Chrześcijanin wobec natury

(144 -maj -czerwiec2006)

Ochrona przyrody

Maria Piłacińska

Adam i Ewa nie mogli jeść owoców ze wszystkich drzew w ogrodzie. Być może nadinterpretacją jest traktować ten zakaz jako zaczątek ochrony przyrody

 

Człowiek został stworzony „na obraz i podobieństwo” Boga. Jednak to wyróżnie­nie nie oznacza, że jest jedynym dziełem, które powstało w Bożych rękach. Bóg sprawił, że żyje cała przyroda, o nią też się troszczy i pragnąłby, aby człowiek mu dopomagał wykorzystując mądrość, którą został obdarzony.

Ksiądz Jan Twardowski pisał w wierszu „Nie tylko my”:

„Czytamy - Bóg tak umiłował świat

a więc nie tylko ludzi

ale i pliszkę odymioną

pszczołę

jeża eleganta (...)

a my czulimy się do Boga

jakby On miał nas tylko na świecie”.

Miejsce człowieka, wśród mnogości stworzeń, odnajdujemy już w Księdze Rodzaju. Do pierwszych ludzi Bóg powiedział: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie podda­ną, abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrz­nym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi” (Rdz 1, 28b). Fragment ten znamy wszyscy, jednak interpretacja przez człowieka słów „sobie poddaną” jest różna. Odczytywane mogą być one jako rodzaj władzy. W tym kontekście napotyka­my na problem wolności rozumianej jako samowola. Człowiek, dzia­łając w jej fałszywie pojmowanym rozumieniu pragnie stanąć ponad przyrodą i bez ogra­niczeń czerpać peł­nymi garściami z natury nie dając w zamian nic prócz degradacji. Za­mysł Boży był taki: „Pan Bóg wziął zatem człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglą­dał” (Rdz 2, 15). Z racji, że otrzymał więcej niż inne stworzenia, więk­sza na nim spoczy­wa odpowiedzialność. Rabunkowa gospodarka człowieka dobrami na­tury daleka jest od Bożej wizji „doglądania” tego co mu On ofiarował i powierzył. Jan Paweł II napisał: „Zamiast pełnić funkcję współpracownika Boga w dziele stworzenia, człowiek zajmuje Jego miejsce, w końcu prowokując bunt natury, raczej przez niego ty­ranizowanej niż rzą­dzonej”, a w innym miejscu „W kontakcie z przyrodą współpracujcie bezpośrednio z Bo­giem, Stwórcą i Ojcem, po to, aby nasza planeta Ziemia (...) była upragnionym środowi­skiem dla wszystkich form życia: życia roślin, życia zwierząt i życia człowieka”.

Co znaczy „ochrona przyrody”? Nie jest to abstrakcyjne pojęcie, które można wyrzu­cić ze swojego słownika kończąc biologiczną edukację w szkole, gdzie zresztą, wśród analiz układów, procesów czy zgłębiania budowy komórek też jest spychana na dalszy plan. Choć może pamiętamy o procesie fotosyntezy i znamy liczbę odnóży raka, nie wie­my co rośnie, biega, lata czy śpiewa w naszym otoczeniu. Nam, ludziom wieku informa­cji, daleko do wiedzy naszych prababć, dla których żadna roślina nie była obca i które potrafiły wykorzystywać bogactwo różnorodnych ziół. Ksiądz Twardowski pisał:

„...pośród wielu tajemnic na świecie dokoła

mniej wiecie o zwierzętach niźli o aniołach....”

Stwórca wiedział, że aby wzbudzić w człowieku miłość do istot żywych, wpierw musi pozwolić człowiekowi się z nimi zapoznać. Aby nie były dla niego anonimowe, Bóg kazał by człowiek sam je nazwał. „Ulepiwszy z gleby wszelkie zwierzęta lądowe i wszelkie ptaki powietrzne, Pan Bóg przyprowadził je do mężczyzny, aby przekonać się, jaką on da im nazwę” (Rdz 2, 19a). Potrzebne jest nam poznanie otaczającego nas dzieła Bożego. O rzeczy nieznane troszczymy się rzadko. Częściej budzą nasz lęk czy lekceważenie. Tak też jest z naszą relacją do przyrody. Trudno wtedy o zachwyt nad dziełem Stwórcy i świadomość, że zasługuje ono na szacunek, przez wzgląd na jej Ojca: „A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre” (Rdz 1,31a).

