Chrześcijanin wobec natury

(144 -maj -czerwiec2006)

z cyklu "Skarbnica Kościoła"

Papież pielgrzym

Marta Dalgiewicz

Papież Pielgrzym - tak niejednokrotnie mówiono o Janie Paw­le II. I bynajmniej nie jest to sformułowanie przenośne. W cią­gu 26 lat pontyfikatu Jan Paweł II 31 razy okrążył równik i spędził w podróży ponad 800 dni. W czasie 104 podróży zagranicz­nych papież odwiedził 129 krajów. Wszystkie zagraniczne pielgrzymki trwały prawie 550 dni, a ich łączna trasa to ponad półtora miliona ki­lometrów. Oznacza to, że Papież pokonał trzy razy dystans równy od­ległości między Ziemią a Księżycem. Poza granicami Włoch Jan Paweł II spędził ponad jedną dwudziestą swego pontyfikatu. To tylko niektó­re papieskie rekordy z opublikowanej przez rozgłośnię Radia Watykań­skiego książeczki zawierającej dane statystyczne pontyfikatu Jana Paw­ła II.

Dane te są imponujące. Ale robią o wiele większe wrażenie, gdy przypomnimy, że papież Paweł VI odbył dziewięć podróży zagranicz­nych, a Jan XXIII poprzestał na jednej tylko podróży pociągiem z Wa­tykanu, aby w Asyżu i Loreto modlić się w intencji otwarcia Soboru Watykańskiego II. Poprzedni zaś papieże w ogóle nie opuszczali Rzy­mu.

Karol Wojtyła już podczas dwudziestu lat posługi biskupiej w Krako­wie często przemierzał Europę Zachodnią i odbył - fakt dość rzadki w czasach sowieckiego reżimu - pielgrzymkę do Ziemi Świętej, a tak­że dwie podróże do Ameryki Północnej oraz długą morską podróż po krajach Azji i Pacyfiku.

Pielgrzymki papieskie mają jednak zupełnie inny wymiar niż te z czasów biskupstwa. Ich celu należy upatrywać w tym, że jako metro­polita krakowski Karol Wojtyła nie ustawał w trudzie wizytowania pa­rafii w archidiecezji, chciał być zawsze blisko swoich owiec. I to się nie zmieniło, gdy został papieżem - mobilizowało zaś do licznych podró­ży apostolskich. Podczas swojej pierwszej afrykańskiej podróży w maju 1980 roku Ojciec Święty powiedział do licznie zgromadzonych piel­grzymów: „Niektórzy w Europie uważają, że Papież nie powinien tak podróżować. Powinien siedzieć w Rzymie, tak jak dawniej. Nieraz sły­szę takie rady, czytam w gazetach. Natomiast ludzie tutejsi mówią: -Bogu dzięki, że tu przyjechałeś, bo tylko jak tu przyjedziesz, to wiesz, kim my jesteśmy! A nie możesz być naszym Pasterzem, jeżeli nie bę­dziesz nas znał! Jeżeli nie będziesz wiedział, kim jesteśmy, jak żyjemy, jaki jest nasz moment dziejowy. I to utwierdza mnie w tym przekona­niu, że przyszła pora na to, ażeby biskupi rzymscy, papieże, stali się nie tylko następcami św. Piotra, ale także naśladowcami św. Pawła, który - wiadomo - spokojnie nie usiedział: stale był w drodze” (Jan Paweł II, Przemówienie podczas spotkania z Polakami, Kinshaswa, 4 V 1980, „L'Osservatore Romano” wyd. pol. 1(1980) nr 5, s. 16.)

U progu pontyfikatu następcy Jana Pawła II pojawiały się różne pytania o to, w jaki sposób będzie sprawował swoją posługę, w tym i te o pielgrzymki: czy będzie równie często wyjeżdżał poza Watykan oraz jakie miejsca będzie chciał odwiedzić? Rok pontyfikatu Benedykta XVI jasno wskazuje, że nie będzie on papieżem pielgrzymującym na taką skalę co Jan Paweł II. Podczas, gdy nasz rodak w ciągu roku od wybrania na Stolicę Piotrową odbył trzy podróże apostolskie (Dominikana-Meksyk-Bahamy, Polska oraz Irlandia-Stany Zjedno­czone), Benedykt XVI był dotychczas na spotkaniu z młodzieżą w Ko­lonii. Była to nadto wizyta zaplanowana przez Jana Pawła II, którą Je­go następca podjął. Rodzi się jednak pytanie, czy fakty te mają zna­czenie. Ważne chyba byśmy przywykli do tego nowego stylu pasterzo­wania, byśmy to nasze: „A myśmy się spodziewali” potrafili przemie­nić w zasłuchanie w słowa papieskie.

         Dla nas, Polaków, niewątpliwie ważne i cenne staje się to, że Papież jako pierwszy kraj, który chce odwiedzić, obrał właśnie nasz kraj. Jest to wyraz hołdu dla Ojca Świętego Jana Pawła II. Ale podróż ta staje się także pewnym symbolem: Papież Niemiec przybywa do Polski, na Jego wyraźną prośbę - co podkreślały media - odbędzie się modlitwa w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau. Akt ten dopełnia pojednania, o które prosili biskupi polscy 40 lat temu. Wielu podkreślało wówczas, że źle zrobili, bo nie dość, że pierwsi wyciągnęli rękę w geście pojednania, choć to Polacy byli skrzywdzeni, a nie krzywdzicielami, to jeszcze odpowiedź biskupów niemieckich była dość chłodna. Benedykt XVI chce pochylić się nad tragicznie zamordowa­nymi, jako Papież, ale i niewątpliwie przedstawiciel narodu niemiec­kiego chce też podkreślić wagę przebaczenia i pojednania w życiu chrześcijanina.