„Nie przez wicher ogromny i nie przez ogień, ale w lekkim powiewie przychodzisz do mnie…”
Pamiętam czas mego nawrócenia. Mój Bóg ze starca, który czyha na moje potknięcia, wylicza każdy grzech i ciągle waży dobre uczynki, powoli zamieniał się w Boga, który był miłującym Ojcem. Teraz można było przyjść ze swoimi problemami, smutkami i radościami. Bóg, który przytuli, wysłucha, wzmocni dobrym słowem, doda otuchy i wleje w serce nadzieję, który – niezależnie od wszystkiego – nie odtrąci, nie odwróci się, który nigdy ze mnie nie zrezygnuje.
Każdy z nad nosi w sobie jakiś obraz Boga tak długo, dopóki nie nastąpi spotkanie z Bogiem żywym i prawdziwym. Wtedy następuje poznanie miłości.
O tym właśnie jest najnowszy numer „Wieczernika”, o obrazach które nosimy w naszych sercach, umysłach, o poznaniu miłującego Ojca, o miejscach, gdzie można Go spotkać, mówić do Niego, ale też posłuchać o tym, jak rozmawiać z Bogiem. Przeczytamy również o tym, co przeszkadza w spotkaniu Boga twarzą w twarz.
Zapraszam do lektury i refleksji.