Dziwi mnie, że wielu chrześcijan wykazuje niezrozumienie lub nawet nieprzychylność, wobec ludzi walczących usilnie o ochronę tego dobra - dziewiczej przyrody czy zagrożo­nych zwierząt lub opiekujących się bezdomnymi i maltretowanymi zwierzętami i biorących je w obronę. Jakby wątpili w mądrość Stwórcy i sądzili, że mógł On stworzyć coś złego, a chociażby zbędnego. Przecież to On pozwolił, by psy, koty... odczuwały ból, głód, pragnienie, często spowodowane niestety ludzkim postępowaniem, ale pobudzające do wrażliwości i wy­zbycia się egocentryzmu.

Już w raju postawił Bóg człowiekowi granice wobec korzystania z ele­mentów przyrody. Adam i Ewa nie mogli jeść owoców ze wszyst-kich drzew w ogrodzie. Być może nadinterpretacją jest traktować ten zakaz jako zaczątek ochrony przyrody, mówi on jednak, że ogranicze-nia w użytkowaniu środowiska zawsze są, a przynajmniej winny być - nie przeciw człowiekowi, ale dla człowieka. Człowiek musi podchodzić do świata całościowo. Choć jest ważniejszy od wielu wróbli to musi pa­miętać, że żaden, nawet mały i niepozorny ptaszek „nie jest zapo­mniany w oczach Bożych”. To nieprawda, że ludzie któ­rym leży na sercu dobro przyrody, zaniedbują innych przedstawi­cieli swojego ga­tunku. Mało realne jest myślenie, że byłoby mniej ludzkiego głodu, cho­rób i innych nie­szczęść, gdyby oni inaczej kierowali swoją energię.

Gdybyśmy wsłuchiwali się w prawa natury, nie mielibyśmy dziś tylu klęsk żywioło­wych i tak szybko rozprzestrzeniających się groźnych chorób. Stwórca dał człowiekowi zwierzęta jako pokarm, jednak ich katowanie w transportach do ubojni czy trzymanie w warunkach urągających zasadom humanitaryzmu w olbrzymich fermach, nie może być zgodne z Jego zamysłem. Człowiek ma prawo kształtować swój ziemski dom, lecz powi­nien działać tak, by innych nie dotknął brak jego roztropności w panowaniu.

Czego może nauczyć nas przyroda? „Przyroda uczy pokory i wielkości Boga” sądził ksiądz Jan Twardowski. Ona daje nam piękną lekcje jak od początku stworzenia realizują nieustannie Boży zamysł. Nie ma w niej, jakże niestety ludzkiego, bezsensownego nisz­czenia. Patrząc na dzieła stworzenia słyszę krzyk o Bogu - jaki On wielki, wszechmogą­cy, wszechwiedzący, że wszystko tak pięknie skonstruował. Nie można nie powtórzyć w takim momencie za psalmistą: „Jak liczne są dzieła Twoje, Panie! Ty wszystko mądrze uczyniłeś: ziemia jest pełna Twych stworzeń.” Wzrusza wiersz „Czekanie” księdza Twar­dowskiego, o nauce jakiej udzielają nam zwierzęta:

„Popatrz na psa uwiązanego przed sklepem

o swym panu myśli

i rwie się do niego

na dwóch łapach czeka

pan dla niego podwórzem łąką lasem domem

oczami za nim biegnie

i tęskni ogonem

pocałuj go w łapę

bo uczy jak na Boga czekać”

Pragnęłabym jeszcze raz podkreślić, że dobrze rozumiana ochrona przyrody nie jest szaleństwem, ale jest przejawem szacunku dla wszystkiego, co przez Boga zostało stwo­rzone i odpowiedzialności za przyszłość naszych dzieci i wnuków. Papież Polak powie­dział:„Nie kradnij! Nie wolno nam, obecnie żyjącym, zagrabić, zużyć tego wszystkiego, co należy się także przyszłym pokoleniom”. Działaj­my tak, by Bóg widział, że w dobre ręce powierzył swoje hojne dary. Jan Paweł II mówił: „Ziemia jest darem powierzonym ludziom przez Boga od same­go początku. Jest to dar Boży udzielony przez ko­chającego Stwórcę jako środek podtrzymywania ży­cia”.