Miłosierni jak Ojciec

(211 -lipiec -sierpień2016)

z cyklu "Czego uczy nas Tora?"

Przysięga dla Izaaka

Karol Madaj

Po pogrzebie Sary ponad 137-letni wdowiec Abraham miał przed śmiercią do załatwienia jeszcze jedną ważną sprawę. Chciał zatroszczyć się o dobrą żoną dla swojego syna. Towarzyszka życia Izaaka musiała być godną następczynią jego zmarłej żony. Miała przecież zostać nową Sarą, pramatką ludu Izraela. Czas płynął nieubłaganie. Izaak był już około czterdziestki. Jego przodkowie żenili się przeważnie około trzydziestki lub wcześniej (11,10-26). Do tej pory Abraham nie spieszył się. Widział Boże błogosławieństwo w swoim życiu (w. 1) i nie miał powodu wątpić w wypełnienie obietnicy licznego potomstwa (22,16n). Łaska Boża z jednej strony wymaga współpracy człowieka, a z drugiej bazuje na jego naturze. Abraham wiedział, że jest już bardzo stary. To był dobry powód do podjęcia działania. Tora uczy nas tu, że w kwestii współpracy z łaską Bożą nigdy nie przechodzimy na emeryturę. Ani podeszły wiek, ani trudne życiowe doświadczenia, nawet tak dotkliwe, jak strata kogoś bliskiego, nie zwalniają nas ze współdziałania z Bogiem. Współdziałania dostosowanego do naszych aktualnych możliwości.

Znalezienie żony dla Izaaka wiązało się z wyprawą do Charanu. Abrahamowi nie zależało na tym, by żona jego syna była bogata lub piękna – takie na pewno znalazłby się w Kanaanie. Ojciec chciał, by pochodziła z wybranej linii potomków Seta i by była w stanie towarzyszyć Izaakowi w jego duchowej drodze. To dlatego nie mogła być Kananejką. Przeznaczeniem Izaaka było nigdy nie opuścić Ziemi Obiecanej. Abraham z racji wieku nie był w stanie osobiście wyruszyć na wyprawę. Do wypełnienia misji wybrał swojego najbardziej zaufanego sługę. Zdaniem rabinów był nim Eliezer (15,2), który nie tylko wiernie zarządzał domem Abrahama, ale także przyjął jego wiarę. Według żydowskich interpretacji był wręcz „głową jesziwy” czyli szefem religijnej szkoły założonej przez Abrahama.

Sprawa była bardzo istotna, więc patriarcha wezwał sługę do złożenia przysięgi wobec Boga (w. 3). W starożytności składano przysięgę na coś świętego, np. ołtarz czy świątynię. Do dziś  przysięgający w sądzie często kładzie rękę na księdze Słowa Bożego. Abraham wybrał do przysięgi obiekt dość szokujący, a mianowicie swoje genitalia, bo ta część ciała kryje się pod terminem „biodro” (w. 2). Tora nierozerwalnie łączy Boga z przekazywaniem życia. Znakiem przymierza z Najwyższym było obrzezanie (17,9-14). Zdaniem rabinów wypełnienie nakazu obrzezania przez Abrahama wiązało się z wielkim bólem i dlatego znak przymierza był dla niego szczególnie cenny i święty. Ojcowie kościoła dostrzegali jeszcze inną teologiczną rolę tej części ciała. Zdaniem Cezarego z Arles ogarnięty duchem prorockim Abraham wiedział, że z jego lędźwi wyjdzie Jezus Chrystus, Pan nieba i ziemi (Mt 1,1-17). Kładąc rękę pod biodrem Abrahama sługa przysięgał więc na samego Boga.

Abraham żądał przysięgi nie tylko dla własnego spokoju, ale by zmobilizować sługę do wzmożonego wysiłku. Patriarcha nie negował lojalności sługi, ale wiedział, że nawet w czasie kryzysu człowiek dysponuje rezerwami siły, musi być jednak zdeterminowany, by je uruchomić. Poprzez przysięgę Abraham zapewniał słudze większe szanse na sukces. Wielu z nas coś Bogu ślubowało. O takim ślubowaniu trzeba sobie samemu przypominać. W obliczu kryzysu pozytywnej motywacji, mamy szansę zachować się właściwie dzięki mocy złożonej przysięgi.

Sługa przytomnie zakreślił ramy składanej przysięgi (w. 5). Tora uczy nas tu, że ślubowania powinny być składane rozważnie i świadomie. Abraham zgodził się na wyjątek (w. 8). Jednocześnie określił, że najbardziej zależy mu na tym, by Izaak nie był narażony na pokusę powrotu do Charanu (w. 6). Zadbał też o pozytywną motywację sługi, powołując się na swoje osobiste doświadczenie Boga. Św. Jan Chryzostom w swojej homilii tak odtwarzał słowa Abrahama (w. 7): „Miej pewność i jedź. Jestem przekonany, że Bóg który okazywał tak wielką łaskę względem mnie, doda także i to do swoich dotychczasowych błogosławieństw, że pośle swojego anioła przed tobą. On osobiście przygotuje ci drogę i sam wskaże ci kobietę z którą wrócisz”. Aniołowie posłani są po to, by chronić tych, którzy są spadkobiercami obietnicy (Hbr 1,14). Sługa nie bał się złożyć przysięgi, a wraz z jej złożeniem otrzymał szczególną łaskę do jej wypełniania. To jest pocieszenie także dla nas. Kiedy wypełniamy złożoną wobec Boga przysięgę, także tę małżeńską, towarzyszą i służą nam aniołowie. Na tej drodze możemy zawsze liczyć na nadprzyrodzoną pomoc.