczej przez niego tyranizowanej niż rządzonej”, a w innym miejscu „W kontakcie z przyrodą współpracujcie bezpośrednio z Bogiem, Stwórcą i Ojcem, po to, aby nasza planeta Ziemia (...) była upragnionym środowiskiem dla wszystkich form życia: życia roślin, życia zwierząt i życia człowieka”.
Co znaczy „ochrona przyrody”? Nie jest to abstrakcyjne pojęcie, które można wyrzucić ze swojego słownika kończąc biologiczną edukację w szkole, gdzie zresztą, wśród analiz układów, procesów czy zgłębiania budowy komórek też jest spychana na dalszy plan. Choć może pamiętamy o procesie fotosyntezy i znamy liczbę odnóży raka, nie wiemy co rośnie, biega, lata czy śpiewa w naszym otoczeniu. Nam, ludziom wieku informacji, daleko do wiedzy naszych prababć, dla których żadna roślina nie była obca i które potrafiły wykorzystywać bogactwo różnorodnych ziół. Ksiądz Twardowski pisał:
„...pośród wielu tajemnic na świecie dokoła
mniej wiecie o zwierzętach niźli o aniołach....”
Stwórca wiedział, że aby wzbudzić w człowieku miłość do istot żywych, wpierw musi pozwolić człowiekowi się z nimi zapoznać. Aby nie były dla niego anonimowe, Bóg kazał by człowiek sam je nazwał. „Ulepiwszy z gleby wszelkie zwierzęta lądowe i wszelkie ptaki powietrzne, Pan Bóg przyprowadził je do mężczyzny, aby przekonać się, jaką on da im nazwę” (Rdz 2, 19a). Potrzebne jest nam poznanie otaczającego nas dzieła Bożego. O rzeczy nieznane troszczymy się rzadko. Częściej budzą nasz lęk czy lekceważenie. Tak też jest z naszą relacją do przyrody. Trudno wtedy o zachwyt nad dziełem Stwórcy i świadomość, że zasługuje ono na szacunek, przez wzgląd na jej Ojca: „A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre” (Rdz 1,31a).
Dziwi mnie, że wielu chrześcijan wykazuje niezrozumienie lub nawet nieprzychylność, wobec ludzi walczących usilnie o ochronę tego dobra - dziewiczej przyrody czy zagrożonych zwierząt lub opiekujących się bezdomnymi i maltretowanymi zwierzętami i biorących je w obronę. Jakby wątpili w mądrość Stwórcy i sądzili, że mógł On stworzyć coś złego, a chociażby zbędnego. Przecież to On pozwolił, by psy, koty... odczuwały ból, głód, pragnienie, często spowodowane niestety ludzkim postępowaniem, ale pobudzające do wrażliwości i wyzbycia się egocentryzmu.
Już w raju postawił Bóg człowiekowi granice wobec korzystania z elementów przyrody. Adam i Ewa nie mogli jeść owoców ze wszyst-kich drzew w ogrodzie. Być może nadinterpretacją jest traktować ten zakaz jako zaczątek ochrony przyrody, mówi on jednak, że ogranicze-nia w użytkowaniu środowiska zawsze są, a przynajmniej winny być - nie przeciw człowiekowi, ale dla człowieka. Człowiek musi podchodzić do świata całościowo. Choć jest ważniejszy od wielu wróbli to musi pamiętać, że żaden, nawet mały i niepozorny ptaszek „nie jest zapomniany w oczach Bożych”. To nieprawda, że ludzie którym leży na sercu dobro przyrody, zaniedbują innych przedstawicieli swojego gatunku. Mało realne jest myślenie, że byłoby mniej ludzkiego głodu, chorób i innych nieszczęść, gdyby oni inaczej kierowali swoją energię.
Gdybyśmy wsłuchiwali się w prawa natury, nie mielibyśmy dziś tylu klęsk żywiołowych i tak szybko rozprzestrzeniających się groźnych chorób. Stwórca dał człowiekowi zwierzęta jako pokarm, jednak ich katowanie w transportach do ubojni czy trzymanie w warunkach urągających zasadom humanitaryzmu w olbrzymich fermach, nie może być zgodne z Jego zamysłem. Człowiek ma prawo kształtować swój ziemski dom, lecz powinien działać tak, by innych nie dotknął brak jego roztropności w panowaniu.
Czego może nauczyć nas przyroda? „Przyroda uczy pokory i wielkości Boga” sądził ksiądz Jan Twardowski. Ona daje nam piękną lekcje jak od początku stworzenia realizują nieustannie Boży zamysł. Nie ma w niej, jakże niestety ludzkiego, bezsensownego niszczenia. Patrząc na dzieła stworzenia słyszę krzyk o Bogu - jaki On wielki, wszechmogący, wszechwiedzący, że wszystko tak pięknie skonstruował. Nie można nie powtórzyć w takim momencie za psalmistą: „Jak liczne są dzieła Twoje, Panie! Ty wszystko mądrze uczyniłeś: ziemia jest pełna Twych stworzeń.” Wzrusza wiersz „Czekanie” księdza Twardowskiego, o nauce jakiej udzielają nam zwierzęta:
„Popatrz na psa uwiązanego przed sklepem
o swym panu myśli
i rwie się do niego
na dwóch łapach czeka
pan dla niego podwórzem łąką lasem domem
oczami za nim biegnie
i tęskni ogonem
pocałuj go w łapę
bo uczy jak na Boga czekać”
Pragnęłabym jeszcze raz podkreślić, że dobrze rozumiana ochrona przyrody nie jest szaleństwem, ale jest przejawem szacunku dla wszystkiego, co przez Boga zostało stworzone i odpowiedzialności za przyszłość naszych dzieci i wnuków. Papież Polak powiedział:„Nie kradnij! Nie wolno nam, obecnie żyjącym, zagrabić, zużyć tego wszystkiego, co należy się także przyszłym pokoleniom”. Działajmy tak, by Bóg widział, że w dobre ręce powierzył swoje hojne dary. Jan Paweł II mówił: „Ziemia jest darem powierzonym ludziom przez Boga od samego początku. Jest to dar Boży udzielony przez kochającego Stwórcę jako środek podtrzymywania życia”.